Provided to YouTube by WM Poland/WMICredo: Wierze w Boga Ojca · Czerwono CzarniPan przyjacielem moim: msza beatowa℗ 1968 The Copyright in this sound recordin Przyjście na ziemię Jezusa Chrystusa jest wyrazem działania Boga, które przynosi ludzkości wolność i pełnię życia. KKK 2822: Wolą naszego Ojca jest, "by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2, 4). "On jest cierpliwy chce bowiem wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2 P 3, 9). Zespół Mocni w Duchu jest zawodową drużyną ewangelizacyjną. Wierzę w Boga. Wypłyń na głębię. 2002. szczegóły. Z Jezusem w chwale Ojca. 2002 Tijara Lyrics. [Refren] Mama mnie pyta czy wierzę w Boga, Mamo odpowiedz czy Bóg wierzy we mnie. Mama mnie pyta czy wierzę w Boga, Mamo odpowiedz czy Bóg wierzy we mnie. Jak czarne masz włosy jak wzrastać w wierze proś Boga o więcej wiary. skup się na posłuszeństwie Bogu. umieść słowo Boże w swoim umyśle. ten artykuł pokazuje, jak wzrastać w wierze i dlaczego jest to niezbędne dla chrześcijan.Jezus podkreślił znaczenie posiadania wiary w odniesieniu do swojego powtórnego przyjścia, Jezus zadał takie pytanie: "Czy kiedy Syn Człowieczy przyjdzie, naprawdę lirik lagu tegar septian aku yang dulu bukan yang sekarang. Kochani moi! Po przeżyciach wielkanocnych,po Zesłaniu Ducha Świętego,dziś czcimy Trójcę który jest Jeden, ale w o Trójcy Świętej nazywamytajemnicą tę znamy tylko z sam powiedział nam o choć prawda tak wyraźnie ukazana nam jestw słowach Pana Jezusa,rozumem pojąć jej nie wyjaśnić to sobie przez analogie z życia wzięte,a jednak wpierw Augustynowy aniołprzeleje wodę z morza do małego ja zrozumiem, czym jesttajemnica Trójcy pokorą więc mojego rozumuoddaję chwałę i uwielbienieNiepojętemu,Jedynemu – a w uwielbiona Trójco Świętai Nierozdzielna Jedność!Wierzę w Boga Ojca i Stworzyciela Jego – Ten, który wciąż czasem teraźniejszymbez początku,bez końca– jest mogący, wiedzący swojego słowa – stań się! – uczynił go dobrym, bo jest samą go mądrze, bo jest samą go pięknym, bo jest samym koniec stworzył człowieka,na swój obraz i na swoje mi życiei rozum,i wolność,i miłość,– bo sam jest gdy zgrzeszyłem, dał mi słowo na ziemi, która rodzi osty i ciernie,i w pocie czoła pracuję na widzę Go oczyma, bo jest wszędzie,ale spostrzegam Jego obecnośćwe wschodach słońca, bo jest Jego obecność w łagodnym powiewie wiatru,Jego moc w wód ogromie i w potędze gór,które mocno na ziemi Jego głos w grzmotach i w trzęsieniu ziemi,i w ciszy Jego potęgę w błyskawicachi w niezliczonych światów całuję kwiaty na łące,którymi tak ziemię kłosy zbóż rozmaitych,bo chleb rozmnożył, aby nie brakło go ptakom i synom człowieczymAle to nie jest tylko Jego ja jestem przed Twoim obliczem?Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz?I Syn Człowieczy, że o nim masz pieczę?I odkrywam w porządku tego świataJego Mądrość myślą pierwsząi słowem ostatnimwielbię Tego, który JestStworzycielem, wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Jego,który stał się Człowiekiem,który za mnie umarł,i dla mnie zmartwychwstał,i jest po prawicy Ojca,i został z nami aż do końca Bóg Stworzyciel dał słowo obietnicyi dotrzymał słowa, bo jest wierny Jego Słowo stało się Jezus, mój Pan, powiedział mi wszystko o odkupił świat i mnie, człowieka,abym do Boga mógł znów mówić: Ojcze!On wyzwolił mnie do wolności Synów Bóg nie jest Bogiem Kosmosu,Bogiem filozofów,zamkniętym w pojęciach i określonym Bóg stał się Człowiekiemwe wszystkim do mnie podobnym– oprócz Go, bo miał ludzkie serce,więc uwierzyłem rozumem, wolą i potęgi doświadczyłem w miłosierdziu;Jego mądrości w prostocie;Jego dobroci w Chlebie, którym się będę Go nosił w Hostii, w Boże w Ducha Świętego,który od Ojca i Syna obiecany zstąpił na nas w Zielone Świątki,jako wicher gwałtowny i miłość rozlana jest w sercach Duch przypomni wam wszystkoi nauczy was wszystkiegow pełni siedmiorakich daje Kościołowi swoją świętośći swoją moc,abyśmy byli świadkami Bogaw Jeruzalem, w Samarii,aż po krańce ziemi,aby mowę Jego rozumiaływszystkie ludy i narody,aby ci, którzy napełnieni Duchemwyzbyli się trwogi ludzizamkniętych w wieczerniku,żeby otworzyli drzwi wieczernika na cały świat,i mówili kazanie z mocą Piotra:żeby otworzyli drzwi wieczernika na cały świat,i mówili kazanie z mocą Piotra:Mężowie, bracia!Tego Jezusa, któregoście zabili własnymi rękami,ja widziałem żywego na własne z Nim na własne mnie, czy kocham Go więcej niźli wy?Dzisiejsze święto jest bardzo trudne w swojej tajemnicy,ale jest rocznicą każdego z wtedy Ojciec Wszechmogący powiedziało każdym z nas:Ty jesteś moim ciebie dziś w każdym z nas zamieszkał wtedy Bóg w Trójcy:I Ojciec, i Syn, i Duch więc świątynią chrześcijaninie, godność swoją!Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi była na początku, teraz i zawsze,i na wieki [21:17] spamer: a nie taki, jaki się objawia[21:17] spamer: zafałszowania to każda próba objęcia Go ludzkim rozumem[21:17] wwwiola: Właśnie, Palolina, masz rację, to się jakoś tak nakłada [21:17] ksiadz_na_czacie11: Palolina, racja, przede wszystkim to zranienia z relacji ziemskich[21:17] ksiadz_na_czacie11: a ponieważ nie ma wśród ludzi ideałów, to takie zranienia, mniejsze lub większe nosimy wszyscy[21:17] amica: od początku był z tym problem [21:17] amica: jak Adam z Ewą byli ok, to nie ukrywali się przed Bogiem jak policjantem[21:18] amica: a jak narozrabiali, to od razu zapomnieli o miłości, tylko się schowali w krzaki[21:18] ataner155: co narozrabiali? zobaczyli że są goli - i się zawstydzili[21:18] Palolina: bo poznali grzech, czyli spojrzeli na siebie pożądliwie, a nie tak jak patrzy Bóg - ale to chyba zejście z tematu[21:18] wwwiola: Co możemy zrobić, żeby odfałszować obraz Boga? [21:18] wielki_czarny_pies: to po co Bóg jest Ojcem... a nie Przyjacielem? byłby spokój z trudnościami... przynajmniej w większej skali... [21:18] amica: umieć stawać przed Panem w prawdzie i prosić Go o to, by dał się poznać[21:19] spamer: prosić o dar Ducha, bo inaczej to sory...[21:19] amica: poza tym, spowiedź, Komunia, modlitwa[21:19] amica: i SŁOWO BOŻE [21:19] ksiadz_na_czacie11: Wwwiola, dać sobie uleczyć rany[21:19] wwwiola: w jaki sposób?[21:19] Ines: a jeśli są rany nie do zaleczenia?[21:20] ksiadz_na_czacie11: a Bóg Objawia się jako Ojciec właśnie, żeby nam dać intymną bliskość i możliwość odnalezienia Miłości [21:20] ksiadz_na_czacie11: Ines, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych[21:20] amica: Bóg leczy każde rany [21:20] amica: trzeba do Niego przyjść i je pokazać[21:20] amica: z wiarą jak dziecko, które się skaleczy i idzie mówiąc: Tato mam kuku[21:20] wielki_czarny_pies: dzięki za taką bliskość...[21:20] Palolina: Rozmawiać z ojcem - powiedzieć mu w oczy, jakie ma się żale do niego, czego nie umie mu się przebaczyć i samemu prosić go o przebaczenie za to, że się go sądziło [21:21] ksiadz_na_czacie11: bo to Imię Ojciec, to właśnie objawienie bliskości i to takiej, że się w głowie może zakręcić:)[21:21] spamer: tu też spory paradoks, jak przyjść do Kogoś, kto nas otacza, w kim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy[21:21] spamer: można się najwyżej otworzyć[21:21] spamer: i to z pomocą łaski[21:21] Ines: łatwo powiedzieć... gorzej jeżeli te rany sam Bóg spowodował [21:21] wielki_czarny_pies: Palolino... jasne... ideał... ino często dążący do jeszcze większych zranień.....[21:21] ataner155: spamer, to, że jesteśmy Jego - nie oznacza, że w Nim żyjemy [21:22] spamer: ataner, mógłbym polemizować[21:22] ataner155: a ja nie - nie jesteś w Nim - jeśli tego nie chcesz[21:22] ataner155: i nie pamiętasz[21:22] ataner155: jesteś, jeśli Go zaprosisz[21:22] ataner155: On się sam nie pcha - tylko czeka[21:22] ksiadz_na_czacie11: Ines, albo my sami z powodu fałszywego obrazu Boga [21:22] amica: jeśli Bóg dopuszcza rany, to dlatego, że chce nas oszlifować jak diament[21:22] amica: żeby potem był brylant [21:22] Ines: sami sobie je zadaliśmy, a to ciekawe spojrzenie... jakiś mały masochizm...[21:22] Palolina: wcp - mi pomogło, a uwierz mi... też nie mam idealnego ojca [21:22] ksiadz_na_czacie11: ej, ej, Bóg dlatego właśnie, że Jest Ojcem, nie rani [21:22] spamer: to jak przenikanie ciała ludzkiego przez jego ducha [21:23] spamer: tak przenika Bóg świat[21:23] spamer: a właściwie świat Bóg[21:23] spamer: ale to moje zdanie[21:23] wielki_czarny_pies: Palolino... też to znam...[21:23] amica: Bóg nie rani, ale dopuszcza rany, bo szanuje naszą wolną wolę[21:23] wielki_czarny_pies: księże... jak to jest oczywiste wynikanie, to ech...... [21:23] ksiadz_na_czacie11: Ines, ano dokładnie tak:) tyle że jakby na własne życzenie [21:23] Ines: no cóż w ST jest napisane On sam zrani... znowu kłamią :) [21:23] wwwiola: nie rani? a Hiob?? :)) [21:24] ksiadz_na_czacie11: jedyne, co nas rani w zbliżaniu się do Boga to nasz własny egoizm i pycha, to nas boli[21:24] spamer: Hiob to przypowieść[21:24] spamer: człowiek nie istniał[21:24] wwwiola: ale jakby nie było, czegoś dotyczy :P [21:24] Lars: spamer - istniał :)[21:24] Lars: Hiob [21:24] ksiadz_na_czacie11: Ines, tylko może w tym zranieniu chodzi o coś innego:)[21:24] ataner155: Hiob? ale Hiob w Nim trwał - nie miał Mu za złe tych ran - hmm, a może Hiob powinien się ciut postarać? a nie tylko ufać i stać w miejscu?[21:24] Palolina: Hiob potrzebował takiej historii - bez niej w swojej sprawiedliwości nigdy nie zrozumiałby, że Bóg kocha go za darmo bez tych jego prezencików [21:25] wielki_czarny_pies: skąd wiecie, co było potrzebne Hiobowi? może patrzmy na siebie...[21:25] Ines: to jednak Bóg rani czy nie?[21:25] ksiadz_na_czacie11: Bóg nie jest przyczyną zła[21:25] ataner155: nie[21:25] amica: to my sami siebie ranimy, Ines[21:25] amica: a zwalamy na Boga[21:26] amica: Bóg szanuje naszą wolę[21:26] amica: my nie szukamy Jego i jak nasza się nie zgadza z Jego, to potem mamy problem[21:26] amica: chyba, że źle myślę[21:26] spamer: no księże, stworzył jednak szatana więc... [21:26] ataner155: nie stworzył go z myślą o stworzeniu zła[21:26] spamer: stworzył z wiedzą, jaki będzie[21:27] ksiadz_na_czacie11: Spamer, nie stworzył szatana, stworzył anioła obdarzonego wolną wolą[21:27] ataner155: każdego z nas stwarza, wiedząc jacy będziemy, czy to znaczy, że nie mamy się starać?[21:27] spamer: tak, ale wiedział, jak się to skończy [21:27] spamer: był i na końcu[21:27] ksiadz_na_czacie11: Spamer, ale czy zmusił go w jakiś sposób?[21:27] spamer: nie, ale stwarzając wiedział, że tak wybierze[21:27] Lars: ks11 - a dlaczego Bóg nie ukarał szatana? :) WstępOpo­wia­dał mi pe­wien nie­żyją­cy już ka­płan, że po za­koń­cze­niu II woj­ny świa­to­wej pol­scy bi­skupi na­ka­za­li księ­żom, aby przez kil­ka lat gło­si­li w pa­ra­fiach ka­za­nia ka­te­chi­zmo­we. Woj­na do­ko­na­ła bo­wiem wiel­kie­go du­cho­we­go spusto­sze­nia i trze­ba było na nowo ugrun­to­wać w wier­nych pra­wi­dła wia­ po­cząt­ku XXI wie­ku wie­dza re­li­gij­na ka­to­li­ków i zna­jo­mość dok­tryny Ko­ścio­ła są rów­nież bar­dzo sła­be. Mo­głem się o tym prze­ko­nywać nie­mal co­dzien­nie, peł­niąc po­sługę pro­bosz­cza w pa­ra­fii. Wła­śnie wte­dy zro­dzi­ła się we mnie myśl, aby wy­gła­szać ka­za­nia ka­te­chi­zmo­we z sys­te­ma­tycz­nym wy­kła­dem głów­nych prawd na­szej wia­ tym po­myśle utwier­dzi­ły mnie za­rzą­dze­nia nie­któ­rych na­szych bi­skupów, któ­rzy po­le­ca­li księ­żom w swo­ich die­ce­zjach gło­sić w nie­dzie­le na­uki ka­te­chi­zmo­we dla ugrun­to­wa­nia zna­jo­mo­ści dok­tryny oraz norm etycz­nych i mo­ral­nych Ko­ścio­ła. Bi­skupi za­le­ca­li gło­sze­nie ta­kich nauk sys­te­ma­tycz­nie, to zna­czy każ­dej nie­dzie­li, z wy­łą­cze­niem je­dynie naj­więk­szych świąt i uro­czysto­ pa­ste­rzy Ko­ścio­ła do­dat­ko­wo mnie zmo­tywo­wa­ły i wkrót­ce pod­ją­łem gło­sze­nie ka­zań ka­te­chi­zmo­wych w swo­jej pa­ra­fii. Je­śli cho­dzi o do­bór te­ma­tyki nauk, uzna­łem, że naj­le­piej bę­dzie się trzymać Wie­rzę w Boga, czyli wy­zna­nia wia­ry chrze­ści­jań­ ni­niej­szym to­mi­ku zna­la­zło się pięć­dzie­siąt pierw­szych ka­zań ka­te­chi­zmo­wych, ja­kie w cią­gu pół­to­ra roku, od stycz­nia 2012 roku do czerw­ca 2013 roku, gło­si­łem w pa­ra­fii pw. św. Jó­ze­fa Rze­mieśl­ni­ka w Ro­ba­ko­wie nie­da­le­ko Po­zna­nia. W tek­ście roz­wa­żań za­sto­so­wa­łem punk­to­ry, aby przez ła­two roz­po­zna­wal­ne wzro­kiem frag­men­ty uła­twić Czytel­ni­ko­wi prze­cho­dze­nie przez te­ma­tykę ka­zań i zwięk­szyć w ten spo­sób czytel­ność ich tre­ na­dzie­ję, że ni­niej­sze ka­za­nia w for­mie druko­wa­nej po­mo­gą nie­jed­ne­mu spoj­rzeć sze­rzej na dok­trynę Ko­ścio­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go i upo­rząd­ko­wać wła­sną wie­dzę re­li­gij­ną. Mam też na­dzie­ję, że sta­ną się in­spi­ra­cją do dal­szych oso­bi­stych po­szuki­wań. Szczęść Boże!ks. Piotr Ostań­ski1. Ob­ja­wie­nie- • Nasi wier­ni, rów­nież ci uczęsz­cza­ją­cy re­gular­nie na nie­dziel­ne Msze św., czę­sto nie po­sia­da­ją pod­sta­wo­wej wie­dzy re­li­gij­nej ani też ele­men­tar­nej zna­jo­mo­ści dok­tryny Ko­ścio­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. In­a­czej mó­wiąc – nie do koń­ca wie­dzą, w co wie­rzą. Mylą na przy­kład Nie­po­ka­la­ne Po­czę­cie z po­czę­ciem Je­zusa z Du­cha Świę­te­go, a zstą­pie­nie Syna Bo­że­go do pie­kieł uwa­ża­ją za Jego wi­zytę w pie­ tak jest? Być może dla­te­go, że w prze­szło­ści nie mie­li sprzyja­ją­cej oka­zji albo i chę­ci, aby po­głę­bić praw­dy wia­ry. Dla­te­go nie może dzi­wić, iż nie­dziel­ne ka­za­nia brzmią dla nich abs­trak­cyj­nie, że są da­le­kie od ich życia, roz­brzmie­wa­ją po­nad ich gło­wa­mi i dają im nie­wie­ • Aby tej smut­nej sy­tua­cji choć tro­chę za­ra­dzić, po­sta­no­wi­łem oma­wiać w ka­za­niach, któ­re na­zywam „ka­te­chi­zmo­wymi”, głów­ne praw­dy na­szej świę­tej wia­ry. Chciał­bym, aby te ka­za­nia po­mo­gły wszyst­kim po­głę­bić zna­jo­mość dok­tryny chrze­ści­jań­skiej, a tak­że norm etycz­nych i mo­ral­nych Ko­ścio­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, rów­nież na tle in­nych wy­znań, aby w kon­se­kwen­cji „przez mo­dli­twę uczest­ni­czyć w peł­niej­szy spo­sób w życiu Ko­ścio­ła. Je­stem prze­ko­na­ny, że bę­dzie to też szcze­gól­na po­moc w od­po­wie­dzi na pyta­nie, co to zna­czy być ka­to­li­kiem we współ­cze­snych wa­run­kach” (abp Jó­zef Mi­cha­lik).Aże­by do­brze sko­rzystać z ka­zań ka­te­chi­zmo­wych, za­chę­cam wszyst­kich do uważ­ne­go wy­słucha­nia ca­łe­go • Roz­po­czynam roz­wa­ża­nia od spraw wstęp­nych, czyli wpro­wa­dza­ją­cych i dla­te­go pierw­sze ka­za­nie ka­te­chi­zmo­we po­świę­cam za­gad­nie­niu Bo­że­go ob­ja­wie­ sztuce te­atral­nej dla dzie­ci za­tytuło­wa­nej „Na arce o ósmej” je­den z bo­ha­te­rów, pin­gwin, któ­ry przy­go­to­wuje się do wej­ścia na arkę No­ego, mówi do drugie­go pin­gwi­na: „Naj­więk­szą wadą Pana Boga jest to, że jest nie­wi­docz­ny”. Świę­ta praw­da: Pana Boga nie moż­na zo­ba­czyć! Nic nie wie­dzie­li­byśmy o Nim i o Jego spra­wach, o anio­łach i o sza­ta­nie, o nie­bie, czyść­cu i o pie­kle, nie wie­dzie­li­byśmy na­wet, po co żyje­my, gdyby Pan Bóg nam sam o tym nie po­wie­ • Tym­cza­sem do­bry Bóg po­sta­no­wił opo­wie­dzieć lu­dziom o so­bie, czyli ob­ja­wić im sie­bie. Wy­ja­śnię to tak: gdyby na kart­ce pa­pie­ru po jed­nej stro­nie na­ryso­wać sym­bo­licz­nie Pana Boga, a po prze­ciw­nej – czło­wie­ka, a po­tem do­ryso­wać jesz­cze strzał­kę pro­wa­dzą­cą od Boga do czło­wie­ka, to ten rysunek ozna­czał­by, że Pan Bóg wy­cho­dzi z ini­cja­tywą ku lu­dziom i mówi im o so­bie. A gdyby do­ryso­wać jesz­cze jed­ną strzał­kę, tym ra­zem od czło­wie­ka do Boga, to ta druga strzał­ka ozna­cza­ła­by, że czło­wiek od­po­wia­da na sy­gnał od Pana Boga i przyj­mu­je go z wia­ więc mie­li­byśmy na rysun­ku dwie rów­no­le­głe strzał­ki bie­gną­ce w prze­ciw­nych kie­run­kach. Pierw­sza, od Boga do czło­wie­ka, ozna­cza­ła­by, że Pan Bóg przy­cho­dzi do lu­dzi z praw­dą o so­bie. Moż­na by ją na­zwać Bo­żym „ob­ja­wie­niem”. Druga bie­gła­by od czło­wie­ka do Boga i ozna­cza­ła­by, że czło­wiek, do któ­re­go do­cie­ra Boże ob­ja­wie­nie, od­po­wia­da Panu Bogu. Tę drugą strzał­kę moż­na by na­zwać „wia­rą”. Ob­ja­wie­nie Boże i wia­ra czło­wie­ka two­rzą więc nie­zwykłą • Nie wszyscy lu­dzie wie­rzą w to, co Bóg ob­ja­wia. Brak wia­ry na­zywa­my „ate­izmem”. Nie­kie­dy czło­wiek nie tyl­ko nie wie­rzy w Pana Boga, ale wprost z Nim wal­czy. Taką po­sta­wę na­zywa się „an­ty­te­izmem”.- • Po ła­ci­nie „ob­ja­wie­nie” to „re­ve­la­tio”, do­słow­nie: „usunię­cie za­sło­ny”. Wy­obraź­my so­bie, że sie­dzi­my w te­atrze albo w ope­rze. Kur­tyna jest za­sło­nię­ta. Choć­by nie wiem jak moc­no wy­tę­żać wzrok, nie zo­ba­czymy tego, co znaj­du­je się na sce­nie. Ale w pew­nym mo­men­cie kur­tyna idzie w górę i na­szym oczom uka­zuje się inny świat. W jed­nej chwi­li sta­je­my się uczest­ni­ka­mi roz­grywa­ją­cych się tam wy­da­ bar­dzo moc­no sta­ra­li się prze­nik­nąć świat Pana Boga, sami nie damy rady. To On musi od­sło­nić przed nami kur­tynę (czyli do­ko­nać „re­ve­la­tio”), a wte­dy – Jego świat sta­je się dla nas wi­docz­ • Bóg od­sło­nił kur­tynę, czyli ob­ja­wił się przed wie­lo­ma ludź­mi. Naj­pierw przed Ada­mem i Ewą w raju, po­tem przed Noem, przed Abra­ha­mem, przed ca­łym na­ro­dem izra­el­skim, przed pro­ro­ka­mi, na przy­kład przed Iza­ja­szem, Eze­chie­lem, Da­nie­lem. Szczytem Bo­że­go ob­ja­wie­nia było przyj­ście na zie­mię Je­zusa – Bo­że­go Syna. Nikt nam nie po­wie le­piej i wię­cej o Panu Bogu i o Jego świe­cie niż uczynił to Je­zus • Gdzie mamy szukać prawd ob­ja­wio­nych, czyli od­sło­nię­tych przez Pana Boga? Naj­pierw w Bi­blii, czyli Pi­śmie Świę­tym oraz w Tra­dycji Ko­ścio­ła. O Bogu mówi nam też stwo­rzo­ny przez Nie­go • Czy czło­wiek może za­ufać temu, co mu Bóg ob­ja­wia? Wspo­mi­nał pe­wien mi­sjo­narz pra­cu­ją­cy na rów­ni­ku w Afryce, w Ugan­dzie i w Ke­nii, iż kie­dyś opo­wia­dał swo­im pa­ra­fia­nom, że w kra­ju, z któ­re­go przy­je­chał, je­sie­nią opa­da­ją li­ście z drzew, zimą spa­da z nie­ba coś bia­łe­go jak weł­na, a woda w je­zio­rach i rze­kach robi się taka twar­da, że na­wet słoń mógł­by po niej cho­dzić. Afrykań­czycy dzi­wi­li się tym opo­wia­da­niom, ale uwie­rzyli swo­je­mu księ­dzu, po­nie­waż mie­li do nie­go za­ufa­nie. Kie­dyś mi­sjo­narz za­brał dwóch pa­ra­fian na wa­ka­cje do Pol­ski, a po po­wro­cie ci po­świad­czyli wszyst­kim, że wszyst­ko, co mó­wił ich ksiądz, jest świę­tą praw­ • My też wie­rzymy temu, co ob­ja­wia nam Bóg:Wie­rzę w Cie­bie, Boże żywy,w Trój­cy je­dyny praw­dzi­ coś OB­JA­WIŁ, Boże,Twe sło­wo mylić nie • Dla­cze­go Bóg zde­cydo­wał się nam ob­ja­wić? Od­po­wiedź może być tyl­ko jed­na: po­nie­waż nas ko­cha!Te­ma­tem na­stęp­ne­go ka­za­nia ka­te­chi­zmo­we­go będą tak zwa­ne „ob­ja­wie­nia prywat­ne”.2. Ob­ja­wie­nia prywat­ne- • Pierw­sze ka­za­nie ka­te­chi­zmo­we po­świę­ci­łem Bo­że­mu ob­ja­wie­niu. Po­wie­dzia­łem wów­czas, że nic nie wie­dzie­li­byśmy o Panu Bogu i Jego za­mysłach, gdyby On sam nie ze­chciał nam o tym ła­ska­wie po­wie­dzieć. Ob­ja­wie­nie Boże przy­po­mi­na ta­jem­ni­cze od­sło­nię­cie kur­tyny przed ludź­mi: Bóg ob­ja­wił się pa­triar­chom i pro­ro­kom, a naj­peł­niej prze­mó­wił do lu­dzi przez swo­je­go Syna, Je­zusa • Ob­ja­wie­nie Boże roz­po­czę­ło się w za­mierz­chłych cza­sach Sta­re­go Te­sta­men­tu, trwa­ło przez wie­le stule­ci i osią­gnę­ło peł­nię w Je­zusie Chrystusie. Ale nie skoń­czyło się z chwi­lą Jego śmier­ci na krzyżu i zmar­twych­wsta­nia. Ob­ja­wie­nie (zwa­ne ofi­cjal­nym) trwa­ło jesz­cze nadal przez kil­ka­dzie­siąt lat – w po­słudze apo­sto­łów Chrystusa. To pod ich kie­run­kiem roz­wi­ja­ły się i żyły chrze­ści­jań­skie wspól­no­ty, któ­re gło­si­ły Zmar­twych­wsta­łe­go Je­zusa i świę­to­wa­ły Jego pa­miąt­kę w ob­rzę­dach li­tur­gii. Dzię­ki ła­sce Du­cha Świę­te­go, któ­rej dzia­ła­nie moż­na po­rów­nać do wy­wo­ływa­cza fo­to­gra­ficz­ne­go, apo­sto­ło­wie prze­ka­zywa­li wier­nym co­raz bar­dziej ca­ło­ścio­wy ob­raz Je­zusa i od­czytywa­li co­raz głę­biej, w świe­tle zmar­twych­wsta­nia, Jego ziem­skie życie. Przy­po­mi­na­ją się sło­wa Chrystusa, któ­ry po­wie­dział:Duch Świę­ty was wszyst­kie­go NA­UCZYi wszyst­ko wam PRZY­PO­MNI (J 14,26).Ob­ja­wie­nie prze­ka­za­ne przez apo­sto­łów sta­no­wi część ofi­cjal­ne­go ob­ja­wie­nia, za któ­rym po­dą­ża Ko­ściół. Z chwi­lą śmier­ci ostat­nie­go z apo­sto­łów (był nim za­pew­ne św. Jan) ofi­cjal­ne ob­ja­wie­nie Boże do­bie­gło koń­ca. Aż do skoń­cze­nia świa­ta Bóg nie ob­ja­wi już lu­dziom nic wię­cej. To, co od­sło­nił, jest zupeł­nie wy­star­cza­ją­ce!- • Tym­cza­sem słyszymy, że tu czy tam mają miej­sce ja­kieś nowe ob­ja­wie­nia. Wszel­kie ob­ja­wie­nia, ja­kie do­ko­nują się po cza­sach apo­stol­skich, okre­śla się, w prze­ci­wień­stwie do ob­ja­wie­nia ofi­cjal­ne­go, mia­nem ob­ja­wień prywat­nych. Prze­ka­zywa­ne w nich tre­ści nie na­le­żą do tak zwa­ne­go de­po­zytu wia­ry i nie po­pra­wia­ją ani nie uzupeł­nia­ją tego ob­ja­wie­nia, ja­kie do­ko­na­ło się przez Chrystusa. Pan Bóg chce w ob­ja­wie­niach prywat­nych pod­kre­ślić co naj­wyżej pew­ne praw­dy wia­ry i uwypuklić to, co już przed­tem prze­ka­zał. Nie po­pra­wia jed­nak nig­dy tego, co po­wie­dział już wcze­śniej, ani też nie do­da­je no­wych • Ko­ściół pod­cho­dzi do ob­ja­wień prywat­nych bar­dzo ostroż­nie, po­nie­waż nie chce wpro­wa­dzać wier­nych w błąd. Dłu­go bada ta­kie ob­ja­wie­nia, przy­glą­da się im, a kie­dy się oka­zuje, iż mają zna­mio­na praw­dzi­wo­ści, ogła­sza ofi­cjal­nie, że tu czy tam mia­ło miej­sce ob­ja­wie­nie prywat­ • Po­dam kil­ka przy­kła­dów ob­ja­wień prywat­nych ofi­cjal­nie po­twier­dzo­nych przez Urząd Na­uczyciel­ski Ko­ścio­ła:- » ob­ja­wie­nia Pana Je­zusa, ja­kich do­świad­czyły św. Mał­go­rza­ta Ma­ria Ala­co­que (kult Naj­święt­sze­go Ser­ca Je­zuso­we­go, pierw­sze piąt­ki mie­sią­ca) i św. Fau­styna Ko­wal­ska (Mi­ło­sier­dzie Boże, ko­ron­ka do Mi­ło­sier­dzia Bo­że­go, świę­to Mi­ło­sier­dzia Bo­że­go);- » ob­ja­wie­nia Ma­ryi w Lo­ur­des, Fa­ti­mie czy Gua­de­lu­pe;- » ob­ja­wie­nia św. Mi­cha­ła Ar­cha­nio­ła na Mon­te Gar­ga­ • Raz jesz­cze pod­kre­ślam: ob­ja­wie­nia prywat­ne nie na­le­żą do de­po­zytu wia­ry ka­to­lic­kiej; mogą w wie­rze po­móc, ale nie ma ści­słe­go obo­wiąz­ku, by za nimi po­dą­ • Nie­kie­dy ob­ja­wie­nia prywat­ne oka­zują się po ja­kimś cza­sie fał­szywe. Tak było z rze­ko­mymi ob­ja­wie­nia­mi Mat­ki Bo­żej udzie­la­nymi p. Ka­zi­mie­rzo­wi Do­mań­skie­mu na ogród­kach dział­ko­wych w Oła­wie. War­to rów­nież pa­mię­tać, że na­uki ks. Pio­tra Na­tan­ka opie­ra­ją się w du­żej mie­rze na prywat­nych ob­ja­wie­niach Agniesz­ki z Ostro­łę­ki, któ­ra słyszy ja­ko­by głos Pana Boga i prze­ka­zuje usłysza­ne sło­wa wspo­mnia­ne­mu ka­pła­no­wi. Rada Sta­ła Epi­sko­pa­tu Pol­ski w swo­im oświad­cze­niu sta­now­czo prze­strze­gła ka­to­li­ków przed błęd­nym na­ucza­niem du­chow­ne­go i pro­si­ła wier­nych, by nie ko­rzysta­li z jego na­uki, któ­ra jest sprzecz­na z na­ucza­niem pa­pie­ży i bi­skupów. Na­le­ży do­dać, iż Msze św. spra­wo­wa­ne przez tego su­spen­do­wa­ne­go ka­pła­na są świę­to­kradz­kie, a udzie­la­ne przez nie­go roz­grze­sze­nia – nie­waż­ne. Oso­by współ­pra­cu­ją­ce z ks. Pio­trem Na­tan­kiem po­peł­nia­ją grzech cięż­ki, z któ­re­go mają obo­wią­zek oczy­ścić się w sa­kra­men­cie po­ • Przy oka­zji roz­wa­żań o ob­ja­wie­niach prywat­nych po­ja­wia się jesz­cze jed­no pyta­nie: co są­dzić o tak zwa­nych ob­ja­wie­niach Mat­ki Bo­skiej w Me­djugo­rie? Do­kład­nie to, co uwa­ża o nich Ko­ściół. A Ko­ściół jest w ta­kich spra­wach nie­zwykle ostroż­ny, po­nie­waż te ob­ja­wie­nia, ofi­cjal­nie nie po­twier­dzo­ne, wciąż jesz­cze trwa­ją. Wie­lu lu­dzi tam piel­grzymu­je, mo­dli się, na­wra­ca. Inni po­wra­ca­ją bez wra­ z mo­ich studen­tów za­mie­rzał na­pi­sać pra­cę ma­gi­ster­ską o ob­ja­wie­niach w Me­djugo­rie, po­nie­waż są­dził, iż Ko­ściół je uznał. Po­wie­dzia­łem do nie­go: je­że­li po­wie mi Pan, gdzie w Pol­sce ob­ja­wi­ła się Mat­ka Boża i Wa­tykan ofi­cjal­nie to ob­ja­wie­nie uznał, wów­czas po­myśli­my o pra­cy na te­mat Me­djugo­rie. Nie­ste­ty, student nie wie­dział. Oczywi­ście, cho­dzi­ło o Gie­trz­wałd!Pa­pież Jan Pa­weł II po­zo­sta­wił spra­wę Me­djugo­rie do roz­strzygnię­cia miej­sco­we­go bi­skupa, czyli bi­skupa Mo­sta­ru w Bo­śni i Her­ce­go­wi­nie. Ten zaś bi­skup, a tak­że jego na­stęp­ca pro­si­li, aby do Me­djugo­rie nie piel­grzymo­wać. W ten sam spo­sób wy­po­wie­dzia­ła się też Kon­fe­ren­cja Bi­skupów byłej Jugo­sła­wii. Ko­ściół w Pol­sce ogło­sił ofi­cjal­ne sta­no­wi­sko w 2012 roku:Uprzej­mie przy­po­mi­na­my, że nadal obo­wią­zuje za­kaz Sto­li­cy Apo­stol­skiej w spra­wie or­ga­ni­zo­wa­nia do Me­djugo­rie piel­grzymek o cha­rak­te­rze ofi­cjal­nym, tak na po­zio­mie die­ce­zjal­nym, jak i pa­ra­fial­nym, jako że nie jest pew­ne, czy jest to miej­sce au­ten­tycz­nych ob­ja­wień Mat­ki Bo­żej. Moż­na na­to­miast or­ga­ni­zo­wać wy­jaz­dy prywat­ne, pod wa­run­kiem że nie bę­dzie się ich uwa­żać za uwia­rygod­nie­nie za­cho­dzą­cych w Me­djugo­rie wy­da­rzeń, te bo­wiem wy­ma­ga­ją dal­szych ba­dań ze stro­ny Ko­ścio­ jed­nak nie słucha­ją gło­su pa­ste­rzy Ko­ścio­ła. Na­le­ża­ło­by za­tem po­sta­wić pyta­nie: czy Ma­ryja chce bu­do­wać na nie­po­słuszeń­stwie?- • Dzi­siaj lu­dzie szuka­ją sen­sa­cji – czyta­ją książ­ki z tek­sta­mi ob­ja­wień prywat­nych, któ­re nie po­sia­da­ją ad­no­ta­cji „Im­pri­ma­tur”, czyli po­twier­dze­nia zgod­no­ści z na­ucza­niem Ko­ścio­ła, jeż­dżą do ks. Na­tan­ka albo do miejsc, gdzie po­dob­no ko­muś uka­za­ła się Mat­ka Bo­ska. Tym­cza­sem praw­dzi­wa sen­sa­cja wy­da­rza się co­dzien­nie na oł­ta­rzu pod­czas Mszy św.!Na­stęp­ne ka­za­nie ka­te­chi­zmo­we po­świę­cę, jak Pan Bóg po­zwo­li, apo­stol­skiej Tra­ Tra­dycja apo­stol­ska- • Po­wie­dzia­łem, że Pan Bóg po­sta­no­wił w swo­jej do­bro­ci ob­ja­wić się lu­dziom, czyli „od­sło­nić” przed nimi kur­tynę, aby zo­ba­czyli Jego świat. Gdzie szukać tego, co ob­ja­wia Bóg? Przede wszyst­kim w Bi­blii, bo Bi­blia to Pi­smo Świę­te, czyli spi­sa­ne sło­wo Pana Boga. Ale czy tyl­ko tam?- • W Ewan­ge­lii we­dług św. Jana znaj­du­je się taka wska­zów­ka:Wie­le in­nych zna­ków uczynił Je­zus, któ­rych NIE ZA­PI­SA­NO w księ­dze (J 20,30).Sło­wa te świad­czą, iż Pan Je­zus uczynił znacz­nie wię­cej niż tyl­ko to, co zo­sta­ło za­pi­sa­ne w Bi­blii. A zresz­tą Je­zus wca­le nie na­ka­zywał nic za­pi­sy­wać. Po­wie­dział tyl­ko: Idź­cie i na­uczaj­cie (Mt 28,19), czyli po­le­cił na­uczać, gło­sić i prze­ka­zywać po­ucze­nia z ust do ust! A to ozna­cza, iż praw­da ob­ja­wio­na może do nas do­trzeć in­a­czej niż tyl­ko w for­mie spi­sa­nej: po­przez prze­kaz ust­ny, czyli tak zwa­ną apo­stol­ską Tra­ • Są dwie za­sad­ni­cze for­my prze­ka­zu Bo­że­go ob­ja­wie­nia:- » spi­sa­na (Bi­blia, czyli Pi­smo Świę­te);- » nie­spi­sa­na (Tra­dycja ust­na).- • Czym jest ust­na Tra­dycja apo­stol­ska? Są to po­ucze­nia, ja­kie apo­sto­ło­wie prze­ka­za­li wier­nym ust­nie w swo­ich róż­nych in­struk­cjach. Tra­dycja utrwa­li­ła się w pi­smach Oj­ców Ko­ścio­ła, w uchwa­łach so­bo­rów, w życiu chrze­ści­jan, w mo­dli­twach, pie­śniach oraz w sztuce ko­ściel­nej i trwa nadal w ofi­cjal­nych po­ucze­niach Ko­ścio­ • War­to mieć świa­do­mość, że pro­te­stan­ci (ewan­ge­li­cy, lu­te­ra­nie czy an­gli­ka­nie) od­rzuca­ją Tra­dycję jako źró­dło ob­ja­wie­nia i gło­szą, iż je­dynym źró­dłem wia­ry dla chrze­ści­ja­ni­na jest spi­sa­na Bi­blia. Mar­cin Lu­ter – oj­ciec Re­for­ma­cji – wy­ra­ził to na sy­no­dzie w Au­gs­bur­gu w 1518 roku zwro­tem: „sola Scrip­tura” („je­dynie Pi­smo Świę­te”). Ko­ściół ka­to­lic­ki uczy in­a­czej: „non sola Scrip­tura” („nie tyl­ko Pi­smo Świę­te”), po­nie­waż ist­nie­ją dwa źró­dła wia­ry: Bi­blia i apo­stol­ska Tra­ • Przyj­mu­jąc po­gląd pro­te­stanc­ki, na­po­tka­my sze­reg trud­no­ści i pytań, na któ­re nie­ła­two znaj­dzie­my od­po­wie­dzi. Oto kil­ka przy­kła­dów:- » od śmier­ci Je­zusa Chrystusa (na­stą­pi­ła ona praw­do­po­dob­nie w roku 29 po Chr.) do spi­sa­nia pierw­sze­go pi­sma No­we­go Te­sta­men­tu (był nim Pierw­szy List św. Paw­ła Apo­sto­ła do Te­sa­lo­ni­czan, da­to­wa­ny na rok 49 po Chr.) mi­nę­ło oko­ło dwa­dzie­ścia lat. To zna­czy, że w tym dwudzie­sto­le­ciu mło­dy Ko­ściół nie miał jesz­cze ani jed­nej księ­gi No­we­go Te­sta­men­tu, a mimo to roz­wi­jał się i żył bar­dzo dy­na­micz­nie. Jak to moż­li­we, że ra­dził so­bie bez Pi­sma Świę­te­go No­we­go Te­sta­men­tu? Jak po­go­dzić to z za­sa­dą „sola Scrip­tura”? Od­po­wiedź może być tyl­ko jed­na: Ko­ściół od­wo­ływał się w tam­tym cza­sie do in­ne­go źró­dła ob­ja­wie­nia – do apo­stol­skiej Tra­dycji;- » w po­cząt­kach Ko­ścio­ła nie­któ­re krą­żą­ce wśród wier­nych pi­sma zo­sta­ły włą­czo­ne do Bi­blii, a inne – od­rzuco­ne. Co za­de­cydo­wa­ło o za­li­cze­niu jed­nych do Pi­sma Świę­te­go i o po­mi­nię­ciu drugich? Wła­śnie nie­pi­sa­na Tra­dycja apo­stol­ • Bi­blia wy­raź­nie mówi o ist­nie­niu Tra­dycji. Apo­stoł Pa­weł na­pi­sał:– PRZE­KA­ZA­ŁEM wam to, co prze­ją­łem… (1 Kor 15,3);– Prze­to bra­cia, stój­cie nie­wzrusze­nie i trzymaj­cie się TRA­DYCJI, o któ­rych zo­sta­li­ście PO­UCZE­NI żywym sło­wem (2 Tes 2,15).- • Nie­któ­re praw­dy wia­ry zna­my je­dynie dzię­ki po­ucze­niom Tra­dycji apo­stol­skiej, na przy­kład praw­dę o ka­no­nie bi­blij­nym, o Wnie­bo­wzię­ciu NMP, o czyść­cu, o od­pustach, o kul­cie świę­tych, o pryma­cie pa­pie­ża. War­to mieć świa­do­mość, iż pro­te­stan­ci wła­śnie z tymi praw­da­mi mają naj­wię­cej pro­ble­ • A za­tem jed­nym ze źró­deł wia­ry ka­to­lic­kiej jest apo­stol­ska Tra­dycja. Sta­no­wi ona wraz z Pi­smem Świę­tym tak zwa­ny de­po­zyt wia­ry, czyli zbiór prawd, któ­re po­cho­dzą od Chrystusa i Jego Apo­sto­łów i jako ta­kie zo­sta­ły prze­ka­za­ne Ko­ścio­ło­ ka­za­nie ka­te­chi­zmo­we bę­dzie do­tyczyć drugie­go źró­dła wia­ry, Bi­blii. ks. Jan Ożóg SJZa naszym Katechizmem[1] stwierdzamy, że "spośród wszystkich przymiotów Bożych Symbol wiary wymienia tylko wszechmoc Bożą; wyznanie jej ma wielkie znaczenie dla naszego życia. Wierzymy, że wszechmoc Boża jest powszechna, ponieważ Bóg wszystko stworzył[2], wszystkim rządzi i wszystko może; jest miłująca, ponieważ Bóg jest naszym Ojcem[3]; jest tajemnicza, ponieważ tylko wiara może ją uznać, gdy się w słabości doskonali[4]". O tym, że wszechmoc Boża jest powszechna, wiemy przede wszystkim z Pisma świętego. Bóg jest potężnym Bogiem Jakuba[5], jest Panem Zastępów, Panem dzielnym i potężnym w boju[6]. Nasz Katechizm także się na Pismo święte powołuje i stwierdza z całym przekonaniem, że "Bóg jest wszechmogący na niebie i na ziemi[7], ponieważ On sam je stworzył. Dla Niego nie ma czegoś, co byłoby niemożliwe[8], i to On rozporządza swoim dziełem zgodnie ze swoją wolą[9]. Bóg jest Panem wszechświata, którego porządek sam ustalił i który jest Mu całkowicie poddany i uległy. Jest władcą historii; rządzi sercami i wydarzeniami według swego upodobania"[10]. Nic dziwnego, że autor Księgi Mądrości woła z zachwytem do Boga: Potężnie działać zawsze jest w Twej mocy i któż się oprze potędze Twojego ramienia?[11]. Dla biblijnych Żydów i dla wczesnych chrześcijan prawda o tym, że Bóg jest wszechmocny, była szczególnie żywa, pierwsi bowiem w szczególny sposób przeżywali Boga, drudzy Jezusa z Nazaretu. Trzeba nam jednak wiedzieć, że nie byli to ani filozofowie z prawdziwego zdarzenia, ani teologowie, byli to ludzie o niezwykle żywej wierze, umocnionej zresztą zarówno bezpośrednim oddziaływaniem Boga, jak i tym, że tę niezwykłą obecność Boga wszyscy oni niemal namacalnie odczuwali. Kiedy człowiek tak przeżywa Boga, rzadko myśli o tym, jak formułować zdania i wypowiedzi logicznie niepodważalne. Chce on jedynie głosić innym wielkość, dobroć i wspaniałość Boga, ponieważ sam nieustannie doznaje niepojętej radości, ponieważ sam jest przez to spotkanie wewnętrznie poruszony. Takie przeżycie Boga dopiero wtedy sprawia człowiekowi prawdziwą radość, kiedy uszczęśliwia nie tylko jednostkę, ale również krąg przyjaciół, a nawet cały naród. I tak się zazwyczaj dzieje, że to nie teologowie ani nie filozofowie, lecz całkiem prości ludzie umieją przekazywać innym tę nadprzyrodzoną radość. Oczywiście, są to ludzie z sercem, nie krzyczą zatem fanatycznie ani głośno radości swej nie wykrzykują, są jednak nieustannie gotowi dzielić się z innymi własnymi doznaniami, a także powiązać je z tym wszystkim, co się w życiu dzieje. Biblijni Izraelici sami na własne oczy widzieli, w jaki sposób Pan Bóg wybawił ich naród z pozornej wszechmocy państwa egipskiego. Okazało się w tej przedziwnej walce, że to On – Najświętszy – był potężniejszy niż faraon i całe jego wojsko. Potem przez całe lata odczuwali, jak przewyższające ich przecież potęgą sąsiednie narody rozbijały się po prostu o prawdziwą opiekę Boga. I nieustannie na co dzień odkrywali, że to Pan Bóg jest najmocniejszy. Nic dziwnego, że śpiewali z radością i uwielbieniem: Czemu się burzą ludy... Powstają królowie ziemscy i książęta radzą społem przeciw Panu i Pomazańcowi Jego... Drwi z nich Ten, który mieszka w niebie, Pan im urąga[12]. Ludzie wierzący ze zdumieniem spoglądali i nadal spoglądają na regularne powracanie pór roku: na wzrastanie, dojrzewanie, przemijanie wszystkiego i ponowne wzrastanie. Przyglądamy się równomiernemu, uporządkowanemu i jakby wiecznemu biegowi ciał niebieskich, które nam się jako światła nocne jawią. Dla ludzi prostych, a głęboko wierzących były to i są nadal ślady, w których z łatwością można rozpoznać mądre działanie Boga. To Jego moc potężna ożywia wszystko, porządkuje i utrzymuje w istnieniu. Łatwo zatem zrozumieć, dlaczego pobożni Izraelici wołali do Pana Boga: Kto się w opiekę podda Najwyższemu i w cieniu Wszechmocnego mieszka, powie do Pana: Ostojo moja i Twierdzo moja, Boże mój, Tobie ufam[13]. Bóg jest przede wszystkim Ojcem wszechmogącym. Ojcowską wszechmoc ukazuje, gdy się troszczy o nasze potrzeby[14], gdy nas przybiera za swoje dzieci, wreszcie kiedy nam okazuje miłosierdzie i odpuszcza nam grzechy[15]. Taki jest nasz Bóg, ale o tym ludzie przez wiele, wiele lat nie wiedzieli. O tym, że Bóg jest naszym Ojcem, dowiedzieliśmy się tak naprawdę dopiero z rozmaitych wypowiedzi Jezusa Chrystusa. Oczywiście, jest dla nas Pan Bóg przede wszystkim naszym Stworzycielem. Stworzył nas przecież z niczego, z prochu ziemi powołał nas do istnienia. Bez Jego woli nikt z nas nie mógłby zaistnieć, nie moglibyśmy nawet wiedzieć, że coś takiego mogłoby się w ogóle wydarzyć. Nasz Katechizm uczy, że Bóg nas stworzył z wolnej i niczym nie przymuszonej woli. Po prostu zechciał nas stworzyć – i od tej chwili zaczęło się nasze istnienie. I tak jest na mocy samej naszej natury. Czy nam się to podoba czy nie, jesteśmy Bożymi stworzeniami całkowicie podporządkowanymi woli naszego Stworzyciela. Jesteśmy tylko Jego własnością. Nikt rozsądny tej prawdy podważać nie powinien, zwłaszcza że takie podważanie i tak niczego nie zmieni, bo przecież niczego zmienić nie może. Wiemy jednak z tego samego katechizmu, że w porządku łaski jest inaczej. Bóg bowiem, kierując się bezgraniczną miłością, obdarzył nas łaską uświęcającą, czyli swoim własnym nadprzyrodzonym życiem. To właśnie łaska uświęcająca sprawiła, że staliśmy się dziećmi Bożymi, dziedzicami nieba, i że Boga naprawdę możemy nazywać naszym Ojcem niebieskim. Tego nas właśnie nauczył nasz Pan, Jezus Chrystus, swoim życiem, męką, śmiercią i zmartwychwstaniem. Cały kłopot zatem jest w tym tylko, że przez długie nieraz lata na Boga próbujemy spoglądać jakby przelotnie, jakby mimochodem – najczęściej przez różnorodność naszych ludzkich przeżyć i doświadczeń: przez osamotnienie i miłość, przez smutki i radości, przez nasze złośliwości i przez nasze wdzięczności, wreszcie przez wojny i przez pokój. Staramy się zrozumieć wzloty i upadki ludzkiego ducha po to, żeby w tym wszystkim dostrzec ten przedziwny głód i przedziwne pragnienie, któremu tylko Bóg jest w stanie zapobiec, zwłaszcza że tak naprawdę naszemu Bogu jest na imię Miłość. Usiłujemy odkryć to, co nam pozostaje z przemijania, co z doczesności pozostanie w wieczności, czyli miłość doskonałą, która się kryje pod paraliżującym wszystko strachem, pocieszenie Boże w zwyczajnym ludzkim opuszczeniu w chwili trwogi i umierania. Ale w tych usiłowaniach jedno jest przecież wspaniałe: w naszej śmiertelności staramy się odnaleźć Kogoś, kto istnieje głębiej i szerzej, a ponadto piękniej, niż to sobie wyobrazić można, i że o tej obecności możemy mówić, że właściwie to już ją widzimy, że już ją słyszymy i że jej niemal dotknąć możemy przez wiarę żywą. I właśnie dzięki temu odnajdujemy niespodziewanie takie cudowne miejsce, którego nigdy przedtem nie udało się nam nawet w jakikolwiek sposób dostrzec: jest to miejsce w nas samych, w naszym wnętrzu, miejsce, które Bóg sobie wybrał po to, żeby w nim zamieszkać i z niego na nas oddziaływać. To właśnie w tym miejscu Bóg mnie bezpiecznie trzyma w uścisku, to z tego miejsca wzywa mnie po imieniu, a nawet jak kochający wszystko i wszystkich Ojciec zwraca się do mnie tymi samymi słowami, jakimi się zwrócił do Jezusa stojącego w wodach Jordanu: Tyś jest Syn mój umiłowany, w tobie mam upodobanie! I jeszcze jedno: to tylko w tym miejscu mogę się cieszyć radością i pokojem nie z tego świata. To wspaniałe miejsce zawsze we mnie istniało i zawsze byłem świadomy tego, że jest ono dla mnie niewyczerpalnym źródłem łaski uświęcającej. Nie potrafiłem się tylko do niego dostać i żyć w nim w całej prawdzie. A Pan Jezus przecież mówi: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy, i mieszkanie u niego uczynimy[16]. Te przepiękne słowa Jezusowe to przede wszystkim oznaczają, że dla Boga istnieje we mnie jakby jakieś ognisko domowe, czyli że to właśnie ja – stworzenie! – jestem mieszkaniem Ojca niebieskiego. Tak mi trudno w to uwierzyć, tak mi niezwykle trudno przeżyć prawdę całą tych słów! To prawda, że Bóg we mnie mieszka i że we mnie działa, ale w jaki sposób ja sam dla siebie mogę przyjąć wezwanie Jezusowe: Mieszkajcie we Mnie, a Ja w was[17]? Zaproszenie jest całkowicie jasne i nie ma w nim cienia wątpliwości. Tak naprawdę jednak to wielkie ryzyko moim ogniskiem domowym uczynić to, co Bóg już uczynił swoim domem. Nieraz mi się wydaje, że jest to zadanie nie do wykonania. Myśli moje, uczucia, poruszenia i porywy serca sprawiają, że ciągle jeszcze jestem tak daleko od miejsca, które Bóg swoim własnym mieszkaniem uczynił. Najbardziej się boję powrotu do tego ogniska domowego, w którym Bóg jest obecny, boję się także przebywania w tym mieszkaniu, ponieważ wiem, że mój Bóg jest Miłośnikiem zazdrosnym i zawsze chce mieć mnie całego wyłącznie dla siebie. Czy nadejdzie kiedyś czas, że gotowy będę przyjąć tak wielką miłość? Otóż właśnie niedzielna i świąteczna Msza święta, a także każde nasze katechetyczne spotkanie, to takie właśnie przedziwne chwile w naszym ludzkim życiu, kiedy to sam Bóg pokazuje nam drogę do siebie i pozwala nam powrócić tam, gdzie Go odnaleźć można, mianowicie do naszego własnego wnętrza, do naszego ogniska domowego, do naszego sanktuarium. Oczywiście, wcale to nie oznacza, że po wyjściu z naszej świątyni albo po bardzo uważnym nawet przeczytaniu tego tekstu będziemy sobie mogli całkiem szczerze powiedzieć, żeśmy po tak wielu latach bezowocnego wędrowania do tego naszego domu wreszcie doszli, bo przecież tak naprawdę otworzy się on dla nas dopiero po naszej fizycznej śmierci. Warto się jednak wybrać w tę cudowną podróż chociażby dlatego, że jest ona niespodzianek pełna i zadań zaskakujących, że jest niepowtarzalną przygodą. Zawsze przecież jest to podróż, której kresem jest dom Ojca niebieskiego, jest to po prostu radosny powrót do ojcowskich rąk darzących nas gorącym i czułym uściskiem. Trzeba nam jednak pamiętać, że nasza wiara w Boga Ojca wszechmogącego może być wystawiona na próbę przez to, że przeżywamy doświadczenie zła i cierpienia tutaj na ziemi. Czytamy w naszym Katechizmie, że "niekiedy Bóg się może wydawać nieobecny i niezdolny do przeciwstawienia się złu"[18]. Dla ludzi niewierzących jest to rzeczywiście problem bardzo trudny do rozwiązania, ale dla wierzących, zwłaszcza dla wierzących w Jezusa Chrystusa sprawa ta nie jest tak bardzo trudna, Bóg Ojciec bowiem "objawił swoją wszechmoc w sposób najbardziej tajemniczy w dobrowolnym uniżeniu i zmartwychwstaniu swego Syna, przez które zwyciężył zło[19]. Chrystus ukrzyżowany jest więc mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi[20]. W zmartwychwstaniu i wywyższeniu Chrystusa Ojciec"[21] okazał całą swoją wszechmoc. Właśnie głęboka i prosta wiara pozwala nam przylgnąć do tajemniczych dróg wszechmocy Bożej. Najdoskonalszym wzorem tej wiary jest Matka Boża, która uwierzyła, że dla Boga nie ma nic niemożliwego[22]. I na zakończenie jeszcze wypowiedź wydanego na polecenie Soboru Trydenckiego Katechizmu Rzymskiego: "Nie ma rzeczy, która by tak mogła umocnić naszą wiarę i nadzieję, jak to, byśmy w sercach naszych wyryte mieli przekonanie, że nie ma dla Boga niczego niemożliwego. Kiedy bowiem rozum ludzki uświadomi sobie Bożą wszechmoc, łatwo i bez żadnego wahania zgodzi się na to, w co wierzyć trzeba, nawet jeżeli jest to rzecz wielka i podziwu godna i porządek rzeczy przekracza. Więcej nawet, im wyższe jest to, czego Pismo Boże naucza, tym chętniej rozum uzna, że trzeba temu dać wiarę"[23]. [1]KKK 268. [2] Por. Rdz 1,1; J 1,3. [3] Por. Mt 6,9. [4] 2 Kor 12,9; por. 1 Kor 1,18. [5] Rdz 49,24; Iz 1,24, a także wiele innych miejsc. [6] Ps 24, 8-10. [7] Ps 135,6. [8] Por. Jr 32,17; £k 1,37. [9] Jr 27,5. [10] KKK 269. [11] Mdr 11,21. [12] Ps 2 (Miłosz). [13] Ps 91 (Miłosz). [14] Por. Mt 6,32. [15] Por. KKK 270. [16] J 14,23. [17] J 15,4. [18]KKK 272. [19] Tamże. [20] 1 Kor 1,24-25. [21]KKK 272. [22] Łk 1,37. [23] CR 1,2,13. Jarosław HebelŹródło: Wielu z nas, mężczyzn, zastanawia się jak być dobrym ojcem? Gdzie należy szukać wzorców? Czy w ogóle istnieje jakiś wzór ojcostwa? Postacią, która przemawia do dzisiejszego człowieka może być św. Józef. W Piśmie Świętym nie zostało zapisane żadne słowo św. Józefa, ale bogactwo tej postaci ukazane jest przez jej konkretne czyny. W jaki sposób wzór tego świętego może budować powołanie i posłannictwo każdego mężczyzny, który jest mężem i ojcem? Przyjrzyjmy się życiu świętego Józefa, może zachęci to nas do refleksji nad naszym ojcostwem. Odpowiedzialny mąż i ojciec Jednym z najważniejszych aspektów ojcostwa jest odpowiedzialność. Józef dowiedział się o swojej ojcowskiej odpowiedzialności za los Jezusa wprost od samego Boga: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1,20). Odpowiedzialność Józefa jest równoczesna: względem kobiety, Maryi, swej małżonki i względem Dziecięcia, które się w Niej poczęło. Józef jest więc prawdziwym mężem Maryi i prawdziwym ojcem Jezusa Chrystusa, jego dziewiczym ojcem. Jest ojcem w akcie zrodzenia, tj. w akcie przyjęcia Dziecięcia za swoje, a jeszcze bardziej w akcie Jego wychowania i rozwoju. Wspólnota małżeńska jest głębokim aktem zawierzenia i miłości, najpierw wobec prawdy, że to sam Bóg powołuje do małżeństwa, a także do macierzyństwa i ojcostwa. Są ojcowie, którzy szaleją z radości, że stali się ojcami dziecka, dziękują za to Bogu, ale są i tacy, którzy przed tą prawdą uciekają, bo do niej nie dojrzeli. Józef i Maryja, oboje są w tej samej sytuacji; Maryja musi dokładnie tak samo uwierzyć w tajemnicę swojego macierzyństwa wobec Pana Jezusa, jak i Józef musi uwierzyć w tajemnicę swojego powołania do dziewiczego ojcostwa, względem Chrystusa. Rodzicielska odpowiedzialność św. Józefa za Jezusa najpełniej zostaje wyrażona, gdy razem z Maryją szuka swego dziecka w świątyni: Synu, czemuś nam to uczynił. Oto ojciec Twój i ja, z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Macierzyństwo i ojcostwo to wspólna odpowiedzialność; szukanie razem tego, co będzie najlepsze dla naszego dziecka, dla naszych dzieci. W taki oto sposób, przez matkę i ojca, Bóg posługuje się rodzicami w kształtowaniu nowego życia, które w nich znalazło swój początek. Główną odpowiedzialnością rodziców jest odtąd poszukiwanie w dziecku Bożego człowieczeństwa. Człowiek wielkiej wiary Innym bardzo ważnym aspektem ojcostwa jest wiara. Św. Józef, jako ojciec Jezusa, był człowiekiem wielkiej wiary. Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł i wziął swoją małżonkę do siebie. Biorąc ją za żonę, troszczy się o nią, chce i pragnie zapewnić jej bezpieczeństwo. Obowiązkiem męża i ojca jest troska o swoją rodzinę, zapewnienie bytu materialnego, danie poczucia bezpieczeństwa zwłaszcza wtedy, gdy jest trudno. To wszystko musi być zanurzone w wierze. Być dobrym mężem, dobrym ojcem, to być człowiekiem wiary. Św. Józef uczestniczył w wierze Maryi, tak samo mąż powinien uczestniczyć w wierze swojej żony, powinien swoją wiarę zakorzenioną w sercu zjednoczyć z wiarą kobiety, którą wybrał, uczynił sobie najbliższą, najukochańszą. Józef, przyjmując Maryję pod swój dach, nie rozumiejąc jeszcze całej tej sytuacji, która ją dotknęła przez Ducha Świętego, szanuje jej wyłączną przynależność do Pana Boga. A więc Józef nie pojmuje tego małżeństwa tylko jako związek ludzki, ale patrzy na to małżeństwo przede wszystkim w kontekście Bożym. Miłość Boża, miłość wzajemna między Józefem i Maryją wzmacnia się przez liczne przeciwności i problemy (ubóstwo Betlejem, ucieczka do Egiptu, szukanie zagubionego dziecka w świątyni). Tak też bywa w naszym życiu, że miłość między żoną i mężem wzmacnia się także przez wspólne pokonywanie trudności. Miłość oparta na przebaczeniu, na próbie zrozumienia siebie, nabiera wtedy swojej siły. Dla miłości małżeńskiej najgorszy jest moment stagnacji, rezygnacji z pracy nad sobą, niechęci do wysiłku. "Kapłan" domowego kościoła Św. Józef, trwając w bliskości Boga, oddawał się Jego wszechmocy, a to pozwalało mu mężnie stawiać czoło wszelkim trudnościom. Jezus przyglądał się temu. Bliskość Jezusa pomagała świętemu Józefowi prowadzić głębokie życie wewnętrzne, z którego czerpał rozwagę i siłę. Każdy mąż i ojciec powinien odkryć wartość osobistej i wspólnej modlitwy. Ojciec jest dla dzieci przykładem. Postawa ojca wpływa na kształtowanie się w naszych dzieciach obrazu Boga i na ich duchowy rozwój. Ojciec, który się modli, który ujmuje w swoją dłoń maleńką rękę dziecka i prowadzi je do kościoła, ojciec, który rozmawia z dzieckiem o Bogu jest odzwierciedleniem obrazu Boga Ojca. Modlitwa uczy miłości do Boga i ludzi. Miłość rodzi się w domu rodzinnym. Dla rodziny bardzo ważna jest wspólna modlitwa, wspólne przebywanie i okazywanie sobie wzajemnej miłości i przywiązania. W obecnych czasach warto powrócić do modlitwy rodzinnej. Od wczesnych lat powinniśmy wszczepiać w serca dzieci umiłowanie modlitwy, zwłaszcza wspólnotowej. Pamiętajmy, że ojciec jest "kapłanem" domowego kościoła. Człowiek pracy Odpowiedzialny ojciec jest człowiekiem pracy. Praca stanowi podstawowy wymiar bytowania człowieka na ziemi. Świętej Rodzinie z Nazaretu nie był obcy trud pracy i to pracy fizycznej, zwyczajnej, często ciężkiej i żmudnej. Święty Józef wkładał w pracę swoje zdolności i całą miłość, jaką żywił do Jezusa i Maryi. Praca przybliżała go do Boga, była hołdem składanym codziennie Bogu. Święty Józef wiedział, że pracując, wypełnia wolę Bożą, dlatego jego pracy towarzyszył klimat milczenia i modlitwy. Żyjąc w ciągłym kontakcie z żywym Bogiem, przypomina, że być dobrym ojcem to dać dowód, że praca solidnie wykonana jest wyrazem miłości ojca do dzieci. Święty Józef jest dla nas wzorem ojca, który ukazuje dziecku właściwy sens pracy, uczy sumiennego jej wykonywania, w łączności z Bogiem i z tymi, którym trud nasz ma służyć, bo o wartości pracy nie decyduje to, co robimy, ale jak to robimy i jakie motywy nami kierują. Również wspólna praca w rodzinie, obowiązki domowe uczą dzieci szacunku dla ludzkiej pracy, ofiarności, wspólnoty, wartości podejmowanego trudu. Jako mężowie i ojcowie powinniśmy pamiętać, że poza obowiązkami zawodowymi mamy także obowiązki domowe, dlatego, pomimo zmęczenia i znużenia, angażujmy się w pomoc żonie i poświęcajmy więcej czasu dzieciom. Ojciec troszczący się o wychowanie dziecka Niezwykle istotnym aspektem ojcostwa jest troska o wychowanie dziecka. Bycie ojcem to nie tylko spełnianie funkcji biologicznej, ale to długi proces wychowania i kształtowania charakteru dziecka. Dzisiaj wielu ojców nie podejmuje się odpowiedzialności za rozwój i wychowanie swoich dzieci, uznając, ze to obowiązek żony. Przypatrzmy się św. Józefowi. Przyjmuje on pełną odpowiedzialność za Jezusa. Będąc ojcem, nadaje swojemu Synowi imię Jezus, wprowadza Syna w zawód cieśli, spędza z Nim bardzo dużo czasu. Ojcostwo Józefa wyraziło się w tym, że uczynił ze swojego życia służbę, składając całkowity dar z siebie, ze swojego życia, ze swojej pracy. Św. Józef wiernie i z troską oczekiwał narodzin Dziecka a potem z miłością Je przyjął; spełnił pierwszy religijny obowiązek, jakim było obrzezanie; nadał imię narodzonemu Dziecięciu, potwierdzając w świetle prawa swoje ojcostwo, a wypowiadając imię Syna zapowiedział Jego misję; dopełnił obowiązku ojca, dokonując wykupu pierworodnego Syna w obrzędzie ofiarowania; na wyraźne polecenie Boże stał się on na wygnaniu obrońcą swojej Rodziny – Maryi i Jezusa; powrócił posłusznie do Nazaretu, gdy Bóg wyznaczył mu czas powrotu; z bólem serca szukał dwunastoletniego Jezusa; czuwał w Nazarecie nad Jezusem, który pod Jego opieką "wzrastał w mądrości, w latach i w łasce". Św. Józef wskazuje, że ojcowie nie tylko mają obowiązek zapewnić byt materialny dziecku, ale przede wszystkim powinni brać odpowiedzialność za wychowanie. Ojciec powinien wprowadzać dziecko w obowiązki, zaprawiać do konsekwencji, do wierności zasadom i Prawu Bożemu. Zadaniem ojca jest również obrona rodziny przed zagrożeniami z zewnątrz (zgorszeniem, deprawacją) – podobnie jak św. Józef bronił Jezusa przed Herodem. Zakończenie Św. Józef uczynił ze swojego życia całkowity dar: był oddanym i odpowiedzialnym mężem i ojcem, był człowiekiem głębokiej wiary, całkowicie posłusznym Bogu, był oparciem dla Jezusa i Maryi, ofiarnie troszczył się o własna rodzinę zarówno w wymiarze materialnym jak i duchowym. Jego miłość wyrażała się w konkretnych czynach. Św. Józef, poprzez realizowanie swej życiowej misji, wzywa współczesnych ojców do pracy nad sobą, do uczenia się odpowiedzialnego, pełnego poświęcenia i miłości ojcostwa. Prośmy Boga o to, byśmy potrafili być cudownymi ojcami, by nasze dzieci mogły powiedzieć: jesteśmy spełnionymi przez miłość naszego ojca. Św. Józefie, pomóż nam odkrywać wielkie powołanie do ojcostwa. Jarosław Hebel – teolog, polonista, nauczyciel j. polskiego w XIV LO w Gdyni, członek Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny z Nazaretu, Rycerz Kolumba.

tak ja wierze w boga ojca