Będąc zimą w Bieszczadach warto skorzystać z oferty pobliskich wyciągów narciarskich. Niewątpliwie prym w regionie wiodą Ustrzyki Dolne, w okolicach których działają dwa krzesełkowe wyciągi narciarskie: Laworta Ski oraz Gromadzyń. Nie bez powodu Ustrzyki Dolne nazywane są „stolicą podkarpackiego narciarstwa”.
8) Sport we wrześniu z dziećmi. Wrzesień to idealny czas, by zacząć uprawiać sport i zarazić tą pasją swoje dzieci. Wystarczy zacząć biegać po plaży, jeździć na rowerach czy rolkach, zacząć grać w badmintona czy po prostu wyjść na górskie szlaki. Wyjść czy wyjechać na wieżę widokową i pospacerować w koronach drzew.
Tak właśnie wyglądał przystanek PKS w Ustrzykach Górnych, skąd rozpoczynałem swój trzy dniowy zimowy trekking przez Bieszczady. Rzuciłem okiem na rozkład autobusowy i upewniłem się, że za trzy dni, wieczorem z tego samego miejsca odjedzie ten sam zdezelowany autobus w stronę domu. Przed przystankiem stał słup z mapą turystyczną.
Skoro przyjechaliśmy na kilka dni w Bieszczady, to zdecydowaliśmy, że koniecznie musimy zobaczyć wschód słońca. Postanowiliśmy, że Połonina Caryńska będzie idealnym miejscem. W nocy budzik obudził nas o godzinie 2:30, a na parkingu musieliśmy dotrzeć do Ustrzyk Górnych i byliśmy tam o godzinie 3:10.
Podczas odwiedzin w Bieszczadach, szukajcie miejsc, które oferują możliwość nauki o faunie i florze regionu. Można odwiedzić Centrum Edukacji Przyrodniczej w Ustrzykach Dolnych, gdzie można dowiedzieć się więcej o bieszczadzkiej naturze. Bieszczady z dziećmi to niezapomniana przygoda, pełna odkryć i ciekawostek.
lirik lagu tegar septian aku yang dulu bukan yang sekarang. Czy warto pojechać z dziećmi w Bieszczady? Pewnie! Bieszczady to nie tylko góry i połoniny. Spędźcie rodzinny wyjazd w górach: zabierz dzieci na prostsze szlaki, przejedźcie się bieszczadzką kolejką i pokaż im zwierzaki żyjące w górach. Choć sami nie mamy dzieci, to z naszych obserwacji wynika, że one w Bieszczadach radzą sobie nad wyraz dobrze. Często widzieliśmy maluchy w formie lepszej od swoich rodziców. Zabierał taki Antek rączkę swojej mamie z bojowym okrzykiem "Ja siam!" i dreptał pod górę, nie oglądając się na zaskoczonych rodziców. Młodzież dziarsko kroczyła naprzód, obracając się co jakiś czas z okrzykiem: „Mamooo, no chooodź...”. Nie miało przy tym znaczenia, czy te rodziny wchodziły na Połoninę Wetlińską, czy na Korbanię, czy goniły po kładkach na torfowiskach. Co możesz robić w Bieszczadach ze swoim dzieckiem? Oto kilka pomysłów. 1. Kolejka bieszczadzka - turystyczny hit! Kto nie kocha pociągów?! Mój brat potrafił zatrzymać się na wiadukcie i czekać tam tak długo, aż dołem przejedzie jakaś kolejka. A potem następna. Wystawy kolejek przyciągają rzesze tatusiów pod pozorem "chodź, tatuś Ci pokaże jak jeździ pociąg", a skanseny wąskotorówek przeżywają oblężenie. Bieszczadzka Kolejka Leśna ma swój czas. To jedna z największych turystycznych atrakcji w Bieszczadach. Co roku przewozi ponad 100 tysięcy turystów. To atrakcja nie tylko dla dzieci, ale one szczególnie dobrze się w niej bawią. W sezonie letnim bieszczadzka ciuchcia kursuje codziennie z Majdanu do Przysłupa i z Majdanu do Balnicy. Taki kurs to - w zależności od trasy - 2 lub 3 godziny dobrej zabawy w drodze przez bieszczadzkie krajobrazy. Choć dziś kolejka kursuje już tylko turystycznie, to ma za sobą długą historię. Opowiadamy ją w naszym przewodniku. Pobierz darmowy fragment przewodnika Ruszaj w Bieszczady 2. Oko w oko z wilkiem na wystawie przyrodniczej w Mucznem Gosia, która pojechała w Bieszczady z naszym przewodnikiem, napisała „wystawa w Mucznem nie do znalezienia bez Was” i dodała, że jej dzieciom bardzo się tam podobało. W ośrodku edukacyjnym przewodnik oprowadza po wystawie, na której razem ze swoją pociechą spotkacie naturalnej wielkości wilka, niedźwiedzia czy dzika. Spokojnie, już nie zrobią Wam krzywdy. Spektakl światła i dźwięków przeniesie Was do bieszczadzkiego lasu, a przewodnik opowie o zwyczajach dzikich zwierząt oraz wytłumaczy, dlaczego lepiej nie schodzić ze szlaku po zmroku. To jedna z lepiej przygotowanych wystaw edukacyjnych, jakie widzieliśmy. Ciekawe, czy Wam też się spodoba. 3. Udana zabawa z przewodnikiem dla dzieci "Pokoloruj Bieszczady" Podkręć efekt emocjonującego zwiedzania Bieszczadów proponując wspólną zabawę. Będzie cudownie, gdy w trakcie wędrówki zatrzymacie się w turystycznej wiacie na odpoczynek, Twoje dziecko wyjmie kredki i pokoloruje wilka, niedźwiedzia lub bieszczadzką kolejkę, którą właśnie jechało. Zaproponuj dziecku zabawę w zbieranie pieczątek, biletów i autografów. Oraz grę terenową, w której skanujecie QR-kod do mapy Google, a potem nawigacja prowadzi Was prosto do wybranego miejsca. Tego, które przed chwilą Twoje dziecko pokolorowało. Brzmi jak niezła zabawa w Bieszczadach? Właśnie po to wydaliśmyprzewodnik dla dzieci "Pokoloruj Bieszczady". To jedyny taki przewodnik-kolorowanka-dziennik z podróży. Czytaj dalej i dowiedz się, dokąd jeszcze ta książka zaprowadzi Was w Bieszczadach. ZOBACZ PRZEWODNIK POKOLORUJ BIESZCZADY [product id="2, 40"] Spędzisz z czas z dzieckiem na świetnej zabawie w kolorowanie i recytowanie Pokażesz mu miejsca do których pojedziecie - jeszcze przed ruszeniem w drogę Opowiesz ciekawostki o Bieszczadach i atrakcjach, które razem zwiedzicie Zachęcisz do poznawania Bieszczadów i zbierania pamiątek z wycieczki Wręczysz przewodnik, który zamieni się w pełen kolorów pamiętnik z wycieczki Zaplanujesz grę w zbieranie pieczątek, biletów i autografów - stworzycie prawdziwy dziennik z podróży! 4. Przejdź się po drewnianych kładkach na torfowiskach Już słyszę ten tupot małych nóżek, które przebierają po drewnianych kładkach w Tarnawie Wyżnej. Dla mnie to była frajda, a co dopiero dla dziecka! Zwłaszcza, że nagle spomiędzy desek może wypełznąć jaszczurka, a na poręczy przycupnąć kolorowy motyl. Część kładek biegnie przez las - idzie się nimi i idzie, a na końcu... no cóż, trzeba zawrócić. Godzinny spacer w ciszy u stóp gór da Wam dużo przyjemności. A jeśli zgłodniejecie, zrobicie sobie piknik pod drewnianą wiatą. To fajne miejsce, jeśli szukacie schronienia od tłumów. Tylko pamiętajcie, że na kładki też trzeba wykupić bilet. 5. Korbania - góra z wieżą widokową na szczycie Turystyczne Bieszczady to nie tylko połoniny i szlak na Tarnicę. To także inne szczyty położone nieco niżej w terenie. Na przykład góra Korbania, na której szczycie znajdziecie wieżę widokową. Gdy się na nią wejdzie, to jak na dłoni widać połoniny i Otryt, a także fenomenalną panoramę na Jezioro Solińskie. I co ważne, na Korbanię wchodzi się dużo szybciej niż na połoniny - jest mniej wymagająca. Pewnie dlatego, gdy wybraliśmy się tam na wycieczkę, po drodze spotkaliśmy kilka rodzin z dziećmi. Wygląda na to, że to dobre miejsce na wspinaczkę dla początkujących wędrowników. Jak na nią wejść? Zostaw auto na dużym darmowym parking w Bukowcu - to tu rozpoczyna się szlak na szczyt Korbani. 6. Połonina Wetlińska - szlak na górę z Chatką Puchatka Choć widok Połoniny Wetlińskiej z dołu może przyprawiać o dreszcze, to całe rodziny z dziećmi, przy dobrej pogodzie, spokojnie wchodzą na jej z góry to nagroda za wysiłek - dzieciaki wręcz piszczą z radości. Tyle stąd widać! I szczyty innych pasm, i chmury, których cienie suną po lasach niczym owce po łące, i zatopione w dolinach wsie. Po drodze zatrzymuj się do woli, żeby odpocząć, w szczególności korzystając z wiat przystankowych. Jak przekonać małego wędrownika, żeby poszedł z Tobą kilka kroków dalej? Powiedz mu, że już niedługo zatrzymacie się przy Chatce Puchatka. Chatka Puchatka to legendarne i kultowe schronisko. Aktualnie trwa jej remont i rozbudowa. Po 2021 roku znowu zamówicie tam sobie kawę i słodką czekoladę. Tymczasem pocieszyć Was musi Chata Wędrowca w Wetlinie, dokąd zejdziecie na słodkie co nieco - czyli Naleśnika Giganta z jagodami! [product id="8, 82"] Co jeszcze warto zobaczyć w Bieszczadach? To zaledwie kilka pomysłów, co robić w Bieszczadach z dziećmi. Jeszcze więcej atrakcji znajdziecie w przewodniku "Ruszaj w Bieszczady" z gotowymi planami na 14 dni w Bieszczadach. Znajdziecie tam trasy na najpopularniejsze połoniny, drogę do ciekawych cerkwi i muzeów oraz pomysły dokąd pojechać, gdy w górach pada. Dodatkiem do tego przewodnika jest rodzinna nowość - przewodnik-kolorowanka dla 5, 6 czy 10-latka "Pokoloruj Bieszczady". Te dwie książki warto mieć w parze! Rysunki do kolorowania pokazują miejsca, które istnieją naprawdę, a rymowanki opowiedzą o bieszczadzkich atrakcjach dla dzieci. Zabierzecie ten zestaw w drogę i bawcie się dobrze! ZOBACZ ZESTAW Wycieczki, które dla Was zaplanowaliśmy to cały wachlarz bieszczadzkich atrakcji: Spędzisz z czas z dzieckiem na świetnej zabawie w kolorowanie i recytowanie Pokażesz mu miejsca do których pojedziecie - jeszcze przed ruszeniem w drogę Opowiesz ciekawostki o Bieszczadach i atrakcjach, które razem zwiedzicie Zachęcisz do poznawania Bieszczadów i zbierania pamiątek z wycieczki Wręczysz przewodnik, który zamieni się w pełen kolorów pamiętnik z wycieczki Zaplanujesz grę w zbieranie pieczątek, biletów i autografów - stworzycie prawdziwy dziennik z podróży! [product id="44, 42"]
SUDECKIE WYZWANIE Wyzwanie "Zdobywaj Góry" Latem 2021 r. podejmujemy turystyczne wyzwanie „Zdobywaj Góry”, którego partnerem została Fundacja GOPR, a jej nigdy nie odmawiamy „współpracy” szanując i podziwiając jej cele, a zwłaszcza działania. Akcja polegała na zdobyciu w okresie od 1. lipca do 30. września 6 szczytów z 4 pasm górskich (Sudety, Beskidy, Tatry lub Bieszczady) i jednoczesnym sprzątaniu przemierzanych szlaków. Część dochodów z opłat rejestracyjnych planowano przekazać Fundacji GOPR, a każda osoba kończąca wyzwanie mogła liczyć na pamiątkowy medal. Przede wszystkim jednak mogła liczyć na to, że za każdy zdobyty szczyt organizator posadzi jedno drzewo w górach! A dokładnie w okolicy Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Tam jesienią powstał nowy las 😊. Taka akcja daje z pewnością motywację do regularnych wycieczek i możliwość przeżycia pięknego lata w górach! Rejestrujemy się więc na wyzwanie i marzy nam się zdobycie 6 sudeckich szczytów: 🔺 Stóg Izerski, 1105 m 🔺 Śnieżne Kotły, 1490 m 🔺 Śnieżka, 1603 m 🔺 Wielka Sowa, 1015 m 🔺 Szczeliniec Wielki, 919 m 🔺 Śnieżnik, 1424 m Pierwszy i ostatni szczyt dzieli ponad 3 godziny drogi samochodem, więc wyzwanie to nie lada mając do dyspozycji niecały tydzień… Nam nie udaje się mu sprostać… Mimo licznych trudności (poważne uszkodzenie samochodu i konsekwencje tego zdarzenia) realizujemy jednak przynajmniej połowę wyzwania i odwiedzamy „w zamian” kilka sudeckich perełek, jak Zamek Chojnik, Twierdza Srebrna Góra czy Podziemne Miasto Osówka. Baza wypadowa Camp 66 W Sudety wybieramy się z końcem sierpnia, a za bazę wypadową obieramy „Camp 66” w Ściegnach k. Karpacza. Sudeckie szczyty, jak i ta właśnie lokalizacja noclegowa marzyły nam się już od dawna. „Camp 66”, który zachwyca oferowaną infrastrukturą (restauracja, zaplecze kuchenne, grill, ognisko, miejsce do gry w bilard, piłkę, szachy z dużymi figurami, mini plac zabaw) i widokami, (zwłaszcza na Śnieżkę) oraz bogatą ofertą różnych wydarzeń i warsztatów. Można tu przyjechać z kamperem, namiotem, można wynająć namiot wojskowy lub drewniany domek z antresolą. My decydujemy się na tę ostatnią wersję, co szczególną frajdę sprawia dzieciom śpiącym „na piętrze”, a dorosłym przypada do gustu zwłaszcza zadaszony taras ze stołem i wygodnymi krzesłami, z którego roztacza się przepiękny widok (jesteśmy wszak przy ul. Widokowej) na królową Sudetów – Śnieżkę oraz okoliczne szczyty. Piękne widoki, które nas otaczały Zdobycie Śnieżki Górę ze słynnym obserwatorium meteorologicznym zdobywamy nazajutrz po przyjeździe i choć pogoda nie dopisuje, to mamy się gdzie „przytulić” mijając po drodze aż 3 schroniska: „Samotnię”, „Strzechę Akademicką” i „Dom Śląski”. Ten ostatni wspominamy szczególnie miło, bo po zdobyciu szczytu schodzimy przemarznięci i przemoczeni już do suchej nitki, lecz po skonsumowaniu najpyszniejszych frytek w historii i wysuszeniu się (działające grzejniki mimo że to 29 sierpnia!) jesteśmy w stanie wyjść ponownie na siąpiący deszcz, by po ok. 15 minutach dotrzeć do Wielkiej Kopy i zaoszczędzić sobie mozolnej drogi powrotnej korzystając z kolejki krzesełkowej dowożącej nas w 10 minut wprost do Karpacza . Z przystanku „Karpacz Morskie Oko” łapiemy autobus do przystanku „Karpacz Fabryka Papieru”, skąd mamy zaledwie 5 minut drogi spacerem do „Camp 66”. Tu zjadamy najpyszniejszy obiad w historii (zmęczonym wszystko podwójnie smakuje), a zwłaszcza danie lokalne – gzik z ziemniakami w oleju lnianym. Odpoczynek po udanej wędrówce Wróćmy jednak do dwóch pozostałych schronisk na szlaku i ogólnie przebiegu naszej marszruty. Zaczęło się od przejazdu autobusem na trasie „Karpacz Fabryka Papieru” - „Świątynia Wang”, gdyż tu ma swój początek niebieski szlak na Śnieżkę (jak również obszar Karkonoskiego Parku Narodowego). O kościółku „Wang” przewiezionym w 1841 r. wprost z Norwegii i postawionym w Karpaczu (bez użycia gwoździ!) na polecenie cesarza Wilhelma słyszał niemal każdy. Ciekawostką jest, że w 1814 r. odbyła się tu pierwsza runda wyborów do Zgromadzenia Narodowego Norwegii (pierwsze wybory w tym kraju). Zupełnie inne wrażenie robi jednak obiekt widziany na własne oczy! Nie udaje nam się zajrzeć do środka tej wiekowej świątyni, bo na otwarcie musielibyśmy czekać ponad godzinę (w niedziele dostępny od do 18), a nam pilno już na szlak. Jednak samo podziwianie obiektu z zewnątrz i jego otoczenia oraz rozciągającej się z punktu widokowego panoramy daje nam wiele niezapomnianych wrażeń. Świątynia Wang Karkonoski Park Narodowy Wyruszając niebieskim szlakiem wiemy czego się spodziewać – wyłożonej brukiem „autostrady”, aż pod samą niemal Śnieżkę, co często pokazują zdjęcia i programy telewizyjne. Po drodze okazuje się, że są jednak szlaki alternatywne, bardziej dzikie i „nieprzewidywalne”, czyli prawdziwie górskie i przez nas ulubione . A rozciągające się z nich widoki są wyjątkowe! Przepiękny jest odcinek od Domku Myśliwskiego do Schroniska PTTK „Samotnia” im. Waldemara Siemaszki. Z jednej strony zachwycają pionowe uskoki skalne ze spływającymi z góry i wijącymi się niby wstążki strumieniami, a z drugiej rozległa przestrzeń mieniących się kolorami drzew (gdy spogląda się w dół). A zza zakrętu wyłania się oszałamiająca panorama Małego Stawu wraz ze schroniskiem. Ogromna przestrzeń otoczona łańcuszkiem gór. Na niebieskim szlaku Niezwykłe widoki po drodze Mały Staw i schronisko Całe to cieszące oko ukształtowanie terenu zawdzięczają Sudety działalności lądolodu – kto by przypuszczał, że zawędrował aż tutaj! To wielkie obniżenie, tzw. kocioł, który okrążamy podążając niebieskim szlakiem, jest pozostałością wycofującego się czoła lądolodu. „Samotnia” to jedno z najstarszych karkonoskich schronisk, legendarne już, a zatem zawsze zatłoczone… Wzbogacamy się o pieczątkę do książeczki GOT i chrupiąc jabłka na ławce przed budynkiem łapiemy jedyne tego dnia promienie słońca starając się zapamiętać na zawsze to piękno wokół nas. Schronisko "Samotnia" Odpoczywamy w schronisku W dalszą drogę Tylko 15 minut drogi, już coraz bardziej stromej, dzieli nas od kolejnego schroniska - „Strzechy Akademickiej”. Jest mniej zatłoczone, a wyjątkowo przestronne i zadbane w środku (po niedawnym remoncie). I tu „zaliczamy” kolejny postój, pieczątki i lodową ucztę. Rozleniwiamy się, a przed nami wciąż przecież długa droga do zdobycia szczytu. Coraz trudniej podchodzi się, już po wyłącznie wybrukowanym szlaku, choć rekompensują to wciąż cudne widoki na pozostawiony w dole, w kotle, Mały Staw wraz z „Samotnią”. „Dom Śląski” mijamy już bez zatrzymania i pniemy się w górę mając słynny budynek obserwatorium jakby na wyciągnięcie ręki. Dzieci cieszy widok słupków granicznych i kusi zejście szlakiem na czeską stronę . Aż nagle … zaczyna padać… a nawet od czasu do czasu grzmieć. Robi się zimno i nieprzyjemnie… Królowa pokazała nam swoje rozgniewane oblicze… Na samym szczycie spędzamy więc dosłownie chwilę i wracamy (na szczęście łagodną stroną zbocza, a nie po śliskich kamieniach) ogrzać się do schroniska „Dom Śląski”. Charakterystyczny budynek obserwatorium na Śnieżce To jedno z pierwszych w części wschodniej Karkonoszy i najwyżej położone w polskich Sudetach (1400 m Już w XVII wieku wybudowano tu budę służącą za schronienie pasterzom i drwalom. Szybciutko schodzimy na szczyt wspomnianej Kopy (1377 m i korzystamy z wyciągu krzesełkowego, tak jak w sezonie robią to często narciarze (mają jeszcze do dyspozycji orczyki i nartostrady o różnym stopniu trudności), bo stoki Kopy są najpopularniejszym w okolicy terenem uprawiania sportów zimowych. Zjeżdżając obserwujemy trzy piętra roślinne Karkonoszy: subalpejskie (1250 – 1450 m regiel górny (1000 – 1250 m i regiel dolny (500 – 1000 m Wysiadamy po kilku dobrych minutach jazdy i tak kończy się nasza „śnieżna” wyprawa . Złe warunki pogodowe Kopa - Karpacz Atrakcje w Karpaczu Nie sposób zupełnie zignorować tętniącego „pokusami” Karpacza, a szczególnie trudno przychodzi to tej młodszej części rodziny. Zwłaszcza, że mieszkamy tuż u jego granic – zwykły spacer do Biedronki (oddalonej od „Camp 66” o 1 km) gwarantuje oczopląs od ilości tablic zachęcających do odwiedzenia: Muzeum Zabawek, Karkonoskich Tajemnic, Muzeum Techniki i Budowli z Klocków Lego, letniego toru saneczkowego, Parku Bajek, Western City, Domu Lalki Adoptowanej, sztolni oraz Parku Miniatur w pobliskich Kowarach. Jest w czym wybierać, więc na czas tak krótkiego pobytu celujemy w atrakcję choć trochę przybliżającą nas do poznania karkonoskiej duszy. „Karkonoskie tajemnice” to interaktywna wystawa zapoznająca z legendami o Duchu Gór oraz jego tajemnicami. Interaktywna wystawa "Karkonoskie tajemnice" Ciekawie, z „bajerami” (to co dzieci lubią najbardziej), choć trochę straszno… „Karkonoskie tajemnice” nagrodzono w 7. Edycji konkursu National Geographic Polska „7 nowych cudów Polski”. Wystawa znajduje się przy ul. Mickiewicza, w ścisłym centrum Karpacza, tuż obok muszli koncertowej wśród ładnej kompozycji zieleni. ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Zamek Chojnik i jego okolice Choć to koniec sierpnia, to prześladuje nas nadal deszcz i nieprzyjemna pogoda. Mimo wszystko nazajutrz (nasz ostatni dzień w tych stronach) decydujemy się zdobyć Zamek Chojnik usytuowany w Sobieszowie – dziś części Jeleniej Góry. Docieramy w samą porę (ok. godz. 15), bo mimo że w sezonie udostępniany jest turystom do godz. 18, to przy tak paskudnej pogodzie nawet schowani pod dachem „bileterzy” zwątpili… Dłużej otwarta pozostaje karczma „Chojnik” oraz sam szlak prowadzący do tajemniczego Zamku (ok. 30 minut znakami czerwonymi lub niebieskimi). Sceneria mrocznego lasu i przy panującej aurze oblekająca wszystko naokoło mgła tworzą niezwykłą atmosferę, a „rozrzucone” co i rusz ogromne głazy wzmagają siłę doznań. Jeden z nich przybrał kształt grzyba, inny postać… - w zależności co podpowiada wyobraźnia . Zamek Chojnik Zwiedzamy Zamek Zamek Chojnik istnieje od XIII wieku i choć nigdy nie został zdobyty, to pochłonął go pożar i od XVII wieku do chwili obecnej nie zmienił swojego wyglądu. Zachwyca scenerią i panoramą rozciągającą się z najwyższych partii obiektu. Przyzamkowa restauracja karmi dobrze i pozwala nam osuszyć się i nieco ogrzać. Mimo pogody pojawiają się nieliczni wędrowcy, którzy niestety „spóźnieni” nie mogą wejść już na zamkowy dziedziniec. Drogę na Górę Chojnik pokonujemy szlakiem czerwonym, elegancko ułożoną drogą (jak wiele innych w Karkonoszach), a wracamy już niebieskim - bardziej dzikim i nieprzewidywalnym. Gdyby nie wciąż padający deszcz powspinalibyśmy się pewnie na okoliczne skały, np. Zbójeckie (granitowe jak większość w Karkonoszach) lub zajrzeli do skalnych kociołków czy jaskiń (np. Dziurawy Kamień). Pozostało nam czytać tablice edukacyjne, podziwiać okoliczny las i ukryte w nim wytwory przyrody, meandrować skalistą ścieżką, no i uważnie przechodzić z jednego śliskiego głazu na drugi. Trasa na Górę Chojnik Góra Chojnik Atrakcje Kotliny Kłodzkiej Nazajutrz udajemy się w kierunku Masywu Śnieżnika, a dokładniej spędzamy noc w Międzygórzu (Dom „Pod Błękitnym Dachem”), gdzie wieczorową porą podziwiamy tutejszy cud przyrody – wodospad Wilczki. Teren wokół udostępniono turystom najlepiej jak to tylko możliwe: liczne kładki, mostki, schodki, punkty widokowe umożliwiające podziwianie wodospadu z różnych stron i spędzenie czasu w tym uroczym miejscu na różne sposoby. Przesiadujemy na ławce wsłuchując się w uspokajający szum wody, „podpieramy” barierki wpatrując się w magnetyzującą wodną zasłonę lub (co dzieci lubią najbardziej) przeskakujemy z kamienia na kamień czy po licznych schodkach. Tablica informacyjna zdradza, że jesteśmy na szlaku Marianny Orańskiej – postaci niezwykle zasłużonej dla Ziemi Kłodzkiej oraz innych części Karkonoszy. Warto zapoznać się z biografią tej ciekawej osoby. Wodospad Wilczki Cały dzień (wreszcie pogodny), od wyruszenia z „Camp 66” wczesnym rankiem do późnego spaceru wokół wodospadu Wilczki, poświęcamy odkrywaniu kilku z niezliczonych atrakcji Kotliny Kłodzkiej: zdobywamy Wielką Sowę (najwyższy szczyt Gór Sowich – 1015 m oraz odwiedzamy podziemne miasto Osówka, zahaczamy o centrum Kłodzka, by skosztować lodów oraz „zdobywamy” twierdzę „Srebrna Góra” (największą górską twierdzę w Europie), a także przemierzamy szlak kolei zębatej. Atrakcje Kotliny Kłodzkiej Wielka Sowa nie jest znów tak wielka, bo przejście szlaku do szczytu i z powrotem zajmuje nam ok. 3 godzin. Po drodze zatrzymujemy się na dłużej przy schronisku „Orle”, by nacieszyć oko przepiękną panoramą oraz odbić pieczątkę na pamiątkę . Można tu zaparkować samochód, rozpalić ognisko lub ogólnie zjeść – wszystko oczywiście za odpowiednią opłatą. My zostawiamy auto nieco niżej, na jednym z parkingów wokół Przełęczy Sokolej. Wielka Sowa Pomnik sowy Kolejne schronisko na szlaku – „Sowa” jest nieczynne, a na szczycie nie ma niestety dostępu do wieży widokowej (25 metrów) z powodu remontu. Nie mamy zatem okazji rozejrzeć się po okolicy, choć i tak wokół zalega mgła. Za to w skrzyneczce tuż przy „pomniku” sowy odkrywamy pieczątkę, która wzbogaca oczywiście naszą kolekcję w książeczkach GOT. Podziemne miasto Osówka Osówka Zaledwie 10 minut drogi od Przełęczy Sokolej znajduje się tajemnicze podziemne miasto Osówka (na wysokości 591 m Na tym wzniesieniu powstał kompleks betonowych korytarzy i naziemnych umocnień, który przywódcy III Rzeszy „zlecili” (pod kryptonimem „Riese”) wybudować więźniom z obozu Gross-Rosen. Pokonujemy podziemne labirynty w asyście przewodnika słuchając opowiadanych historii naszpikowanych niewyjaśnionymi do dziś motywami przeznaczenia całego obiektu. Dla dzieci to ciekawa i żywa lekcja historii, a dla dorosłych powtórka i nowe spojrzenie na „starą” wiedzę. Po sytym obiedzie i kawie w restauracji budynku przylegającego do kas i sklepiku z pamiątkami przenosimy się do Srebrnej Góry. Srebrna Góra Zwiedzamy pruską twierdzę Słynie ona przede wszystkim z pruskiej twierdzy, której ogrom i pełną ciekawostek historię przybliża nam przewodniczka ubrana zgodnie z epoką i z pasją opowiadająca o realiach i priorytetach w XVII wieku, o ciężkiej doli żołnierza pruskiego i absurdalnym z dzisiejszej perspektywy prawom, którym podlegał. Uświadczamy nawet wystrzału z broni palnej i całego procesu przygotowania tej niezwykle hałaśliwej „akcji”. Po tej godzince żywej lekcji historii mamy czas dla siebie, by wspiąć się na najwyższą kondygnację twierdzy i podziwiać panoramę okolicznych szczytów z charakterystycznym Szczelińcem Wielkim (czyli płaskim stołem) i poznać wyjątkowych mieszkańców twierdzy – owce i kozy (za 2 zł można kupić dla nich pokarm i własnoręcznie poczęstować) oraz pohasać na przyjemnym placu zabaw. Najlepszą zabawę ma do zaoferowania przylegające do twierdzy „Tyrolkowo” oferujące najpiękniejszą trasę tyrolkową w Polsce, ale działające poza sezonem tylko w soboty i niedziele, a my przybywamy w środę, 1go września… Po zejściu z twierdzy ul. Krętą i przejściu na drugą stronę głównej ulicy wchodzimy w leśną ścieżkę prowadzącą do wiaduktu, a następnie wiszącego mostu sowiogórskiej kolejki zębatej. Wiadukt Liczy ona sobie już 100 lat i łączyła dawniej obie strony Gór Sowich, kopalnie Nowej Rudy z zagłębiem włókienniczym Dzierżoniowa, Bielawy i Pieszyc. Wiadukt wiszący został przerzucony nad najgłębszym na trasie kolejki wąwozem, by umożliwić przejście z Przełęczy Srebrnej w Góry Bardzkie, a pod nim znajdowała się stacja Srebrna Góra Twierdza. Kres kolei nastąpił z końcem I wojny światowej. Błądzimy nieco po lesie, bo trasa jest nieoznaczona i błotnista niestety. Po fakcie doczytujemy, że po pierwszym wiadukcie można przejść górą, co stanowiłoby nie lada przygodę! Za to przed wiszącym mostem należało wyjść ku głównej szosie ścieżką i schodkami, które omijamy, bo szlak jest naprawdę zdziczały i próbujemy wydostać się do góry stromym zboczem najadając się nieco strachu… Wiszący most sowiogórskiej kolejki zębatej Na deser tego owocnego dnia zostawiamy sobie Kłodzko. Po krótkim spacerze głównym deptakiem Starego Miasta jesteśmy zachwyceni zabytkową zabudową pełną płaskorzeźb i innych zdobień. Nie brak w Kłodzku lodziarni i miejsc na solidny posiłek, my wstępujemy do baru „Dobrze”. I dobrze nam robi ta wizyta . Perłą architektoniczną miasta jest Most Gotycki – dawniej na Nysie Łużyckiej, a obecnie na jednym z jej kanałów - Młynówce. Coś pięknego! Kłodzko Spacer po Kłodzku Ziemia Kłodzka to okolica przebogata w cuda przyrody, kultury i rozrywki. Gdyby nie brak czasu, to zajrzelibyśmy jeszcze do kopalni uranu i Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie, „podeptali” nieznane nam jeszcze Góry Bardzkie, Bystrzyckie czy Orlickie, odwiedzili Sztolnie Walimskie oraz liczne zamki i pałace, czerpali z bogatej oferty Kłodzka i Kudowy-Zdrój oraz ucieszyli oko Lądkiem, Polanicą czy innymi Zdrojami . Nie możemy się doczekać, by powrócić w te okolice! Sudety w grudniu Nieoczekiwanie, okazja ku temu nadarza się jeszcze w grudniu tego roku! Postanawiamy towarzyszyć skierniewickiej grupie morsów (której członkiem jest tata) w zimowym „ataku” na Śnieżnik (1424 m - drugi po Śnieżce najwyższy szczyt Sudetów. Kwaterujemy się w Stroniu Śląskim w sympatycznym „Poduszka Apartamenty Zielony Dom” w dniu gdy nad tym rejonem Polski szaleje śnieżyca. Kierowcom daje popalić, za to dzieciom funduje ogrom radości i możliwość śnieżnych igraszek . Pożyczamy sanki od naszej gospodyni i suniemy do sklepu przez puste i ciche już wieczorem Stronie w bajkowej scenerii uginających się pod ciężarem śniegu gałęzi drzew i pokrytych puchem ławek, ogrodzeń czy domów… Zimowy wyjazd Sienna - "Czarna Góra" Nazajutrz kierujemy się do zimowej stolicy tych okolic, czyli miejscowości Sienna i jej ośrodka narciarskiego „Czarna Góra”, by… zafundować sobie przejazd zjeżdżalnią grawitacyjną „Czarna Żmija”. Niestety, niby całoroczna atrakcja, a akurat z początkiem grudnia poddano ją pracom konserwacyjnym… Zmieniamy więc plan i chcemy zafundować sobie trochę białego szaleństwa na nartach, lecz jako że jest piątek jeszcze przed sezonem, to stoki działają jedynie do godz. 16… Pozostaje więc poszaleć na śniegu i udać się na spacer. Za cel obieramy nieodległą kopalnię uranu w Kletnie sunąc znów na sankach (niektórzy je ciągnąc) przez ośnieżony las wśród utrzymującej się wciąż bajkowej scenerii. Docieramy w samą porę na zwiedzanie kopalni z przewodnikiem, które poza sezonem oferowane jest tylko kilka razy dziennie w odstępach kilkugodzinnych. Kopalnia położona jest na północnym stoku Żmijowca w Masywie Śnieżnika. Działała w latach 1948-1953 i dała uzysk ok. 20 ton uranu. Mało to czy dużo? O skali wydobycia, przeznaczeniu uranu i losach kopalni oraz zwłaszcza jej górników opowiada niezwykle ciekawie nasz przewodnik – tak, że aż nie mamy ochoty opuszczać tych mrocznych korytarzy . Mamy za to wielką ochotę na obiad, który po przebyciu drogi powrotnej zjadamy przy stoku w karczmie „Czarna Góra”. Posileni, wracamy wtulić się w poduszki, by nabrać sił przed jutrzejszym punktem kulminacyjnym naszej 4-dniowej wycieczki, czyli wyprawą na Śnieżnik. Zimowy spacer Kopalnia uranu Wewnątrz kopalni By zrekompensować dzieciom nieudane próby skorzystania ze zjeżdżalni i orczyków poprzedniego dnia, decydujemy się rozpocząć wędrówkę niebieskim szlakiem na Śnieżnik od wjazdu Luxtorpedą startującą tuż przy wspomnianej karczmie. Jak sama nazwa wskazuje jest superszybka i wygląda bardzo nowocześnie – to 6-cio osobowa kanapa z zamykaną osłoną. Tylko my wjeżdżamy bez nart – pozostali pasażerowie szusują z górnej stacji w dół stoku, choć wielu wybiera bardziej ekstremalne rozwiązanie, czyli ostry zjazd w dół leśną przecinką kończącą się na polance z rozgałęzieniem szlaków. Tą samą drogą i my zmierzamy w to samo miejsce z tą różnicą, że zapadamy się w świeżym śniegu po kolana… Póki co nie jest ubity, bo to przecież 9 rano… Z polanki wchodzimy w las, by kontynuować drogę na Śnieżnik już czerwonym szlakiem. Jest pusto, cicho i magicznie… Gęsty śnieg z jednej strony zachwyca (nieskazitelne czapy, które przybrały kształty drzew, ławek, znaków…), a z drugiej strony bardzo utrudnia marsz (na odkrytych terenach zapadamy się po pas…). Po drodze zmieniają się więc emocje jak w kalejdoskopie – są chwile zwątpienia, jak też wielkiej wewnętrznej motywacji. Wędrówka na Śnieżnik Niebieski szlak Śnieg bardzo utrudnia nam wędrówkę! Docieramy do Schroniska Siłą woli docieramy do Schroniska pod Śnieżnikiem i tu już kończymy naszą wyprawę. Mimo, że chęci zdobycia szczytu są, to nie chcemy kusić losu (bo pogoda w górach zmienną jest…) i zniechęca nas bardzo kompletny brak widoczności… Od morsów, którzy zdobyli szczyt dowiadujemy się, że jest już metalowy szkielet nowej wieży widokowej, która w przyszłym roku zostanie przeszklona i oddana do użytku. Droga powrotna Szkielet nowej wieży widokowej Bez żalu więc wracamy po krótkim odpoczynku w schronisku, bo wiemy że powrócimy tu dla nowej wieży i wspaniałych widoków ze szczytu Śnieżnika . A droga powrotna zawsze wydaje się lżejsza i radośniejsza, no i czeka nas ponowna przejażdżka Luxtorpedą oraz obfity obiad (polecamy „Pizzeria U Prezesowej” w Stroniu Śląskim). Ps. Nie zrealizowaliśmy wyzwania w całości, ale… Szczeliniec zdobyliśmy już kilka lat temu – gdy dzieci ledwo od ziemi odrosły . Polecamy bardzo rodzinom początkującym, gdyż te cudowne formy skalne i niezwykła atmosfera schroniska „Na Szczelińcu” rozkochają już na zawsze w górskich wędrówkach nawet najbardziej niechętnych czy zmęczonych . Warto pomieszkać w tej okolicy (czyli Kotlinie Kłodzkiej) dłużej i czerpać pełnymi garściami z przebogatej oferty tejże przepięknej krainy. Do zdobycia „Korony Sudetów” brakuje nam wciąż dwóch szczytów: Śnieżne Kotły i Stóg Izerski. „Camp 66” stanowi dobry punkt wypadowy, by ten cel osiągnąć. Wystarczy dojechać do Szklarskiej Poręby (0,5 h drogi), by rozpocząć wędrówkę żółtym szlakiem i wspiąć się na Śnieżne Kotły, a tam podziwiać widoki na miarę Alp! Stóg Izerski natomiast łatwo zdobyć startując ze Świeradowa-Zdrój (oddalonego o 55 minut drogi od „Camp 66”). I tu można rozkoszować się podobno bajeczną panoramą na okolicę . Zatem wrócimy w te strony na pewno! Autorka tekstu i zdjęć: Danuta Gawałkiewicz Przeczytałeś artykuł w portalu - Miejsca Przyjazne DzieciomPOLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<< Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Bieszczady z dziećmi Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Jeśli wahacie się z odpowiedzią, koniecznie jedźcie w Bieszczady. Niejeden zakochał się w tych górach. A one nikomu nie skąpią swych uroków, dając poczucie swobody i wolności. Bieszczady leżą na południu Polski, w klinie wciśniętym pomiędzy Słowację i Ukrainę, między Przełęczami Łupkowską i Wyszkowską. Pod względem ukształtowania terenu należą do górskiego łańcucha Karpat, a administracyjnie do województwa podkarpackiego ze stolicą w Rzeszowie. Ukrainie przypadają pasma zachodnie i wschodnie, Polsce tylko zachodnie. Po naszej stronie dumnie króluje szczyt Tarnica (1 346 m n. p. m.), a u sąsiadów Pikuj (1 405 m n. p. m.). Bieszczady mają mnóstwo szczytów do zdobycia. Te najwyższe, wymieniane zaraz po Tarnicy, to Krzemień (1 335 m n. p. m.), Halicz (1 333 m n. p. m.) czy Bukowe Berdo (1311 m n. p. m). Są jednak jeszcze Wielka Rawka (1 307 m n. p. m.), Mała Rawka (1272 m n. p. m) i Smerek (1222 m n. p. m), na które również warto się wspiąć - po wspaniałe widoki, by pokonać swoje słabości i pobyć na łonie natury w gronie najbliższych. Mówiąc o Bieszczadach, nie można zapomnieć o niezwykłych Połoninach – Caryńskiej i Wetlińskiej, zapierających dech w piersiach krajobrazach, bogactwie fauny i flory, ścieżkach historyczno-przyrodniczych biegnących przez tereny rezerwatów przyrody, Bieszczadzkim Parku Narodowym, architekturze cerkiewnej i ciekawych atrakcjach turystycznych. Bieszczady mają również coś, czego brakuje (aż w takiej ilości) innym polskim górom – mnóstwo łagodnych szlaków, doskonałych na rodzinne wycieczki z małymi dziećmi. Najwięcej atrakcji, ofert noclegowych i wyjść na szlaki górskie znajdziecie w Ustrzykach Górnych, Cisnej, Mucznem, Wołosatym, Zatwarnicy, Brzegach Górnych, Buku, Komańczy, Polańczyku i Solinie. W tej części naszego przewodnika po Bieszczadach przedstawimy Wam kilka tras odpowiednich na rodzinne wędrówki z dziećmi. Wskażemy, które z nich nadają się do jazdy wózkiem dziecięcym, które do wędrówki z młodszymi, a które tylko ze starszymi dziećmi. Nie chcąc, by perspektywa przejścia kilku km pod górę zniechęciła Wasze dzieciaki, wspomnijcie im o Górskiej Odznace Turystycznej (GOT), którą stworzyło Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Zdobywanie górskich odznak to dla dzieci świetna motywacja do tego, by wyjść na szlak. W specjalnej książeczce GOT mali wędrownicy wpisują punkty przyznawane za zdobycie szczytu oraz zejście z niego. Ich powiększająca się liczba daje nie tylko dużą satysfakcję, ale również odznaki, którymi można się pochwalić. Książeczki kosztują kilka złotych i można je kupić w schroniskach na górskich szlakach czy w Centralnym Ośrodku Turystyki Górskiej PTTK. Przygoda ze zbieraniem punktów nie musi kończyć się na jednej wycieczce w góry. Odznak jest tyle, że gromadzenie ich zajmie Wasze dzieciaki na kilka dobrych lat. W drugiej części naszego przewodnika po Bieszczadach dokładniej opiszemy Wam miejscowości będące najlepszą bazą wypadową na szlaki i podpowiemy najciekawsze atrakcje poza szlakami, które uprzyjemnią Wam urlop w górach. W obu częściach wspomnimy również o miejscach noclegowych w Bieszczadach, w ośrodkach szczególnie przyjaznych rodzinom z dziećmi. Komu w drogę, temu... wygodne buty Kto raz zawitał w Bieszczady, nie ma wątpliwości, iż to wyjątkowy region. Ma drugi w Polsce pod względem wielkości Park Gwiezdnego Nieba i rzekę Strwiąż, która - w przeciwieństwie do większości rodzimych rzek - nie uchodzi do Bałtyku, a do Morza Czarnego. O wyjątkowym charakterze Bieszczad stanowi również fakt, iż spełniają one marzenie o byciu w kilku miejscach jednocześnie. Nie wierzycie? Zabierzcie dzieciaki na górę Krzemieniec, by stojąc przy słupku granicznym znaleźć się jednocześnie w 3 różnych krajach – w Polsce, na Ukrainie i na Słowacji. To tak zwany trójstyk granic. Ponadto Bieszczady, wciąż uważane za najdziksze z polskich gór, są domem dla największej (zaraz po Białowieży) populacji żubra na świecie oraz największej w Polsce populacji niedźwiedzia brunatnego. W herbie Bieszczadzkiego Parku Narodowego widnieje ryś. I choć mało prawdopodobne, że spotkacie go na szlaku, to warto wiedzieć, że jest on największym europejskim kotem i jednym z największych europejskich ssaków drapieżnych. Ciekawostek na temat Bieszczad moglibyśmy przytoczyć jeszcze wiele. Najlepiej jednak będzie, jeśli razem ze swoimi dziećmi sami odkryjecie różne oblicza tych niezwykłych gór. Teraz bardzo ważna sprawa – co zabrać? Nawet na krótką trasę weźcie ze sobą coś do picia i przekąski. Dzieci tego potrzebują, a nie wszędzie są schroniska. Zawsze trzeba brać ze sobą mapę szlaków, a na wszelki wypadek latarkę. I miejcie w plecaku peleryny/kurtki przeciwdeszczowe, na głowy czapki z daszkiem i krem ochronny, bo słońce na połoninach potrafi „przygrzać”. Większość szlaków w Bieszczadach jest kamienista – buty powinny mieć grubszą podeszwę i trzymać kostkę. Wejście w tenisówkach raczej nie wchodzi w grę. W kieszonce warto mieć plasterki w razie jakiegoś otarcia. A gdy trochę popada, szlaki robią się błotniste – fajną rzeczą są wodoodporne ochraniacze na buty i łydki, tzw. stuptuty. Jeśli chcecie przeczytać więcej o tym, co zabrać na dłuższą wycieczkę w góry, zajrzyjcie tutaj: „Wakacje z dzieckiem, co zabrać?”.Duża część tego artykułu jest poświęcona przygotowaniu do górskich wypraw z dziećmi. Przykładowe szlaki w Bieszczadach polecane na rodzinne wędrówki po górach Oceny trudności szlaków pod względem wieku dzieci dokonaliśmy na podstawie własnych doświadczeń. Razem z trojgiem naszych dzieci w różnym wieku przetestowaliśmy wiele górskich szlaków, dzięki czemu orientujemy się, na jakich dystansach i z jakimi przeszkodami są sobie w stanie poradzić maluchy, przedszkolaki i dzieci w wieku szkolnym. Musicie pamiętać, że kolory górskich szlaków nie oznaczają stopnia ich trudności (tak jest tylko w przypadku tras narciarskich, gdzie zielona oznacza najłatwiejszą, a czarna – najtrudniejszą). Natomiast górski szlak oznaczony kolorem czerwonym jest po prostu szlakiem głównym, najważniejszym w danej okolicy, niebieski jest drugi pod względem ważności, żółty, zielony i czarny to najczęściej szlaki łącznikowe lub dojściowe albo prowadzące do ciekawych punktów. W Bieszczadach trasy najczęściej nie są trudne ani bardzo strome. Dzieci dobrze sobie na nich radzą. Jednak szlaki bywają często długie, wielokilometrowe. Dlatego określając „trudność trasy” pod kątem wieku dzieci, braliśmy pod uwagę przede wszystkim właśnie dystans, jaki trzeba pokonać. Staraliśmy się ocenić możliwości „przeciętnego” 3- czy 6-latka. Jednak to Wy znacie najlepiej własne maluchy i wiecie, jak sobie radzą na dłuższych spacerach czy w bardziej wymagającym terenie. Dlatego dobrze przemyślcie każdą wycieczkę, zacznijcie od najkrótszych i najprostszych – na „rozchodzenie”. A potem w drogę! Przy polecanych trasach podajemy szacunkowy czas ich przejścia. To czas wyliczony dla osoby dorosłej. Znając możliwości Waszych pociech, doliczcie do niego dodatkowe minuty (czasem godziny) - tak, by jak najlepiej zaplanować rodzinną wyprawę. My przy małych dzieciach najczęściej mnożyliśmy czas przejścia razy dwa - bo przecież trzeba przyjrzeć się każdemu motylkowi i żuczkowi, prześledzić trasę mrówek, skubnąć tu i tam maliny, a przede wszystkim wyciągnąć się od czasu do czasu na zielonej trawie i popatrzeć, jakie kształty mają chmury . Szlaki bardzo łagodne i krótkie - już dla dzieci w wózku i w wieku 3+ Cudowne Źródełko w Zwierzyniu Trasa: Myczkowce – Zwierzyń Cudowne Źródełko. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: ok. 2,2 km (4,4 km w obie strony) Szacowany czas przejścia w jedną stronę dla dorosłego bez dzieci: ok. 35 minut (w obie strony ok. 1h 10 minut) Szlak: zielony (fragment zielonej trasy Myczków – Zwierzyń) Stopień trudności trasy: bardzo łatwa, rekomendowana dla rodziców z dzieckiem w wózku oraz piechurów w wieku od 3 lat Suma podejść: 9 m Suma zejść: 60 m Opis trasy: Zwierzyń to niewielka wieś w Dolinie Sanu, którą w przeszłości odwiedzały rzesze pątników. Wszystko za sprawą Cudownego Źródełka. Dziś jest to miejsce, które cieszy się równie dużą popularnością wśród turystów odwiedzających Bieszczady. Uwaga! Mapy turystyczne pokazują dłuższą trasę, biegnącą zielonym szlakiem od miejscowości Myczków do Zwierzynia. Ze względu na dzieci, proponujemy Wam jednak krótki, rekreacyjny spacer (nawet z maleństwem w wózku), który przebiega tylko na odcinku między Myczkowcami a Zwierzyniem. Myczkowce oddalone są o ok. 12 km jazdy samochodem od Myczkowa. Oczywiście ze możecie pokonać cały szlak. Wówczas, przy założeniu, że wystartujecie piechotą już z Myczkowa, przejście ścieżki do Zwierzynia liczącej ok. 9,5 km zajmie dorosłemu (bez dzieci) ok. 2h 40 minut w jedną stronę. To w obie strony 19 km, czyli ok 5h 30 minut. A więc trasa na tym dystansie nadaje się tylko dla dziecka starszego. Na polecanym przez nas skróconym odcinku, który wynosi ok. 2,2 km, poradzą sobie nawet maluchy, które nie tak dawno opanowały sztukę samodzielnego chodzenia - bo to droga idealna dla małych nóżek – asfaltowa, równa, bez wybojów czy korzeni, o które dziecko mogłoby się potknąć. Naprawdę ładna okolica zachęca do przechadzki o każdej porze roku. W spacerze towarzyszyć Wam będą stacje Drogi Krzyżowej oraz widoki na zakole Sanu, które - jeśli spojrzycie na mapę - przypomina wielką wodną pętlę. I tak w spokojnym tempie i kontemplacyjnym nastroju dotrzecie do Źródełka w Zwierzyniu. Z jego powstaniem związana jest pewna legenda, która mówi o planach budowy cerkwi. Będąc na miejscu, od razu zorientujecie się, że z planów tych nic nie wyszło. Wszystko za sprawą kamieni znikających w niewyjaśnionych okolicznościach. W związku z brakiem wystarczającej ilości budulca, zamiast cerkwi zbudowano studnię, w której pewna kobieta znalazła krzyż. Źródełko okazało się natomiast cudownym, gdyż według wielu jego woda ma właściwości lecznicze, które szczególnie zbawiennie działają na problemy związane z chorobami oczu. Dziś w grocie przy Źródełku nadal gromadzą się wierni licznie przybywający na msze święte. Na Źródełku jednak nie musicie kończyć swojej wycieczki. Idąc dalej, dotrzecie do zakładu energetycznego i zapory Myczkowieckiej (tej samej, która znajduje się na Jeziorze Myczkowieckim na trasie Niebieskiej Łezki). Dopiero z zapory widać, jak niski jest tu poziom Sanu. Większość wody płynie bowiem pod ziemią, przez sztolnię należącą do elektrowni. Na zaporę prowadzą schody, więc wózkiem nie wjedziecie. Jedno z Was może zostać z maluszkiem na dole, drugie może wraz ze starszakiem wspiąć się po schodach. Z góry roztacza się piękny widok nie tylko na rzekę, ale również na miejscowe zabudowania. Łopienka Trasa: parkingu przy drodze między miejscowościami Polanki i Buk – Łopienka. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: 2,4 km (4,8 km w obie strony) Szacowany czas przejścia w jedną stronę dla dorosłego bez dzieci: ok. 40 minut (1 h 20 min. w obie strony) Stopień trudności trasy: bardzo łatwa, rekomendowana nawet dla rodziców z wózkiem i dzieci w wieku 3 lat Parking bezpłatny nad rzeką Solinką GPS: Opis trasy: Dawne centrum kultu Maryjnego - otoczona bieszczadzkimi lasami Łopienka - była wsią, która przyciągała do wspaniałej murowanej cerkwi i osławionego w okolicy obrazu Matki Boskiej. Miejscowość tętniła życiem, organizowała coroczne jarmarki, gościła kupców, handlarzy i wiernych. Jednak po wojnie wszystko się zmieniło. Wspomnieniem po jej dawnej świetności jest dziś murowana cerkiew (niestety nie oryginalna, lecz zrekonstruowana), która znów zachęca do odwiedzin, organizując msze i odpusty. Obok cerkwi rośnie wspaniałe drzewo z dziuplą, w której wierni dopatrują się kształtu Matki Bożej. Trasa do Łopienki jest jedną z najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Rozpoczyna się w przy zagospodarowanym parkingu między miejscowościami Buk i Polanki. Bez większego wysiłku pokonają ją małe tuptusie, a nawet kobiety w ciąży. Jeżeli jednak obawiacie się, że dziecko zmęczy się w połowie drogi, możecie wziąć nosidło, a nawet wózek. Niekoniecznie terenowy. Wystarczy na pompowanych kołach. Początkowo asfaltowa nawierzchnia przechodzi w szeroką żwirową drogę z nielicznymi niewielkimi wzniesieniami. Wiedzie doliną otoczoną zielonymi łąkami i lasami. Latem jest tu pięknie. Kiedy jednak drzewa zmieniają szatę na jesienną, a w powietrzu unosi się babie lato i dym z wypału węgla drzewnego, jest jeszcze wspanialej. Wyprawa do Łopienki to spacer w spokojnym tempie i sielankowym otoczeniu. Na miejscu możecie odpocząć pod wiatą lub po prostu na trawie. Szlaki dla dzieci w wieku od ok. 5-6 lat (w zależności od kondycji) To trasy dość krótkie (4-5 km), ale z podejściami; czas przejścia w obie strony dla dorosłego 1,5 – 2 h Hon i Bacówka pod Honem z Cisnej Trasa: Cisna – Bacówka pod Honem (663 m – Hon (820 m Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony (Główny Szlak Beskidzki) Długość trasy w jedną stronę: ok. 2,3 km (4,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 1 h, szacowany czas zejścia 35 minut (razem w obie strony ok. 1h 35 min.) Suma podejść: 259 m Suma zejść: 6 m Możliwość nocowania, posiłku w Bacówce Parking w Cisnej Opis trasy: Bacówka pod Honem znajduje się w Cisnej. Nazwę zawdzięcza szczytowi Hon o wysokości 820 m od którego dzieli ją półgodzinny spacer. Z parkingu w Cisnej dojdziecie do Bacówki w ok. pół godziny. Początkowy odcinek wiedzie chodnikiem przy drodze asfaltowej Wielkiej pętli bieszczadzkiej. W miejscu rozwidlenia chodnika i szosy kontynuujcie wędrówkę po chodniku – Głównym Szlakiem Beskidzkim oznaczonym na czerwono. Po pewnym czasie nawierzchnia zmieni się w drogę polną, żwirową, nieco kamienistą. Wędrując przed siebie, miniecie Hotel Wołosań, kilka domów gościnnych, pola uprawne, aż wejdziecie do lasu, w którym skrywa się cel Waszej wyprawy. Odpoczynek możecie zorganizować w malowniczym otoczeniu na zewnątrz lub w środku, gdzie czekają na Was ciepłe przysmaki. W Bacówce możecie nie tylko zjeść, ale i przenocować. Obiekt dysponuje pokojami, oferuje noclegi pod wiele mówiącym określeniem "gleba", a w sezonie letnim również na polu namiotowym. Z samej Bacówki możecie wyruszyć w stronę Hona. To niespełna kilometr stromej drogi przez las. Wrócicie stamtąd tą samą trasą. Uwaga: Zamiast od razu wracać z Hona, możecie kontynuować wycieczkę w kierunku szczytów Wołosań, Jaworne i Chryszczata. Jednak to już bardzo długa, całodniowa trasa i trzeba wystartować wcześnie rano, żeby na szlaku nie zastał nas zmrok. Ze względu na długość - raczej dla dorosłych i starszej młodzieży. Cały szlak z Cisnej do Chryszczatej to w jedną stronę 18,5 km czyli 37 km w obie strony, szacowany czas podejścia 6 h 30 minut, szacowany czas zejścia 5 h 40 minut. Połonina Caryńska i Kruhly Wierch z Przełęczy Wyżniańskiej Przełęcz Wyżniańska: wysokość 855 m n. p. m. Połonina Caryńska i Kruhly Wierch: wysokość 1 297 m n. p. m. Trasa: Przełęcz Wyżniańska – Połonina Caryńska – Kruhly Wierch. Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony do Połoniny Caryńskiej, dalej czerwony do Kruhlego Wierchu Długość trasy w jedną stronę: 2,3 km (4,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 1 godz. 15 minut, powrót ok. 30 minut (razem ok. 1h 45 min.) Suma podejść: 426 m Suma zejść: 3 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy Przełęczy Wyżniańskiej Toalety bezpłatne Opis trasy: Z Przełęczy Wyżniańskiej (którą poznacie też przy okazji wyprawy na Rawki i Krzemieniec) możecie wyruszyć w kierunku północno-wschodnim, by zdobyć Połoninę Caryńską. Do wyboru macie jeszcze 3 inne punkty startowe – z Brzegów Górnych, Bereżek i Ustrzyk Górnych. Jednak ten z Przełęczy Wyżniańskiej obiecuje najkrótszą i najmniej wymagającą trasę. Wycieczka w jedną stronę potrwa ponad godzinę (dla dorosłego). Zielona ścieżka ciągnie się na odcinku 1,8 km i stopniowo podchodzi pod górę. Rozległa panorama prezentuje masyw Wielkiej Rawki widoczny po drugiej stronie Przełęczy Wyżniańskiej, nieco niższą sąsiadkę Połoniny Caryńskiej – Połoninę Wetlińską i najwyższy bieszczadzki szczyt – Tarnicę. Uwierzycie, że przy sprzyjającej pogodzie można z tej trasy zobaczyć oddalone ok. 180 km Tatry? Nasyceni pięknem i bezkresem możecie zakończyć wyprawę lub wyruszyć kawałeczek dalej. Grzbiet Połoniny ciągnie się przez 4 km, a jej najwyższą kumulację stanowi Kruhly Wierch. I to właśnie w celu zdobycia tego szczytu możecie wydłużyć wyprawę. Czeka Was zaledwie półkilometrowy odcinek, ciągnący się na czerwonym szlaku, który stanowi jednocześnie fragment najdłuższego szlaku w polskich górach – Głównego Szlaku Beskidzkiego. Wąska kamienista ścieżka poprowadzi Was grzbietem góry, wśród zboczy porośniętych falującymi na wietrze trawami. I tak w kilkanaście minut dotrzecie do najwyższego punktu Połoniny Caryńskiej. Zejście może odbywać się tą samą drogą i zajmie dorosłemu ok. 30 minut. Dodatkowa uwaga: Zamiast wracać tą samą trasą, możecie zejść z Kruhlego Wierchu czerwonym szlakiem do Brzegów Górnych (z Kruhlego Wierchu do Brzegów Górnych długość trasy to 2,9 km, szacowany czas zejścia ok. 45 minut) ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Szlaki dla dzieci w wieku od 6-7 lat (w zależności od kondycji) To trasy dłuższe (7,5-15 km w obie strony), zwykle z większą ilością podejść; czas przejścia dla dorosłego w dwie strony 2,5 h – 4 h Chata Socjologa z Lutowisk Trasa: Lutowiska – Otryt – Schronisko Chata Socjologa (ok. 896 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony, przez Park Krajobrazowy Doliny Sanu Długość trasy w jedną stronę: 5,4 km (10,8 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h, szacowany czas zejścia: 1 h 30 min (razem w obie strony ok. 3 h 30 min.) Suma podejść: 341 m Suma zejść: 59 m Możliwość nocowania, posiłku w Chacie Socjologa Toalety bezpłatne Opis trasy: Jeśli dysponujecie kilkoma godzinami i niestraszna Wam wędrówka, wybierzcie się do Chaty Socjologa. Trasa rozpoczyna się w Lutowiskach, miejscowości położonej u podnóża pasma Otrytu, którą pewnie odwiedzicie jeszcze raz, zainteresowani ofertą Parku Gwiezdnego Nieba. Już w samych Lutowiskach wejdziecie na szlak w kolorze zielonym. Po drodze miniecie rozwidlenie w kierunku Trohańca (939 m. – Najwyższego wzniesienia Otrytu. Możecie zboczyć lub trzymać się szlaku i w ten sposób bezpośrednio dojść do Chaty Socjologa. Trasa początkowo jest łagodna, później spodziewajcie się większego nachylenia. Meandruje jak San, ukazując piękno Parku Krajobrazowego Doliny Sanu. Chata Socjologa to wyjątkowe miejsce, które do codziennych prac włącza przybyłych gości. Możecie więc narąbać drewna, samodzielnie przygotować dla siebie posiłek (kuchnia wyposażona we wszystko, co niezbędne do gotowania), przynieść wody, umyć naczynia. W budynku nie ma prądu. Jeżeli więc postanowicie zostać tu na noc, wieczór spędzicie przy świecach. Turyści gromadzą się w sali kominkowej. Zwykle jest miło. Prawdziwie spartańskie warunki podkreśla latryna na zewnątrz, choć nie musicie z niej korzystać. Jest też łazienka, w której można się umyć, jednak... jak już wspomnieliśmy, wcześniej trzeba sobie przynieść wody. Nocny wypoczynek zapewniają wieloosobowe pokoje z materacami i pryczami, a latem dodatkowo pole namiotowe. Dzieci do 10 roku życia zwolnione są z opłat za spanie. Przyznacie, że - jak na XXI w. - Chata Socjologa wyróżnia się dość oryginalną ofertą w stosunku do wielu podobnych miejsc turystycznych. Ascetyczne warunki mogą jednak okazać się całkiem sporym atutem i zachętą do spróbowania czegoś "nowego". Ciekawostką jest to, iż od paru lat przy Chacie funkcjonuje niewielkie obserwatorium astronomiczne. Jeziorka Duszatyńskie Jeziorko Duszatyńskie Dolne: 683 m mniejsze i głębsze Jeziorko Duszatyńskie Górne: 701 m większe i płytsze Trasa: Duszatyn – Jeziorka Duszatyńskie – Rezerwat Zwiezło. Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony Długość trasy w jedną stronę: 3,9 km (7,8 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 1h 30 minut, szacowany czas powrotu: 1 h (razem w obie strony ok. 2 h 30 min.) Suma podejść: 258 m Suma zejść: 33 m Opis trasy: U podnóża Chryszczatej, w dolinie potoku Olchowatego leżą dwa jeziorka zwane Jeziorkami Duszatyńskimi. Kiedyś było ich o jedno więcej, ale z najmniejszego z nich spuszczono wodę i tak ostały się dwa, których powierzchnia sukcesywnie ulega zmniejszaniu. Jeziorka powstały ponad 100 lat temu w wyniku niezwykle obfitych opadów, które nawiedziły Bieszczady. Najłatwiej do nich dotrzeć z dawnej osady Duszatyn. Wędrówka czerwonym szlakiem zajmie dorosłemu ok. 1,5 h. Na początku czeka Was mało przyjemny, błotnisty odcinek, dlatego przyda się wyższe obuwie. Później, w okolicy potoku Olchowatego będzie już znacznie lżej – kilka niewielkich wzniesień to nie to samo, co brodzenie po grząskim terenie. Dlatego można powiedzieć, że na tym etapie przeszkody, które mogłyby być uciążliwe szczególnie dla najmłodszych, macie już za sobą. Choć Duszatyn właściwie dziś nie istnieje, okoliczni mieszkańcy opisują zdarzenie sprzed wieku oraz same jeziorka jako magiczne. Korony buków, odbijające się w wodach jeziorek, sprawiają, iż wody ich zdają się cudownie zielone. Poza tym rosną tu rzadkie w Bieszczadach gatunki roślin. Dziś osuwisko, jakie powstało w wyniku opadów oraz same jeziorka tworzą rezerwat Zwiezło i objęte są ochroną. Zatwarnica – Krywe Trasa: Zatwarnica (510 m – Wierszek – Hulskie (520 m – Ryli (622 m – Krywe (510 m Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony (ścieżka historyczno-przyrodnicza "Przysłup Caryński – Krywe" na odcinku Zatwarnica – Krywe) Długość trasy w jedną stronę ok. 7,5 km, w dwie strony ok. 15 km Szacowany czas przejścia dla dorosłego bez dzieci w jedną stronę ok. 2 h, w dwie strony: ok. 4 h Opis trasy:A może dla odmiany wycieczka, dzięki której odkryjecie nie tylko walory przyrodnicze Bieszczadów, ale również historię ich dawnych wsi? Odcinek między Zatwarnicą a wsią Krywe stanowi część dłuższej ścieżki historyczno-przyrodniczej "Przysłup Caryński", która odkryje przed Wami wspaniałe miejsca i ważne fakty z przeszłości regionu. Chcąc dokładnie poznać jej walory, trzeba by wycieczkę rozłożyć na dwa dni. Wędrując z dziećmi, możecie jednak skrócić wyprawę adekwatnie do Waszych możliwości i wystartować z dowolnego punktu, np. właśnie z Zatwarnicy. To niewielka wieś położona w dolinie Sanu (możecie z niej wyruszyć również w celu zdobycia Smereka czy Połoniny Wetlińskiej). Ścieżka "Przysłup Caryński" kontynuuje tu swój bieg w kierunku wsi Krywe i Rezerwatu Przyrody Krywe. Rozpoczyna się przy zatwarnickim kościele i z łatwością ją rozpoznacie po czerwonym oznaczeniu. Z Zatwarnicy dosyć krętą ścieżką powędrujecie w stronę ruin wsi Hulskie. Droga prowadzi tak, by jak najmniej piąć się na wzgórze. Kawałek za szybem naftowym zaczną pojawiać się tablice informacyjne z kierunkiem na Krywe. Zanim jednak dojdziecie do tej wsi, najpierw Hulskie – niegdyś bieszczadzka wieś, położona niedaleko potoku o tej samej nazwie. Dziś to teren, który w większości zawłaszczyła przyroda. Wśród drzew wyłaniają się ruiny cerkwiska, fragmenty dzwonnicy i kilka nagrobków. Z opuszczonej osady do kolejnej wsi zostało Wam ok. 1:40 h wędrówki. Znaki na Jaworzec czy Polanę mogą Was nieco zdezorientować, jednak cały czas trzymajcie się czerwonego szlaku, idąc przez las, zagajnik, łąkę. Wspinając się na wzgórze Ryli (622 m ujrzycie panoramę wsi Krywe i jej nieliczne zabudowania. Krywe były kiedyś całkiem okazałą wsią. Nazwano je tak, nawiązując do ukształtowania terenu, na którym wzniesiono domy, studnie, tartak, cerkiew z dzwonnicą parawanową i cmentarzem. Dziś z dawnych zabudowań zachowało się kilka ścian cerkwi, dzwonnica i kilka nagrobków. Podobnie jak Hulskie, Krywe zostało zniszczone, a ludność wysiedlona. Jednak dzięki ścieżce historyczno-przyrodniczej te i inne wsie, które podzieliły wspólny los, mają szansę przetrwać w pamięci Polaków. Ciekawostka: Niedaleko wsi Krywe, na terenie Parku Krajobrazowego Doliny Sanu znajduje się największy w Bieszczadach Rezerwat Przyrody Krywe. Ze względu na to, iż jest rezerwatem ścisłym, wstęp na jego teren jest zabroniony. Dzięki temu pozostał on dziki i naturalny. Przyrodnicze piękno tego miejsca nie jest jednak całkowicie niedostępne dla oczu turystów. Krajobraz można podziwiać ze ścieżki biegnącej wzdłuż Sanu. Tworzą go łąki, pastwiska, lasy olchowo-bukowe oraz wiele gatunków roślin naczyniowych. Wśród drzew i traw, w wodzie i powietrzu dom znalazły orły przednie, bociany czarne, niedźwiedzie brunatne, żbiki, rysie, puszczyki uralskie, traszki karpackie, wydry, zaskrońce zwyczajne, żmije zygzakowate, a nawet populacja węża eskulapa. Chatka Puchatka i Połonina Wetlińska z Brzegów Górnych Trasa: Brzegi Górne – Schronisko Chatka Puchatka (1 228 m n. p. m.) – Połonina Wetlińska (masyw o kilku kulminacjach; najwyższa - Roh 1 255 m Powrót tą samą drogą lub jedną z 2 alternatywnych tras opisanych poniżej. Szlak: czerwony Długość trasy w jedną stronę: 4,1 km (8,2 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h, szacowany czas zejścia: 1h 5 min. (razem w obie strony ok. 3 h 5 min.) Suma podejść: 528 m Suma zejść: 60 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking niestrzeżony: latem 18 zł, zimą 12 zł Toalety bezpłatne Opis trasy: Najpierw jedno z najbardziej znanych schronisk na terenie Bieszczad, a później spacer grzbietem połoniny i jedne z najpiękniejszych widoków polskich gór. Gotowi na wycieczkę? Droga do schroniska pnie się pod górę wąskim wąwozem, raz bywa kamienista i stroma, innym razem gładka i łagodna. Przecinają ją korzenie drzew, które nie pozwalają oderwać wzroku od tego, co pod nogami. Na trudniejszych odcinkach podejście ułatwiają natomiast drewniane poręcze. Po niedługim, aczkolwiek nieco wymagającym dystansie dotrzecie do Chatki Puchatka – najwyżej położonego schroniska w Bieszczadach. Leży ono pod Hasiakową Skałą i dawniej nazywano je Tawerną. Ze względu na lokalizację, w Chatce nie ma energii elektrycznej, systemu kanalizacji ani wody. Mimo niskich standardów sanitarnych i spartańskich warunków podobnych do tych w Chacie Socjologa, schronisko cieszy się dużą popularnością. Niestety, aktualnie kultowy obiekt jest nieczynny. W 2018 roku zapadła decyzja o jego ucywilizowaniu – podłączeniu sanitariatów, prądu i dostosowaniu warunków do wymogów współczesnych turystów. W 2020 roku rozpoczęły się pierwsze prace remontowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsi turyści będą mogli korzystać z udogodnień nowej Chatki Puchatka po około 2 latach. Jeżeli widzieliście schronisko w starym wydaniu, będziecie mieć okazję do tego, by porównać je z nową wersją. Jeśli odwiedzicie je już po dokonanych zmianach, możecie być pewni warunków na miarę XXI w. Niezależnie, czy nowa, czy stara - Chatka Puchatka to miejsce, w którym można odpocząć i posilić się przed dalszą drogą. Przed Wami jeszcze nieco ponad 1,5 km wędrówki na Połoninę Wetlińską. Podczas wspinania warto kilka razy się odwrócić, by zobaczyć zmniejszającą się z każdym krokiem Chatkę Puchatka i siostrzaną połoninę po drugiej stronie rzeki Prowczy – Połoninę Caryńską. To ostatnie pół godziny do celu nie jest zbyt wymagające. Grzbiet porośnięty trawami lekko wspina się pod górę, dając wrażenie spaceru po łące. Jeśli będziecie nim przechodzić na przełomie maja i czerwca, dodatkowych wrażeń estetycznych dostarczy Wam pełnik alpejski, roślina o magicznym znaczeniu, nazywana też różą alpejską. Na grzbiet wiedzie Ścieżka Przyrodnicza "Połonina Wetlińska" oznaczona symbolem tego kwiatu. Rozpoczyna się kolorem zielonym, a następnie czerwonym biegnie przez Przełęcz M. Orłowicza aż do Wetliny-Stare Sioło. W dolinach, które jak okiem sięgnąć leżą u stóp masywu połoniny, można dopatrzyć się pozostałości po wysiedlonych wsiach. Podobnie jak w przypadku Połoniny Caryńskiej, stąd również można dostrzec Tatry. Ciągnąca się przez kilka km Połonina Wetlińska zachęca do spacerów. Jeśli uwiedzie Was jej piękno, możecie pójść dalej w kierunku wspomnianej Przełączy M. Orłowicza i na szczyt Smerek lub zakończyć zwiedzanie i tą samą trasą wrócić do Brzegów Górnych. Decyzja zależy od Waszych sił, czasu i chęci. Uwaga 1: Trasa alternatywna – wejście: Przełęcz Wyżnia – Schronisko Chatka Puchatka – Połonina Wetlińska. Powrót tą samą trasą. Szacowany czas podejścia: 1:46 h na odcinku 4,1 km, szacowany czas zejścia: 1:04 h. Cała trasa 8,2 km. Szlak: czerwony i żółty. Uwaga 2: Trasy alternatywne – zejście: Zejść możecie tą samą drogą, którą weszliście lub pokusić się o dodatkowe kilometry i wybrać dwie alternatywne drogi powrotne. A) Pierwsza poprowadzi Was przez Przełęcz M. Orłowicza do Wetliny-Stare Sioło. Wtedy cała trasa (z Brzegów Górnych do Wetliny Stare-Sioło, określana jako łatwa wyniesie 12,1 km i potrwa 4:15 h. Ze względu na dystans rekomendujemy ją dzieciom w wieku minimum 10 lat. B) W drugiej wersji, idąc z Przełęczy M. Orłowicza, możecie dorzucić kilometr i wspiąć się na szczyt Smerek (1 222 m n. p. m.), co oznacza półgodzinne podejście. Ze Smereka trzeba wrócić do Przełęczy M. Orłowicza i postępując zgodnie z drogowskazami iść aż do Wetliny-Stare Sioło. Cała trasa liczy 14,3 km i potrwa ok. 5 h. Szlaki: czerwony i żółty. Podobnie jak wyżej, wycieczkę polecamy starszym dzieciom. Szlaki dla dzieci w wieku powyżej 7-8 lat – ze względu na długość lub trudność To trasy dłuższe (8,5 - 17,5 km w obie strony), zwykle z większą ilością stromych podejść; czas przejścia dla dorosłego w dwie strony 3 h – 6 h Tarnica z Wołosatego Trasa: Wołosate – Przełęcz pod Tarnicą – Tarnica (1346 m Powrót tą samą trasą. Szlak: niebieski, ścieżka dydaktyczna "Orlik Krzykliwy" na szlaku zielonym, który biegnie równolegle ze szlakiem niebieskim, szlak żółty na odcinku Przełęczy pod Tarnicą Długość trasy w jedną stronę: 4,3 km (8,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h 5 min., szacowany czas zejścia 1 h 5 min. (razem w obie strony ok. 3 h 10 min.) Suma podejść: 616 m Suma zejść: 7 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking niestrzeżony: latem 18 zł, zimą 12 zł Toalety bezpłatne Opis trasy: Perłą w koronie polskich Bieszczad jest Tarnica, uznawana za ich najwyższy szczyt (palmę pierwszeństwa, a może raczej w tym przypadku berło dzierży jednak ukraiński Pikuj o wysokości 1 408 m n. p. m.). Trasy wiodące do celu, jakim są przede wszystkim zapierające dech w piersiach widoki, nie należą do najłatwiejszych (dla maluszków). Jeżeli jednak pragniecie zdobyć z dziećmi ten szczyt, wybierzcie szlak niebieski z miejscowości Wołosate leżącej na obrzeżach Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trasa niebieska pokrywa się ze ścieżką dydaktyczną "Orlik Krzykliwy" oznaczoną kolorem zielonym. Wędrówkę z Tarnicy można kontynuować w kierunku Halicza i Rozsypańca. Jednak, by dziecięce nóżki nie odmówiły posłuszeństwa, lepiej zdecydować o powrocie. Na dół najlepiej wybrać tę samą drogę. Zanim jednak zejdziecie, czeka Was fascynująca przygoda, w której przyroda odgrywa rolę pierwszoplanową. Początkowo trasa jest łagodna, wiedzie wśród łąk i pól, a cel wędrówki jest doskonale widoczny. To taka zachęta, by w przedbiegach nie zrezygnować z wysiłku, jaki czeka Was przy wchodzeniu po schodach. Dalej czekają Was kładki i podejścia. Wytrwałość wynagradza jednak piękny las, widok na Tarniczkę na Szerokim Wierchu, Halicz, Połoninę Caryńską, Kopę Bukowską czy "bieszczadzki Giewont" (spoglądając z oddali na Tarnicę, dostrzeżecie krzyż, co przywołuje oczywistą analogię z tatrzańskim Giewontem). Trudy wędrówki pozwalają przezwyciężyć rozlokowane na trasie wiaty i ławki, idealne na krótki odpoczynek. Uwaga: Trasa alternatywna z Ustrzyk Górnych polecana dla dorosłych i starszej młodzieży: szlak czerwony (szacowany czas podejścia ok. 3 h 20 h, szacowany czas zejścia 2 h 10 min., długość trasy w obie strony 16,4 km). Mała Rawka, Wielka Rawka i Krzemieniec z Przełęczy Wyżniańskiej Trasa: Przełęcz Wyżniańska (855 m – Mała Rawka (1271 m - Wielka Rawka (1304 m – Krzemieniec (Kremenaros - 1221 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony do Małej Rawki, żółty od Małej Rawki do Wielkiej Rawki, niebieski od Wielkiej Rawki do Krzemieńca Długość trasy w jedną stronę: 6,3 km (12,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 2h 30 min., szacowany czas zejścia 1h 50 min. (razem w obie strony ok. 4 h 20 min.) Suma podejść: 569 m Suma zejść: 204 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy Przełęczy Wyżniańskiej Toalety bezpłatne Możliwość noclegu i posiłku w Bacówce Pod Małą Rawką Opis trasy: Swoją górską wędrówkę w kierunku Rawek i Krzemieńca możecie rozpocząć np. w Ustrzykach Górnych lub na Przełęczy Wyżniańskiej. Wybraliśmy tę drugą opcję ze względu na łatwiejszy przebieg trasy. Teren Przełęczy jest dobrze zagospodarowany. Możecie tu zaparkować auto, skorzystać z toalet, kupić pamiątki i bilety wstępu na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po krótkim oporządzeniu czas ruszyć w drogę, która zapowiada się obiecująco. Po ok. półgodzinnym spacerze dotrzecie do pierwszego punktu na Waszej trasie – Bacówki pod Małą Rawką. To schronisko turystyczne PTTK, w którym możecie odpocząć, posilić się, a nawet przenocować. Od szczytu Małej Rawki Dzieli Was mniej więcej godzina drogi. Początkowy odcinek, którym wędrowało się lekko i przyjemnie, zmieni swe oblicze i zacznie stromo piąć się pod górę. Najpierw drogą, później schodami. W tym momencie pewnie zwątpicie w jego łatwy przebieg. Zwolnicie tempo i trochę się zmęczycie. Podejście będzie wymagało od Was wysiłku, ale piękne widoki na pewno podziałają motywująco, by stawiać kolejne kroki przed siebie. Krótki spacer przez las i wreszcie odpoczniecie na połoninie Małej Rawki, racząc oczy wspaniałymi obrazami, jakie stworzyła natura. Przełęczą między Rawkami, którą porasta najwyżej położony las w Bieszczadach, zawędrujecie na Wielką Rawkę. Rozpościera się z niej widok na Tarnicę, Połoninę Caryńską i Połoninę Wetlińską. Jednak zgodnie z planem wycieczki to jeszcze nie koniec wędrówki. Oczywiście przy założeniu, że dzieciom nie brakuje ani sił, ani chęci do dalszej wspinaczki. Zmieniając żółty szlak na niebieski, ruszycie w stronę Krzemieńca. Teraz jednak nie spodziewajcie się spektakularnych panoram. Ścieżka kryje się w lesie i - co ciekawe - biegnie z górki, więc będzie się szło nieco lżej. Choć widoki marne, nie wątpcie, że warto dążyć do celu. Las, prócz tego, że latem daje cień, a jesienią mieni się kolorami, skrywa kilka niespodzianek – Straż Graniczną strzegącą granicy Polski z Ukrainą, ścieżkę biegnącą wzdłuż słupków granicznych oraz obelisk z godłami Polski i dwóch naszych sąsiadów opatrzony napisem Krzemieniec w trzech językach. Miejsce to nazywano trójstykiem granic – Polski, Ukrainy i Słowacji. Zbiegają się tu również 3 parki – należący do Polski Bieszczadzki Park Narodowy, należący do Ukrainy Użański Park Narodowy i należący do Słowacji Park Narodowy "Połoniny". Wizyta na szczycie Krzemieńca to wyjątkowe wydarzenie, które pozwoli Wam być w tym samym czasie w 3 różnych krajach. Robi wrażenie, prawda? Z powrotem możecie wrócić tak samo, jak przyszliście lub dojść do Wielkiej Rawki i stamtąd zejść szlakiem niebieskim do Ustrzyk Górnych. Uwaga nr 1: Możecie skrócić trasę - dojść tylko do Wielkiej Rawki i stamtąd już wracać (nie dochodząc do Krzemieńca) – wówczas długość wejścia od Przełęczy Wyżniańskiej to ok. 4,6 km (podejście ok. 2 h, zejście ok. 1h 10 minut, w dwie strony 9,2 km) Uwaga nr 2: Jeśli chodzi o powrót z Krzemieńca - możecie wrócić tą samą trasą na Przełęcz Wyżniańską lub zejść do Ustrzyk Górnych szlakiem niebieskim (długość tej trasy to 7,8 km, szacunkowy czas zejścia: 2 h 10 minut). Bukowe Berdo i Krzemień z Mucznego Trasa: Muczne – Bukowe Berdo (1311 m – Krzemień (1335 m Powrót tą samą trasą. Szlak: żółty, niebieski, ścieżka dydaktyczna "Bukowe Berdo", która pokrywa się z żółtym szlakiem Długość trasy w jedną stronę: 6,3 km (12,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2h 40 min., szacowany czas zejścia 1h 40 min. (razem w obie strony ok. 4 h 20 min.) Suma podejść: 672 m Suma zejść: 82 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy kasach Bieszczadzkiego Parku Narodowego Opis trasy: Wyprawa na Bukowe Berdo z Mucznego bierze swój początek przy Centrum Promocji Leśnictwa (dawniej hotel Muczne). Kilka minut spaceru i w kasie kupicie bilety wstępu na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trasa oznaczona jest kolorem żółtym, by mniej więcej w połowie zmienić kolor na niebieski. Szlak wiedzie jednocześnie ścieżką "Bukowe Berdo", która raz się zwęża, raz rozszerza, ale wciąż sukcesywnie pnie się w górę. Choć natraficie na bardziej strome odcinki, nie można jej jednak nazwać trudną. Idąc przed siebie, ujrzycie Połoninę Dźwiniacką, a za plecami będziecie mieć panoramę Mucznego. Im dalej, tym więcej szczytów na horyzoncie – Krzemień, Tarnica, Kopa Bukowska i Szeroki Wierch. Jeśli sił i chęci Wam wystarczy, możecie pójść w kierunku Krzemienia. Niestety na jego szczyt nie można wchodzić, jednak widoki, jakie zobaczycie w czasie ok. półgodzinnej wędrówki, zrekompensują Wam ten zakaz. Spragnieni dalszej wędrówki, możecie się wybrać jeszcze dalej, by zdobyć koronę polskich Bieszczad – Tarnicę. Jeśli natomiast zdecydujecie się na powrót, możecie wybrać tę samą trasę lub skierować się na czerwony szlak prowadzący do Ustrzyk Górnych. Uwaga: Można zejść również inną trasą - do Ustrzyk Górnych (z Krzemienia szlakiem niebieskim, dalej szlakiem czerwonym przez Tarniczkę, Szeroki Wierch aż do Ustrzyk Górnych, długość trasy 9,1 km, szacowany czas zejścia 2h 40 min.) Dwernik Kamień z Zatwarnicy ścieżką przyrodniczo-historyczną "Hylaty" Trasa: Zatwarnica – Magurka - Wodospad Szepit na potoku Hylaty (744 m – Magurka (887 m - Dwernik Kamień (dawna nazwa Holica, 1004 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony (ścieżka przyrodniczo-historyczna "Hylaty") Szacowany czas przejścia w obie strony dla dorosłego bez dzieci: ok. 5 h Długość trasy w obie strony: 12 km Suma podejść: 479 m Opis trasy: Na Dwernik Kamień możecie pójść ścieżką "Hylaty", która rozpoczyna się przy zrekonstruowanej drewnianej chacie bojkowskiej i wiedzie zielonym szlakiem urozmaiconym atrakcjami przyrodniczo-historycznymi. Trasa prowadzi niemal w całości przez las. Latem korony drzew dają ukojenie przed nadmiernie palącym słońcem, jesienią natomiast chronią przed wiatrem i zachwycają płomiennymi barwami. Jednym z ważniejszych punktów Waszej wycieczki będzie przystanek nad Wodospadem Szepit na potoku Hylaty. To najbardziej okazały wodospad w Bieszczadach. Po drodze zobaczycie również drzewa rezonansowe, z których drewna wykonuje się instrumenty muzyczne oraz pozostałości po I wojnie światowej w postaci okopów. Jeśli będziecie mieć szczęście, zobaczycie przemykające w trawie salamandrę, jaszczurkę zwinkę, padalca czy kunę leśną. Może nawet natkniecie się na ślady obecności niedźwiedzi. Wspinaczkę wynagrodzą Wam piękne widoki na panoramę gór, która przedstawia Tarnicę, Połoniny Wetlińską i Caryńską, Wielką i Małą Rawkę, Smerek i Bukowe Berdo. Uwaga: trasa alternatywna na Dwernik Kamień z parkingu w okolicy miejscowości Nasiczne, szlak czerwony, trudniejszy, długość trasy 2,4 km, rekomendowany dla dzieci w wieku 8+ Jezioro Myczkowieckie z zaporą na Sanie Jezioro Myczkowieckie (Myczkowskie): miejscowość Myczkowce, powiat leski Trasa: Solina – Bóbrka – Koziniec – Solina. Szlak: niebieski "Niebieska Łezka", częściowo wzdłuż linii brzegowej Jeziora Myczkowieckiego Długość całej trasy (pętli): 13,5 km Szacowany czas przejścia całej trasy dla dorosłego bez dzieci: ok. 6 h 10 min. Kilka przystanków autobusowych po drodze Uwaga: Można zdecydować się przejść tylko fragment ścieżki i wrócić tą samą drogą albo skorzystać z powrotem z autobusu czyli trasa może trwać dużo krócej Opis trasy: Bieszczady to nie tylko szczyty. To również jeziora, nad którymi możecie wypocząć. Jednym z nich jest Jezioro Myczkowieckie (inaczej – Myczkowskie lub Zbiornik Myczkowiecki) z zaporą na rzece San. Mimo iż jest sztucznym zbiornikiem retencyjnym, nie brak mu uroku i naturalnych walorów przyrodniczych. Mieszka tu aż 35 gatunków ptaków, w tym łabędzie nieme, które unoszą się jak białe żagle na spokojnej tafli wody. Okolica obfituje w rezerwaty przyrody, Rezerwat Koziniec, Rezerwat nad Jeziorem Myczkowieckim czy Rezerwat Przełom Sanu pod Grodziskiem. Choć to niezwykłe miejsce, które przepięknie prezentuje się oglądane z górskich szczytów, turystów tu zdecydowanie mniej niż na oddalonej o 7 km Zaporze w Solinie. Można więc w ciszy i spokoju kontemplować bieszczadzką przyrodę, ciesząc się towarzystwem najbliższych. Ciekawostką jest, że jezioro rzadko zamarza w zimie, a jego wody wykorzystywane są w procesie wytwarzania energii elektrycznej w solińskiej i myczkowieckiej elektrowni. Nad Jeziorem Myczkowieckim biegnie trasa spacerowa o nazwie Niebieska Łezka, której przejście zajmie Wam ok. 6 h. Szlak znakowany na niebiesko charakteryzuje się średnim poziomem trudności, dlatego rekomendujemy go rodzinom ze starszymi dziećmi. Start i meta są w Solinie, przy przystanku PKS. Jeśli jednak wycieczka okazałaby się dla Was zbyt wyczerpująca, w kilku miejscach trasy można zaniechać wędrowania i wsiąść w autobus. Niebieska Łezka nie szczędzi widoków na Jezioro Myczkowieckie, Bóbrkę czy Koziniec. Wiedzie niedaleko dawnej cerkwi, Potoku Wola, przez stanicę "Berdo", Potok Bereźnica aż do zapory w Myczkowcach, z której widać jezioro i Dolinę Sanu. Tu możecie zakończyć wycieczkę lub pójść dalej, gdzie zobaczycie stary kamieniołom. Przechodząc przez miejscowość Bóbrka, dotrzecie do stoków Żukowca, następnie przecinając most na rzece San, miniecie elektrownię i dojdziecie do przystanku PKS w Solinie. Na pytanie, czy trasę można pokonać z dzieckiem w wózku, nie odpowiemy jednoznacznie. Niektóre jej odcinki są bardziej dostępne, np. początkowy odcinek, inne nie bardzo. Trasa jest zróżnicowana. Z drogi asfaltowej zmienia się w szutrową. Wiedzie przez pola, łąki i las. Miewa strome lub skaliste podejścia np. na odcinku grani Kozińca. Jeśli mimo wszystko zechcecie zrobić "pętelkę" z małym dzieckiem, pomyślcie o nosidle i... zmienniku, bo 6-godzinny marsz z uroczym, aczkolwiek trochę ważącym tobołkiem może dać się we znaki Waszemu kręgosłupowi. Trzymając się szlaku, dotrzecie niemal do tego samego punktu, z którego wyruszyliście. Rezerwat Przyrody Sine Wiry Rezerwat Przyrody Sine Wiry: obszar 444,50 ha Trasa: Parking między Bukowcem a Polankami – wzdłuż ścieżki dydaktycznej Rezerwat Przyrody Sine Wiry – wieś Zawój. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: 8,7 km wzdłuż koryta rzeki Wetliny (w dwie strony 17,4 km) Szacowany czas przejścia w obie strony dla dorosłego bez dzieci: ok. 5 h 30 min. Parking nad rzeką Solinką GPS: Opis trasy: Spoglądając na mapę Bieszczad, dostrzeżecie liczne rezerwaty. Jednym z bardziej znanych i chętnie odwiedzanych przez turystów jest Rezerwat Przyrody Sine Wiry. Do punktu wyjścia dojedziecie autem drogą łączącą Bukowiec z Polankami. Samochód możecie pozostawić na zagospodarowanym parkingu z wiatami turystycznymi, tym samym, z którego możecie pójść w stronę Łopienki. Rezerwat znajduje się na terenie Nadleśnictwa Baligród w Ciśniańsko-Wetlińskim Parku Krajobrazowym i powstał w celu ukazania przełomowego odcinka rzeki Wetliny (wzdłuż której będziecie maszerować) i pozostałości po dawnej wsi Zawój. Wędrówka odbywa się po zróżnicowanym terenie. Droga to pnie się w górę, to stromą skarpą spada, wchodzi w las i wiedzie zakolami szumiącej rzeki. Znaki drogowe ostrzegają Was o szczególnie stromych zboczach. Wetlina piętrzy się, wije wśród skalnych progów i głazów, aż ustępuje wód dla wyspy-plaży, na której było kiedyś Jeziorko Szmaragdowe. Dziś pozostało po nim tylko wspomnienie, ale niektórzy turyści nadal pamiętają jego zielone wody, które dały początek nazwie jeziorka. Dalej ścieżka widokowa "Sine Wiry" prowadzi do dawnej wsi Zawój. Po drodze miniecie kultowego Łosia – drzewo, które mimo swej nazwy bardziej przypomina jelenia niż łosia i zauważycie na rzece większe zagłębienia wody zwane wirami oraz miejscami siny kolor wód. To od nich rezerwat i ścieżka przyrodnicza zaczerpnęły nazwę. Wrócić możecie tą samą drogą. Szlak dla dzieci w wieku ponad 10 lat – ze względu na długość trasy Do źródeł Sanu z Bukowca Trasa: Bukowiec parking – ścieżka historyczno-przyrodnicza Doliny Górnego Sanu – Beniowa – Sianki – źródła Sanu (891 m Powrót tą samą trasą. Szlak: niebieski Długość trasy w jedną stronę: 10,7 km (21,4 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 3 h 20 min., szacowany czas zejścia 3 h 5 min. (razem ok. 6 h 25 min.) Suma podejść: 381 m Suma zejść: 242 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking płatny, niestrzeżony: latem 18 zł Ważne: ze względu na przebieg trasy w obszarze strefy przygranicznej, mogą zdarzyć się kontrole Straży Granicznej, dlatego warto zaopatrzyć się w dokumenty tożsamości Opis trasy: Jedną z dłuższych, ale zdecydowanie wartych odbycia wycieczek proponuje ścieżka historyczno-przyrodnicza Doliny Górnego Sanu, zwana Szlakiem do Źródeł Sanu, która wiedzie od wsi Bukowiec w górę rzeki San, aż do jej umownych źródeł na granicy Polski i Ukrainy. Trasa rozpoczyna się niedaleko Bukowca, gdzie znajduje się parking, do którego prowadzi dość wyboista i dziurawa droga. Po dokonaniu opłat za parkowanie i wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego, możecie rozpocząć swoją górską przygodę. Czeka was kilka godzin spaceru na długim, nieskomplikowanym technicznie szlaku, któremu znaczenia nadają niezwykła przyroda i ciekawa historia. Szlak ten leży na obszarze tzw. "bieszczadzkiego worka", na którym spośród 10 zamieszkałych niegdyś wsi pozostały już tylko dwie – Tarnawa Niżna oraz Muczne. Tereny po 2 wysiedlonych miejscowościach – Beniowej oraz Siankach stanowią jedne z głównych punktów ścieżki. Zanim jednak dojdziecie do Beniowej, zobaczycie charakterystyczny element krajobrazu ścieżki, czyli żeremia bobrów, zwane też tamami. Obecny w logo ścieżki bóbr doskonale czuje się w panujących tu warunkach. Licznie się rozmnaża i równie licznie buduje swoje tamy na tutejszych potokach. Być może uda wam się jakiegoś nawet zobaczyć. Wycieczkę uprzyjemni Wam nie tylko towarzystwo zwierząt, ale również urozmaicone otoczeniu. Z lasu wyjdziecie na gładką drogę, by po pewnym czasie meandrować to troszkę pod górkę, to troszkę z górki. Następnie kawałek ucywilizowanej nawierzchni w postaci drogi asfaltowej i znów natura w łąkowym wydaniu. Co jakiś czas usłyszycie odgłosy pociągów przejeżdżających po drugiej stronie granicy. Zobaczycie również przydrożny krzyż, zrekonstruowaną bojkowską studnię, aż wreszcie dotrzecie do cmentarza w dawnej wsi Beniowa. W okresie międzywojnia tętniła ona życiem. Działały w niej tartaki, huta szkła, browar, fabryka beczek, młyn wodny. Nawet kolej wąskotorowa tu dojeżdżała. Później Beniowa podzieliła los wielu innych bieszczadzkich osad i w wyniku przymusowych przesiedleń mieszkańców powoli przestała funkcjonować. Dziś nie ma tu nic prócz żelaznych krzyży, nagrobków z symbolem kwiatu i dzbana oraz bryły piaskowca z płaskorzeźbą ryby. Jest za to przyroda, która coraz ekspansywniej się tu rozprzestrzenia. Kolejne pół godziny minie Wam na spacerze po łąkach, lesie, drodze szutrowej, aż dotrzecie do miejsca, w którym jeszcze parę lat temu mieścił się Schron nad Negrylowym. Niegdyś w schronie można było nawet nocować. Teraz, chociażby przed deszczem, schronicie się ok. kilometr dalej, w szałasie za mostkiem. Dalej droga prowadzi do kolejnej nieistniejącej wsi o nazwie Sianki. W większości wiedzie leśną ścieżką, po drewnianych platformach, po których maszeruje się całkiem sprawnie i wygodnie. Niestety musicie być też przygotowani na błotniste odcinki, które najwygodniej przemierzać w nieprzemakalnych butach. Sianki, podobnie jak Beniowa, po II wojnie światowej właściwie przestały istnieć. Mowa oczywiście o polskiej części wsi. Ta po ukraińskiej stronie granicy funkcjonuje nadal. O tym, że kiedyś mieszkali tu ludzie, przypominają ruiny dworu rodziny Stroińskich, grobowce (grób Hrabiny) oraz cerkwisko. Z Sianek już tylko przysłowiowy rzut beretem do źródeł Sanu. Do celu poprowadzi Was ścieżka biegnąca przez las, a następnie odkryte tereny aż do punktu widokowego na ukraińskie Sianki. Dawniej właśnie tu zakończylibyście swoją wycieczkę. Na początku XXI w. ścieżkę jednak wydłużono, dzięki czemu możecie dotrzeć do źródeł rzeki. Jak wyglądają? Niepozornie. Na widok strużki wody bijącej spod ziemi może ogarnąć Was zwątpienie co do słuszności tej wyprawy. Maleńkie źródełko ma charakter symboliczny. Można je potraktować jako metaforę pamięci o losach ludzi mieszkających w okolicznych wsiach i wielkiej, nieodwracalnej stracie. Można też na nie spojrzeć jak na życiodajną wodę, na potęgę, która rośnie w siłę, będąc najpierw niepozornym ciekiem wodnym, następnie potokiem, by wreszcie przeobrazić się w dużą rzekę meandrującą między bieszczadzkimi dolinami i górami, która przecinając Polskę, razem z Wisłą kontynuuje swój bieg do Bałtyku. Obelisk przy granicy polsko-ukraińskiej udzieli Wam kilku szczegółowych informacji o długości rzeki i współrzędnych geograficznych. Warto, byście wiedzieli, że Wasza wycieczka kończy się w umownym, a nie rzeczywistym punkcie, w którym wybija San. Rzeczywiste źródło rzeki znajduje się po stronie ukraińskiej. Gdzie nocować? Ośrodki przyjazne rodzinom z dziećmi W malowniczych i pełnych uroku Bieszczadach znajdziecie wiele miejsc noclegowych rozlokowanych w sercach miast, w mniejszych miasteczkach, na skraju wsi, a nawet w totalnej głuszy, z dala od zgiełku i turystów. Spośród licznych ofert polecamy Wam ośrodki przyjazne rodzinom z dziećmi, które zapewnią Wam komfortowe warunki pobytu i dostarczą ciekawych propozycji na spędzenie czasu. Gościniec Rabe Link do Gościńca Rabe: Chatki Agatki Link do domków Chatki Agatki: Modryna W miejscowości Strzebowiska na terenie Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego znajdują się 2 gościnne domy Modryna. Możecie tu liczyć na wypoczynek w pokojach z łazienkami, dwupoziomowych rodzinnych studiach lub apartamentach z aneksem kuchennym. Ośrodek dysponuje dużym terenem rekreacyjnym, placem zabaw, kącikiem zabaw i feruje bogaty program animacji. Na miejscu dostępne są liczne udogodnienia przydatne w opiece nad maluszkami i można wykupić smaczne, domowe posiłki. Link do Domku Modryna: Domki pod Horbem Podczas gdy w Modrynie możecie wypoczywać niezależnie od pory roku, Domki pod Horbem w miejscowości Myczków zapraszają w sezonie od kwietnia do października. Kameralny ośrodek przyjazny rodzinom z dziećmi tworzą 3 letniskowe domki z możliwością ogrzewania w chłodniejszych miesiącach. Ich komfortowo wyposażone wnętrza stwarzają wygodną przestrzeń dla 5 – 8 wypoczywających, w tym małych dzieci, dla których przygotowano wiele udogodnień. Starszaki mogą brykać w sadzie, ogrodzie i na placu zabaw. Miłośnicy gier zagrają w siatkówkę, a fani grillowania miło spędzą czas na biesiadach w ogrodzie. Powyższe ośrodki znajdują się blisko lasów, które zapewniają ciszę i kontakt z piękną bieszczadzką przyrodą. Na tym kończymy pierwszą część naszego przewodnika po Bieszczadach. Mamy nadzieję, że wśród naszych propozycji wybraliście dogodne miejsce noclegowe i trasy adekwatne do wieku i możliwości waszych dzieci i że pewnego dnia wspólnie spędzicie czas na górskim szlaku, ciesząc się pięknem przyrody oraz towarzystwem najbliższych. Zachęcamy również do przeczytania kolejnej części przewodnika, w której poznacie bieszczadzkie miejscowości z dużą liczbą wyjść na szlaki i dowiecie się, jakie inne atrakcje, oprócz górskich wędrówek, czekają na Was w chcecie poczytać o atrakcyjnych miejscach, które warto odwiedzić z dziećmi w Bieszczadach, koniecznie zajrzyjcie do naszego artykułu:Bieszczady - atrakcje dla dzieci. Przeczytałeś artykuł w portalu - Miejsca Przyjazne DzieciomPOLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<< Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Oczywiście w każdych polskich górach jest mnóstwo szlaków nadających się dla rodzin z dziećmi, więc nasz wybór jest bardzo subiektywny. Większość tu polecanych tras przeszłam z własnymi dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym – więc wiem, że da się to zrobić. Wiem też, że dzieciaki często marudzą, idąc pod górę, na szczycie są dumne i szczęśliwe (chwalcie je, ile wlezie!), w drodze powrotnej nie widać po nich wielkiego zmęczenia i sporo potrafią z takich górskich wypraw zapamiętać. Mogą to być jedne z ich najlepszych wakacyjnych wspomnień. Wszystko w waszych, rodziców, rękach! Gdzie w góry z dziećmi: Pieniny Tatry Bieszczady Góry Świętokrzyskie Gdzie w góry z dziećmi – Pieniny dla każdego Ewa Janczak-Cwil Trzy Korony. fot. Ewa Janczak-Cwil Wąwóz Homole – wieś Jaworki koło Szczawnicy. Na dnie wąwozu płynie potok, który tworzy malownicze kaskady. Zielony szlak prowadzi turystów łatwą ścieżką, która czasem przekracza potok – idzie się wtedy zbudowanymi tu metalowymi mostkami. Ściany wąwozu tworzą biały i czerwony wapień, a nad nimi górują fantazyjne turnie. Warto zwrócić uwagę dzieci na kolorowe różnorodne porosty, których w wąwozie jest mnóstwo. Czas wycieczki z dziećmi: 2-2,5 h wraz z odpoczynkami. Dolina Białej Wody. Także położona w okolicy wsi Jaworki. Doliną wiedzie żółty szlak z Jaworek do Litmanowej. Ścieżki są łagodne i dość szerokie, a nad potokami zawieszono kładki z barierkami. Droga jest łatwa i przyjemna. Idąc nią, można podziwiać liczne formacje skalne – Czubatą, Bazaltową Skałę, Czerwoną Skałę, zwaną też Sfinksem i mnóstwo innych. Na trasie są ławeczki i miejsca odpoczynku. Czas wycieczki z dziećmi: ok. 2 h z odpoczynkami. Zobacz także: Wakacje z dzieckiem pod namiotem – gdzie jechać, co zabrać? Spływ Dunajcem. Start trasy jest w Sromowcach Niżnych lub w miejscowości Sromowce-Kąty. Krótsza trasa (2 h) wiedzie do Szczawnicy, a dłuższa (3 h) do Krościenka. Naprawdę warto się na tę atrakcję wykosztować, żeby zobaczyć piękne widoki i wysłuchać opowieści flisaków, którzy podczas spływu kierują łodziami i pokazują turystom najciekawsze miejsca oraz dzielą się opowieściami. Niezapomniana przygoda! Cena w wakacje do Szczawnicy: 63 zł osoba dorosła i 42 zł dziecko do lat 10. Cena w wakacje do Krościenka: 77 zł osoba dorosła i 49 zł dziecko do lat 10. Cena biletu powrotnego: 12 zł od osoby. Uwaga! Bilety najlepiej zarezerwować przez internet z wyprzedzeniem, na miejscu może być trudno je dostać od ręki. Kolejką na Palenicę. Idealny pomysł na dzień odpoczynku. Wjazd koleją na Palenicę ze Szczawnicy, dalej żółtym szlakiem na Szafranówkę i zejście niebieskim do schroniska PTTK Orlica. Stamtąd czerwony szlak wiedzie do Szczawnicy Niżnej. Na taką wycieczkę z dziećmi trzeba przeznaczyć 2,5-3 h. Wędrówka nie nastręcza żadnych trudności. Cena w wakacje: w dwie strony 20 zł osoba dorosła i 16 zł dziecko, tylko wjazd – odpowiednio 15 i 12 zł. Trzy Korony i Sokolica. Zdobycie jednego z tych szczytów zapewni wam wiele satysfakcji i piękne widoki. Na Trzech Koronach jest specjalna platforma widokowa, z której przy dobrej pogodzie widać Tatry. Najłatwiejszy szlak dla rodzin z dziećmi zaczyna się w Krościenku. Na rynku rozpoczyna się żółty szlak. Trzeba nim iść do Toporzysk, a dalej: na Bańków Gronik, Polanę Wyrobek, Przełęcz Szopka. Po drodze jest wiele miejsc na odpoczynek. Stąd niebieskim szlakiem wchodzi się Trzy Korony. Zejść można niebieskim szlakiem przez Kosarzyska (jest dość stromo) do Zamku Pienińskiego, a stamtąd na Polanę Wyrobek i znaną już drogą pod górę, trasą do Krościenka. Całość, bez zarzynania się, trwa ok. 5 godzin. Na Sokolicę idzie się ze Szczawnicy – trwa to ok. godzinę – najpierw czerwony, później niebieski szlak. Po drodze jest przeprawa przez Dunajec, a droga momentami ostro pnie się w górę. Bez przeprawy można iść z Krościenka (najpierw zielony, potem niebieski szlak). Na szczycie czeka niesamowity widok na góry i Dunajec, jest też tu znana chyba wszystkim powykręcana sosna, której wiek szacowany jest na kilkaset lat. Ewa Janczak-Cwil Mój syn łapie rybki w jeziorze Czorsztyńskim. fot. Ewa Janczak-Cwil Ekstra: Jeśli będziecie mieć ochotę na kąpiel i plażowanie, jedźcie nad Jezioro Czorsztyńskie. W Czorsztynie jest zamek i piaszczysta plaża. Choć są na niej tłumy, da się tam spędzić część dnia na lenistwie, zabawach w piasku i wodzie. Gdzie w góry z dziećmi – Tatry dla niemowląt i nastolatków Adobe Stock fot. Adobe Stock Nie ma się co oszukiwać: Tatry to nie Bieszczady ani Pieniny. Dlatego z dziećmi lepiej nie pchać się w wyższe partie gór i ograniczyć się do spacerów dolinami i do Tatr Zachodnich. Aby pobyć w wysokich górach, można pokusić się o wejście nad Czarny Staw Gąsienicowy, wjechać kolejką na szczyt Kasprowego lub dotrzeć do Morskiego Oka. Największa i najszersza jest Dolina Chochołowska. Start wycieczki to Siwa Polana, a cel dla rodziców z młodszymi dziećmi: Polana Chochołowska, na której jest schronisko. Nie ma tu prawie podejść, można iść z wózkiem lub jechać rowerem i podziwiać tatrzańskie łąki oraz Tatry Zachodnie. Czas przejścia tam i z powrotem z dziećmi to ok. 3,5-4 h. Rodziny ze starszymi dzieciakami spod schroniska na Polanie Chochołowskiej powinny pokusić się o wyjście w górę na Grzesia, Rakoń i Wołowiec (najwyższy szczyt Tatr Zachodnich – ponad 2000 m Trasa wiedzie najpierw szlakiem zielonym na Polanę Chochołowską, a dalej żółtym i niebieskim. Ze schroniska na Wołowiec idzie się spokojnym tempem ok. 3 godzin. Cała wycieczka zajmie wam ok. 7 godzin. Naprawdę warto! Zobacz koniecznie: Wakacje z dziećmi w Polsce – gdzie jechać? Pomysły na 2020 rok Dolina Kościeliska z Wąwozem Kraków. Trasa wiedzie zielonym szlakiem z Kir na Halę Ornak (tam jest schronisko), gdzie dotrzeć można w ok. 1,5 h. Droga raczej do pokonywania na własnych nogach niż w dziecięcym wózku. W połowie długości tej trasy jest odejście żółtym szlakiem do Wąwozu Kraków – tajemniczego urokliwego miejsca. Nawet w upał jest tu mroczno, wilgotno i wyraźnie chłodniej. Przejście udostępnionej części wąwozu zajmuje ok. 1 h, ale z podziwianiem widoków i wizytą w Smoczej Jamie (łatwa do przejścia jaskinia) trzeba ten czas wydłużyć o 30-45 minut. Cała wycieczka ze zwiedzaniem wąwozu i pobytem na Hali Ornak zajmie wam ok. 5 h. I znowu: warto! Czarny Staw Gąsienicowy. Trasa dla piechurów – z wózkiem nie da rady, ale starszy przedszkolak fizycznie da radę i to bez problemu, choć może marudzić. Trasa, którą warto iść to ta z Kuźnic do schroniska Murowaniec nad Czarnym Stawem. Wiedzie przez Boczań, Skupniów Upłaz i Przełęcz Między Kopami. Do przełęczy sporo się idzie pod górę, ale moim zdaniem to lepsza trasa w górę niż szlakiem żółtym przez Dolinę Jaworzynki, która najpierw jest dość płaska, a potem ostro daje w kość na krótszym stromym podejściu. Z przełęczy nad staw idzie się już właściwie całkiem na luzie, czasami nawet z górki! Nad stawem czekają fantastyczne widoki na Żółtą Turnię, Granaty, Kozi Wierch i Kościelec. Cała wycieczka tam i z powrotem, z napawaniem się widokami gór, zajmie wam 5-6 godzin. Morskie Oko. Na piechotę – zdecydowanie dla rodzin z podrośniętymi dzieciakami (najlepiej nastolatkami). Z wjazdem furmanką (biednie konie...) dla rodzin także z małymi dziećmi. Trasa zaczyna się na parkingu w Palenicy Białczańskiej i wiedzie czerwonym szlakiem. Po 30 minutach dochodzi się do Wodogrzmotów Mickiewicza, czyli popularnego wodospadu. Stąd do Morskiego Oka idzie się jeszcze 1,5 h. Droga jest asfaltowa, kręta i wiedzie cały czas pod górę. Furmanką można podjechać z Palenicy do Włosienicy. Stamtąd jest już niedługi spacer nad Morskie Oko. Cena wjazdu jest każdorazowo ustalana z przewoźnikiem, ale nie jest to tania impreza dla rodzin. Czas wjazdu jest podobny do czasu wejścia wprawnego piechura – kiedyś ścigałam się (oczywiście bez dzieci) z furmanką na tej trasie i byłam na Włosienicy przed nią :). Znad Morskiego Oka można podziwiać Rysy (stąd wcale nie wydają się najwyższe, choć to najwyższy szczyt w polskich Tatrach), Wołową Turnię, Mięguszowiecki Szczyt, Kazalnicę, Żabiego Micha i inne szczyty Tatr Wysokich. Z Morskiego Oka warto pójść nad Czarny Staw Pod Rysami i wokół niego (dodatkowo 1:30 h). Razem z podziwianiem widoków i odpoczynkiem trzeba liczyć na taką wyprawę z dziećmi 6-7 h. Wakacje pod namiotem lub w domku: Campingi dla dzieci w Polsce 2020: morze, jeziora, góry Kolejką na Kasprowy. Od razu dobra rada: zarezerwujcie bilety przez internet z wyprzedzeniem, w przeciwnym razie na oczekiwanie w kolejce do kasy spędzicie kilka godzin. Ceny (zakup online): w dwie strony – 119 zł osoba dorosła, 99 zł dziecko 5-26 lat, 79 zł dziecko do lat 5. Ceny biletów ekspresowych w dwie strony na konkretną godzinę: 125-149 zł. Ceny biletów w jedną stronę są sporo tańsze, a z Kasprowego można z przedszkolakami zejść zielonym szlakiem przez Myślenickie turnie – 3 h. Uwaga! Przed wjazdem na Kasprowy zapakujcie do plecaków bluzy i kurtki – na górze może być znacznie chłodniej i może wiać wiatr. Ekstra: polecam z polskich Tatr wypad na Słowację do Jaskini Bielskiej (Bielańskiej) Adres: Belianska jaskyňa, 059 54 Vysoké Tatry-Tatranská Kotlina, Słowacja. Cena biletów: 9 Euro dorośli i 4,50 Euro dzieci od 6 do 15 lat. Uwaga! Płatność tylko gotówką. Zwiedzanie trwa ok. 70 minut, do pokonania jest 860 schodów. W środku jest zimno: 5-6 st. C, dlatego trzeba zabrać ciepłe ubrania. W środku fantastyczne formacje skalne, które naprawdę robią duże wrażenie. Gdzie w góry z dziećmi – Bieszczady dla wszystkich Pozwolimy sobie nie opisywać tu pomysłów na to, co robić z dziećmi w Bieszczadach. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są w materiale Atrakcje dla dzieci w Bieszczadach. Zapraszamy do lektury! Gdzie w góry z dziećmi – Góry Świętokrzyskie idealne dla przedszkolaków Adobe Stock Łysica. fot. Adobe Stock Dla rodzin z najmłodszymi dziećmi albo dla rodzin, które nie odczuwają potrzeby wychodzenia wyżej w góry. Jest tu moc atrakcji, których nie będziemy opisywać szczegółowo, ale wymienimy to, co według nas warto zobaczyć z dzieciakami: najsłynniejsza polska Jaskinia Raj, park Jurajski w Bałtowie, pałac w Kurozwękach i stado bizonów, skansen w Tokarni, spływ kajakowy Czarną Nidą, Muzeum Zabawek w Kielcach, Baseny Mineralne Solec-Zrój, wejście na Łysicę ze Świętej Katarzyny (ok. godziny z dziećmi, bez wózka), przejście z Nowej Słupi do klasztoru na Świętym Krzyżu (ok. godziny, bez wózka). Przed wybraniem się w góry z dziećmi, przeczytaj koniecznie, jak przygotować się do górskiej wyprawy rodzinnej, tak żeby niczego wam nie zabrakło i by jak najbardziej cieszyć się tym doświadczeniem. Więcej o rodzinnych wakacjach: Przepis na naprawdę udane wakacje z dzieckiem Gdzie jechać nad morze z dzieckiem Wakacje w kamperze – wady, zalety i cena. Warto?
Bieszczady to góry, które odwiedzamy z dziećmi zdecydowanie najczęściej. Niestety na przestrzeni ostatnich kilku lat stały się niezwykle popularne, zwłaszcza latem. Dlatego najczęściej też Bieszczady odwiedzamy po sezonie – jesienią, gdy już tłumy na szlakach są mniejsze, a znalezienie miejsca noclegowego nie graniczy z cudem. Bieszczady to idealne góry na pierwsze spotkanie dzieci z górskimi wędrówkami. Nie za wysokie, raczej łagodne zbocza, piękne widoki, no i połoniny. My nasze dzieci zarażamy Bieszczadami w zasadzie od kiedy były jeszcze w brzuchu. Najpierw Mania przeszła z nami najpopularniejsze połoniny, później już z Jasiem weszliśmy na Bukowe Berdo. Przy okazji tegorocznego wyjazdu weszliśmy na najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnicę. Czas w Bieszczadach wykorzystujemy maksymalnie (w końcu mamy tu z Warszawy blisko siedmiogodzinną trasę) dlatego też Tarnica to dla nas za mało :-) i postanowiliśmy zdobyć jeszcze jakiś szczyt. Z psem w Bieszczady Zawsze jak tylko możemy zabrać ze sobą na wyjazd psa, to to robimy. Bieszczady z psem to jednak niekoniecznie oczywisty pomysł. Przede wszystkim z psem nie wejdziemy do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, niezależnie od tego, czy jest na smyczy czy w kagańcu. Władze Parku wychodzą z założenia, że pies może przyciągnąć niepotrzebnie uwagę zwierząt, np. niedźwiedzi, których jest w Bieszczadach całkiem sporo. Dlatego też szukamy takich miejsc noclegowych, w których po pierwsze pies jest akceptowalny, a po drugie jest co robić z psem ostatniego dnia pobytu. W tym przypadku szukaliśmy szlaków, które leżą poza Bieszczadzkim Parkiem Narodowym, tak żeby Makaron mógł iść z nami. W końcu logika podpowiada, że tam już niedźwiedzi nie spotkamy. Wielkie Jasło – niepozorny szczyt Mieliśmy jeszcze jeden warunek – miało być łatwo, ponieważ do naszej bieszczadzkiej przygody dołączyła rodzina Tomka, którego możecie kojarzyć z naszych islandzkich przygód. Także ekipą składającą się z czwórki dorosły, szóstki dzieci i psa ruszyliśmy zdobywać Wielkie Jasło – 1153 m Niby nic, powiecie, a jednak coś :-). Nikt z nas nie sprawdził przed wyjściem profilu wysokości, to znaczy ile mamy podejść, ile zejść i ile będziemy się musieli w sumie wspiąć do góry. Dopiero będąc na szlaku, tak w połowie drogi (szlak ma około 4 km w jedną stroną) zorientowałem się, że czeka nas non stop wspinaczka. W sumie 555 metrów przewyższenia. O ile nie brzmi to źle dla dorosłego, to dla dzieci może się okazać nie lada wyzwaniem. Szczególnie dla tych nieprzyzwyczajonych do górskich wędrówek. Na nasze szczęście, młodsza część ekipy miała tylko kilka chwil zwątpienia, a wzajemna motywacja dzieci i rodziców pozwoliła wszystkim wdrapać się na szczyt. Można powiedzieć, że Wielkie Jasło okazało się być trudniejszym i bardziej wymagającym szlakiem, niż wejście na najwyższy szczyt Bieszczad. Zebraliśmy niezłą ekipę, co? :) Na szczycie Wielkiego Jasła zrobiliśmy sobie piknik Grzechowisko – miejsce z duszą Jak się nad tym dobrze zastanowić, to to, co nas przyciąga w Bieszczady, to ludzie i miejsca. Jeszcze nigdy nie trafiliśmy w Bieszczadach źle. Tym razem nie było inaczej. Grzechowisko poznaliśmy dzięki naszemu Instagramowi. Czasem tak już mamy, że jeszcze zanim kogoś poznasz, to już masz poczucie, że to ludzie z Twojej bajki. My tak mieliśmy z Lucyną i Marcinem, gospodarzami Grzechowiska. Grzechowisko w całej okazałości Do Wetliny dojechaliśmy późnym wieczorem i może dobrze, bo większy szok przeżyliśmy rano. Ten widok z kuchni i tarasu jest wart milion dolarów. A że pogoda nam dopisywała, to człowiek miał ochotę wypić poranną kawę na zewnątrz i łapać ostatnie promienie słońca w tym roku. Już dla samego widoku warto się tam wybrać. Widok z tarasu powala Lucyna i Marcin mają dwójkę dzieci, więc też nie obce są im potrzeby najmłodszych. Jasio do dziś wspomina imprezę haloweenową, na której mógł się przebrać za smoka i za Spidermana. Dziewczyny – Mania, Klara i Kalinka – też cały wieczór chodziły w swoich strojach, nie chcąc ich w ogóle zdejmować. Tak w ogóle ta impreza zorganizowana przez Lucynę to był hit tego wyjazdu i na dobrą sprawę gór mogłoby nie być. Przynajmniej dla dzieci :).
gdzie w bieszczady zimą z dziećmi