Muzyka Remigiusz Skorwider Słowa Arleta Niciewicz Tarach "W karnawale" Muzyka - Baugan Mistrz "Jeden mówi, że go to buja Drugi mówi to pop kultura A Trzeci pyta gdzie są słowa Dzisiaj taka tendencja, taka muzyka Nie ma przekazu, nie ma tematu Nie ma szczerości polskich wyrazów Brak dystansu do siebie,"
Znajdujesz się na stronie wyników wyszukiwania dla frazy Chopin w Paryżu Jarosław kordaczuk Arleta Niciewicz - Tarach. Na odsłonie znajdziesz teksty, tłumaczenia i teledyski do piosenek związanych ze słowami Chopin w Paryżu Jarosław kordaczuk Arleta Niciewicz - Tarach. Tekściory.pl - baza tekstów piosenek, tłumaczeń oraz teledysków.
Arleta nickiewicz tarach każde - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
muzyka w roli głównej arleta niciewicz - - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Arleta niciewicz trach Piosenka na rozgrzewkę - Dariusz Tarczewski oraz Arleta Niciewicz-Tarach "Kiedy kończą się wakacje A lato dobiega końca Potem ta piosenka Jest hitem w murach szkolnych To jest hit dla odważnych Ci, którzy lubią wyzwania smakowe I robią to z uśmiechem W zupełnie nowy rok szkolny To"
lirik lagu tegar septian aku yang dulu bukan yang sekarang. Zanim zaczniecie czytać poniższy tekst, wiedzcie, że powyższe zdjęcie pochodzi z sesji urodzinowej mojego młodszego syna (fot. Małe Skarby. Fotografia Dziecięca i Rodzinna) , na której za nic nie chciał pozować, ale bardzo chciał płakać, uciekać i być „bombelkiem” 😉 W dzisiejszych czasach ciężko być po prostu dzieckiem. Jak ma się na przykład „instamamę”, to od „instaniemowlaka”, zamiast w kołysce, trzeba się bujać w mediach społecznościowych, i to w wózku za miliony monet. Dzieci „madek” z automatu klasyfikowane są jako „bombelki”, nawet jak się drą publicznie, bo je na przykład but uwiera albo głód doskwiera, a niekoniecznie – bo na tym polega bezstresowe wychowanie. Jak się ma po prostu gluta, to pewnie jest winien gluten z kajzerki i na spacerach buntowniczo trzeba ciamkać marchew. A jak mały człowiek chce, dajmy na to, zrobić w żłobku odświeżającą rebelię, to i tak go rodziciele podejrzą przez kamerkę – a przy okazji panią-ciocię, która nawet nie może się w uśmiechu skrzywić, bo zaraz będzie na cenzurowanym. Jak żyć? Z jednej strony to wspaniale, że parasol rodzicielskiej pieczy rozszerzył się na wszystkie sfery życia, łącznie z tą wirtualną. Świetnie, że dzieci są dla wielu wisienką na torcie udanego życia, a nie pospolitym dodatkiem, i że tak bardzo wzrosła świadomość tak zwanego rodzicielstwa bliskości. Z drugiej jednak strony– wychowywanie dzieci stało się sprawą publicznie dyskutowaną, poddawaną ustawicznej wewnętrznej kontroli i zewnętrznej cenzurze. Rodzicielska intuicja walczy z narzuconym społecznie wzorem postępowania z własnym dzieckiem. Naturalne instynkty konkurują z terrorem powinności. I znowu – jak żyć? Piaskowa gwardia Za moich dziecięcych czasów osiedlowe podwórka nie były masowo grodzone jak wybiegi dla kóz. Jak się uciekło spod oka mamy, to się po prostu miało problem i trzeba było wracać po śladach wylanych ze strachu łez. Teraz są europejskie place zabaw z miękkim podłożem, ergonomiczną piaskownicą i huśtawką zabezpieczoną pod brodę. Jest sto razy bezpieczniej niż na moim łysym podwórku z dzieciństwa – a mimo to przy dzieciach stróżują dodatkowo gwardie opiekunów. Siedząc wprost na piachu, zamiast na przykład na ławce, osłaniają pisklę własnym ciałem – przed dziećmi sypiącymi piaskiem, przed złodziejami łopatek, przed obcą mamą lub babcią, która niebezpiecznie przysuwa się ze swoim potomkiem. A gdyby tak pozwolić potomkowi zapoznać się z innym potomkiem? Zaufać, że nawet jak dostanie w łeb grabkami, to przeżyje i da sobie radę z napastnikiem? Ja wychodzę z założenia, że nic tak nie uczy życia jak bitwa w piaskownicy, więc o ile nie leje się krew i jad, uważam, że ingerencja siły wyższej (czyt. dorosłej) nie jest konieczna. A może nawet jest niebezpieczna, bo jak się mały typek przyzwyczai do bodyguarda w postaci mamy/taty/babci/dziadka, będzie korzystał z ochrony aż do osiemnastki, w każdej sytuacji wymagającej aktywności rówieśniczo-społecznych. I jak tak żyć? Przedszkolna komisja dyscyplinująca Każde szanujące się przedszkole ma nie tylko szpinak w jadłospisie – ale przede wszystkim swoją stronę internetową, grupę mailową i fejsbuka. A nawet wiele fejsbuków, bo osobną grupę posiadają starszaki Słodziaki, średniaki Maślaki czy też maluchy Karaluchy (to ostatnie wymyślił mój starszy syn, serio 😊). Bardzo doceniam to nowoczesne narzędzie kontaktu – o ile nie zamienia się w pręgierz do publicznej chłosty tych rodziców, którzy zdaniem innych źle się sprawdzają w swojej roli. Bo na przykład ktoś widział, że jedno dziecko kichnęło na drugie i jak tak można szafować zdrowiem swojego maluszka, posyłając do placówki zasmarkańca siejącego epidemię i śmierć. Albo ktoś podsłuchał, jak jeden chłopiec powiedział na drugiego: dupa i co to za rodzic, co go tak nauczył… a właściwie to nawet chyba wie, ale nie powie! Za to ma nadzieję, że ten, o kim mowa, czyta to właśnie i weźmie sobie do serca, w końcu chodzi o wspólne dobro naszych dzieci. Nie jestem wprawdzie pewna, czy wspólne dobro pielęgnuje się plotkowaniem i sianiem fermentu na przedszkolnym fejsbuku, ale zawsze można porozmawiać otwarcie i skonfrontować poglądy bez ukrywania się za społecznościowym profilem. Tylko jak potem z tym żyć? Bachory do obory Jak powszechnie wiadomo, dzieci i ryby głosu nie mają, a już zwłaszcza w restauracji dbającej o komfort swoich klientów. O ile rybę można po prostu zjeść, o tyle dziecko co najwyżej wyrzucić za drzwi, powołując się na biznesowy profil lokalu lub politykę właściciela (kto chce sprawdzić, czy to działa, może w Zakopanem lub Poznaniu z tego, co wiem). Jako rodzic małych zbuków poniżej 6. roku życia jak nikt rozumiem motywację: pragnienie zjedzenia posiłku we względnej ciszy, niechęć do uchylania się przed latającymi talerzami albo dyskomfort spowodowany regularnym waleniem w oparcie krzesła. Ale też myślę, że poza segregacją klientów na pożądanych i niepożądanych (bo segregacje są zawsze oburzające i źle się kończą w dziejach ludzkości), jest parę innych sposobów rozwiązania problemu, z których mogą skorzystać restauratorzy, na przykład: – wydzielenie w knajpie strefy dla szczęśliwych rodziców i szczęśliwców bez dzieci (pod warunkiem posiadania antresoli pokrytej dźwiękoszczelną, pancerną kopułą); – wyraźna informacja, że lokal nie jest przystosowany dla rodzin z małymi dziećmi (plus ekstra pensja dla zaufanego ochroniarza, który wyprowadza bez litości za przewijanie małego obsrańca na stole); – wycofanie z menu frytek, zup pomidorowych, rosołów, nagetsów i innych kultowych dań dziecięcych (oraz na wszelki wypadek wrzątku, niezbędnego do przygotowania mieszanki mlecznej); – pójście za ciosem i zakazanie wstępu wszystkim, którzy nie odróżniają restauracji (i w ogóle miejsc publicznych) od obory albo chlewu, gdzie swoboda obyczajowa i werbalna hula od czasów feudalnych. Gdybym się wybrała na przykład na romantyczny obiad we dwoje (sytuacja od kilku lat raczej hipotetyczna), to chyba jednak wolałabym przy sąsiednim stoliku rodzinę z plującym, ulewającym dzieckiem niż plującego nienawiścią awanturnika z grubym portfelem bądź pijaka ulewającego do szesnastego kufla z piwem. Im wstępu nikt nie zakazuje, choć w teorii są dorośli, odchowani i samodzielni. Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz. Jeśli nie wie – wytłumacz. Jeśli nie może – pomóż. Janusz Korczak. Lecz jeśli dziecko nie jest Twoje – nie oceniaj, nie pouczaj i nie chrząkaj znacząco, bo nigdy nie wiesz, kiedy cię los przerzuci na drugą stronę barykady. Tam, gdzie będziesz pod obstrzałem krytyki, złych spojrzeń i szpinaku z małej jadaczki. Amen 🙂 A jeśli chcecie się w temat rodzicielstwa wdrożyć lub się w swej aktualnej niedoli pocieszyć – polecam nieśmiertelną serię o Juniorze… 🙂 (polski tytuł: Kochany urwis :))
Kto czyta, nie błądzi, a kto pisze… rządzi! Rządzi formą, treścią, kontekstem, znaczeniem – słowem, wszystkim, co dobry tekst pisany mieć musi. I dlatego wolę pisać, niż nie pisać. Wolę słowa dobierać, niż w nich nie przebierać. I autentycznie jestem dumna, że moim narzędziem kreatywnej pracy jest język przez tak wielu uznawany za trudny. No, cóż… trudno ;) Sztukę pisania uprawiam i doceniam w każdej formie – od tekstów marketingowych, przez dziennikarskie, aż po literackie. Zabawa słowem autentycznie mnie bawi, a błędy interpunkcyjne zasmucają nawet na ulotkach leków i postach na Facebooku :) Piszę wszystko, co jest mi pisane – ale też czytam, słucham, patrzę i chłonę, by inspirować się czymś pięknym każdego dnia. Z tych inspiracji powstają moje teksty, głównie recenzje, felietony i wiersze, czasem węższe, a czasem szersze… ;) Ostatnio zostałam też Youtuberką, żeby nie było, że w języku polskim na Y zaczyna się tylko Yeti... W ludziach cenię (wybiórczo lub kompleksowo): błyskotliwą inteligencję, zniewalający dowcip, wrażliwość , empatię, autentyczność i artystyczny talent. Jeśli czegoś w życiu żałuję, to tylko tego, że przez wiele lat żeglowania z przyjaciółmi nie nauczyłam się jeszcze wiązać węzłów… Prywatnie jestem żoną męża i matką Polką rock’n’rollką, której zdarza się świętować codzienność, a w prozie życia docenić smak poezji.
Polska Flaga – piosenka 13 marca 2019 /Posted by / 1Flaga Polski (jeden z symboli państwowych Polski) doczekała się „swojej” piosenki. Ta wyjątkowa piosenka jest krótką opowieścią o polskiej Fladze – o tym jak wygląda, o rodzajach flag i o tym gdzie i jak taką flagę należy jednak przesłaniem jest to, że Flagę Polski trzeba traktować z największym szacunkiem – bo „To jest właśnie polska flaga, patriotyzmu piękny znak!”Ponieważ niejednokrotnie szukałem odpowiedniej piosenki na „Dzień Flagi” i ciężko coś znaleźć – pozwoliłem sobie zaaranżować podkład muzyczny do tej wyjątkowej – patriotycznej piosenki o tekst i melodia powinny szybko wpaść w ucho co z pewnością bardzo ułatwi pracę z Twoimi Artystami. Aranżacja jest różnorodna – spokojna zwrotka i energiczny refren – jestem pewien, że szybko przypadnie do gustu zarówno śpiewającym jak i 2004 roku 2 maja jest w Polsce oficjalnie obchodzony jako Dzień Flagi Rzeczypospolitej muzyczny do piosenki „Polska Flaga” znajdziesz tu… [klik] Tekst piosenki:Polska FlagaKażde państwo ma symbole, które znają inne kraje:Hymn państwowy, godło, flaga – im szacunek się w świecie ją zobaczysz, jak kołysze się na maszcie,Poznasz barwy narodowe przypisane Polsce i czerwień – dwa kolory, które każdy Polak nasz symbol narodowy, co od lat niezmiennie godło ją ozdabia, czasem orła na niej jest właśnie polska flaga, patriotyzmu piękny znak!Z wielką duma na mundurze każdy żołnierz ją jest banderą, kiedy statek pod nią jest na stałe instytucjom i powiewa na ulicach zapowiada wielkie święto!Biel i czerwień – dwa kolory…Uroczystość narodowa bez niej odbyć się nie może,wtedy zdobi polskie domy od Beskidów aż po zwiastuje ważnie daty, to nie kłamią kalendarze:Drugi maja to rocznica poświęcona polskiej i czerwień – dwa kolory…Autor tekstu: A. Niciewicz-TarachKompozytor: M. Gromek, M. Jóźwiak
(…których na wstępie pozdrawiam i podziwiam za mądrość, serio 🙂 ) Programista to nie zawód – to stan umysłu. Wie o tym każdy, kto z takowym obcuje, zwłaszcza na gruncie zawodowym. A o to nietrudno, gdyż w dzisiejszym skomputeryzowanym, zdigitalizowanym, cyberterrorystycznym świecie ten gatunek ludzki rozwija się szybciej niż parzydełkowiec przez pączkowanie. Doskonali się, ewoluuje,…Continue reading A u mnie działa! – czyli słów kilka o języku programistów… Nieczęsto sięgam po gatunek reportażu literackiego, bo jednak fikcja jest bezpieczniejsza – pozwala odetchnąć, że przeczytane właśnie historie są jedynie owocem czyjejś wyobraźni, a nie dziełem losu. Tym razem jednak, trochę z ciekawości, a trochę dla ambicji, przeczytałam książkę laureata tegorocznej nagrody NIKE, którego – to chyba jednak trochę obciach… – kojarzyłam dotąd wyłącznie z…Continue reading Brak, z którego rodzą się historie – o książce „Nie ma” Mariusza Szczygła Zanim zaczniecie czytać poniższy tekst, wiedzcie, że powyższe zdjęcie pochodzi z sesji urodzinowej mojego młodszego syna (fot. Małe Skarby. Fotografia Dziecięca i Rodzinna) , na której za nic nie chciał pozować, ale bardzo chciał płakać, uciekać i być „bombelkiem” 😉 W dzisiejszych czasach ciężko być po prostu dzieckiem. Jak ma się na przykład „instamamę”, to…Continue reading Strażnicy cudzych dzieci To z definicji nie będzie recenzja, ponieważ mam do tematu stosunek cokolwiek emocjonalny… Jako że się przyjaźnię z autorką książki, byłam świadkiem procesu jej narodzin (powieści, nie Danusi) 😊. Tekst poznawałam jeszcze w powijakach, zanim został ubrany w przepiękną, stylową okładkę i redakcyjny szlif. Kibicowałam jak szalona aż do dnia premiery – a dziś, gdy…Continue reading Bez słodzenia. O najnowszej powieści Danuty Awolusi „Macochy” Na premierę najnowszego filmu Tarantino czekałam jak hippiska na stopa, wierząc, że zabierze mnie cadillakiem w świat epoki, która mnie niezmiennie urzeka i fascynuje. I stało się – jadę i nie mogę wysiąść, zwłaszcza że to podróż w najlepszym towarzystwie i z finałem odczarowującym najmroczniejsze, realne scenariusze. Bóg jest kowbojem i ma dublera A w…Continue reading Pewnego razu w hollywoodzkim kinie Niezliczona jest liczba spraw, z którymi przychodzi się zmierzyć przy okazji narodzin dziecka, zwłaszcza tego number one. (Przy number two, zaręczam, jest odrobinę lepiej, może przy number six w ogóle nie ma tematu – raczej nie sprawdzę 🙂 ). Wybór wózka czy szpitala, w którym nastąpi ten ważki fakt, to małe miki przy wyzwaniach czekających…Continue reading Matka karmiąca się wyrzutami sumienia Jak ktoś Ci mówi, kobieto lub mężczyzno, ale zwłaszcza kobieto, że pojawienie się na świecie dziecka to życiowa rewolucja, nie wierz mu! Za żadne skarby mu nie wierz! Prawdopodobnie nie ma dzieci lub rodził je (wychowywał) w erze mezozoicznej i naprawdę niewiele pamięta… To nie jest bowiem rewolucja – lecz totalna życiowa rozpierducha. Aż dziw,…Continue reading Tajemnica trwania gatunku Wielu z nich mam od dzieciństwa, innych od niedawna – zagościli i zostali. Nie mam dla nich zbyt wiele przestrzeni, ale dla wiernego towarzysza zawsze znajdzie się miejsce, czy to w wannie, czy na kanapie, a przede wszystkim w łóżku. Od lat kisimy się we własnym sosie; gdy jeden idzie w odstawkę, drugi wraca do…Continue reading Papierowi przyjaciele Berek czyli upiór w moherze tekst: Marcin Szczygielski, reżyseria: Andrzej Rozhin prapremiera polska: grudzień 2008 Teatr Kwadrat, Są takie kreacje aktorskie, które wywołują uśmiech, podziw i szacun. Ale są i takie, które wykręcają duszę jak mokrą ścierkę, sprawiają, że masz ochotę z zazdrości walić głową w plusz fotela i wyć do gwiazd nad swoim…Continue reading Boża iskra w moherowym czepcu Wystawa TITANIC. The Exhibition, Pałac Kultury i Nauki w Warszawie (październik 2016 r.) Osobiście nie znam człowieka, któremu obce jest hasło: Titanic. Nie trzeba wiedzieć, w którym roku wypłynął w feralny rejs ani jakie miał faktycznie wymiary, by kojarzyć go ze spektakularną tragedią morską, jedną z największych w dziejach współczesnego świata. Zanim za sprawą superprodukcji…Continue reading „Statek śmierci” wiecznie żywy
Polonistka, idealistka, matka perfekcyjnie niedoskonała. Poetyczna dusza z rockowym pazurem, nieuleczalna kinomanka i fanka musicali. Pisze odkąd pamięta, najchętniej teksty piosenek dla dzieci i felietony. Marzy o tym, by postawić stopę w Nowym Yorku i by jej syn miał dzieciństwo jak z bajki – i nad tym pracuje. Pożegnanie z urlopem 15 grudnia 201615 grudnia 20160 Jego końcowa data przez ponad rok majaczyła w oddali jak statek-widmo – a dziś ten statek jest już przy brzegu i nieuchronnie na mnie czeka… To nie był zwyczajny urlop, długa przerwa w pracy, reset - ale bezcenny kawałek życia w tempie super slow, za którym będę tęsknić mimo wszystkich Matka to stan umysłu Przyszła razem z narodzinami synka, pamiętam jak dziś – świadomość, że żeby przyjąć ogrom macierzyńskich uczuć i doświadczeń, trzeba też coś oddać, i to bezpowrotnie. Mój umysł już nigdy nie będzie tak wolny, serce tak jasne, a działania swawolne jak w tak zwanej młodości, czyli czasach sprzed dziecka. Bycie matką Nie taki żłobek straszny, jak go wyobraźnia maluje… Od kilku miesięcy powtarza mi się wstrętny sen: mój syn siedzi na zimnej podłodze w poplamionych rajstopkach z wyciągniętymi stópkami, buzia zapuchnięta od płaczu, a wokół mroczne kąty pełne zepsutych lalek i cuchnących nocników. Budzę się, gdy wielka ręka wpycha mu do buzi łyżkę zupy… To żłobkowy koszmar, prawdziwa zmora Niezła jazda, czyli podróż z dzieckiem Rach-ciach w plecaczek: szczotka do zębów, do włosów, majtki na zmianę, jedne spodnie bo wygodnie. Stos rockowych płyt do auta. W bagażniku hula wiatr. Otwarte okna, po drodze sik w krzakach – czysta wolność. Jeżeli dla Ciebie też to brzmi jak bajka, to znaczy, że jesteś podróżującym rodzicem... 5464 Małe i duże rodzicielskie strachy (specjalnie na Halloween ;)) Czai się przez całą ciążę, rodzi się razem z dzieckiem, a potem rośnie z nim – i już nigdy nie mija. Rodzicielski strach ma wielkie oczy, uszy, zęby i wiele twarzy, jest wpisany w miłość, zakotwicza się w codzienności. Spędza sen z powiek i zapiera dech, ale też napędza do Pierwszy rok z życia mamy Już za kilka dni będziemy świętować urodziny. Mój synek pierwsze w życiu, ja też pierwsze – rodzicielskie. Przez dwanaście miesięcy pełzania i raczkowania w roli mamy dziś już raczej pewnie stoję na nogach... Chociaż nieraz się pewnie jeszcze ugną, a może trzeba będzie przytrzymać się mebli, nie żałuję ani sekundy 10 zdań, które wkurzą każdą mamę Spotkasz ich wszędzie – w autobusie, w sklepie, na placu zabaw i w windzie. Bez nich Twoje dziecko zginęłoby marnie, tak jak Ty w świecie macierzyńskich obowiązków. Nieproszeni doradcy, samozwańczy eksperci od wychowywania, karmienia, zabawiania Twojego malucha… Co najbardziej nas, mamy, wkurza i czego nie chcemy od nich słyszeć? 4853 Zabawkowy raj Sensoryczne, interaktywne, drewniane, pluszowe, odrzutowe… Zabawkowy raj kwitnie, pokus nie brakuje ani dla noworodka, ani dla starszaka. Choć mieszkanie tonie w grzechotkach, wciąż przybywają nowe kolorowe cudeńka, a salon pokonać można wyłącznie slalomem. Brzmi znajomo? Niepokojąco? Strasznie? Spokojnie, to tylko szał zabawek, w którym utonęła prawie każda mama… 4743 Mama zostaje sama Ekstremalna bliskość, nierozerwalna więź – to hasła wpisane na stałe w pojęcie macierzyństwa, kojarzą się z nim jak ciastko z kremem albo jak czekolada z orzechami… sama słodycz. Tymczasem rodzicielstwo, zwłaszcza to matczyne, miewa gorzki posmak chwil, w których musimy odejść, odsunąć się, zniknąć. Zaczyna się od małych spraw, a
piosenka dla babci i dziadka słowa arleta niciewicz tarach