wyslij mu nagie zdjecia to jedyny sposob. odpowiedział (a) 30.01.2015 o 20:50. 1. Wysyłaj mu "nudes". Zobacz 5 odpowiedzi na pytanie: Jak rozkochać w sobie chłopaka przez internet ? Jak rozkochać w sobie Chłopaka z innej klasy? 2010-04-11 15:32:58 Jakimi słowami mogę jeszcze bardziej rozkochać chłopaka ?Jest we mnie zakochany , ale chciałabym jeszcze bardziej go uwieść/ rozkochać . Mam koleżanke w klasie, która mì sie podoba. Nie wstydze sie z nią gadać. Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi, ale mì to nie wystarcza. Zawsze gdy jest wesoło. Ma świetne poczucie humoru. Gdy patrze na nia to sie do niej uśmiecham a ona do mnie. Jesteśmy w jednej klasie. Jak ja poderwać tak żeby nie być pochopnym. Mamy po 13 lat. Z Kobiety barana są znane ze swojej niezależności, silnego charakteru i wytrwałości. Jednak jak każda kobieta, lubią być kochani i doceniani. Aby rozkochać kobietę barana, trzeba pokazać jej, że jest dla ciebie ważna i że jesteś gotowy poświęcić jej czas i uwagę. Musisz też pokazać jej, że jesteś w stanie zaspokoić jej potrzeby i zapewnić jej bezpieczeństwo. Kobiety Co zrobić by rozkochać w sobie crusha ? Hej bo od dosyć dawana mam crusha nazywa się Wojtek ale od niedawna zostaliśmy naj przyj często się spotykamy itd a ja jestem w nim zakochana i nie wiem co zrobić czy zrobić coś żeby on też coś do mnie poczuł czy raczej sobie darować dla wyjaśnienia nie ma dziewczyny żeby nie było ale serio bo nie wiem co zrobić czekam na odpowiedzi lirik lagu tegar septian aku yang dulu bukan yang sekarang. napisał/a: Karina792 2008-11-12 19:51 Witam! Może ktoś mógłby mi podpowiedzieć, jak się pozbyć natarczywej koleżanki, tak by nie zrobić jej przykrości? Sytuacja wygląda tak. Jakieś trzy lata temu znajoma przy jakiejś okazji poznała mnie ze swoją koleżanką. Miałyśmy swoje numery, spotykałyśmy się od czasu do czasu we trzy. Nie za często, dość rzadko nawet. I było ok, było miło. Ot, fliiżanka kawy na mieście. Kilka miesięcy temu to się zmieniło. Ta kolezanka zaczęła ze mną codziennie rozmawiać na gg. Prowadziłam z nią te rozmowy, chociaż nie zawsze miałam czas i chęci. No ale jakoś tak głupio mi było nie odpisywać jej, gdy do mnie pisała. Jak to w rozmowie czasem bywa, zwierzyła mi się z paru rzeczy, ja jej tez coś tam powiedziałam, ale nie za dużo. To co mi powiedziała oczywiście zachowałam dla siebie. Poprosiła mnie o spotkanie tylko we dwie, zgodziłam się. Nie jest z mojego miasta, mieszka w miasteczku obok, ale pojechałam tam na spotkanie z nią. Po tym spotkaniu chciała sie ze mną spotykać co kilka dni i zawsze w swoim mieście, a ja się często wykręcałam, bo nie mam za bardzo czasu na takie spotkania, jeszcze poza miastem. No i nie jest to tez osoba, z którą potrafiłabym się przyjaźnić, chociaż ją lubię (lubilam?), nie czuję nici porozumienia między nami, poza tym jest nachalna. Ostatnio zaczęła co chwilę wydzawaniać do mnie do pracy i rozmawiać po pół godziny lub dłużej, chociaż mówiłam jej, że nie mogę tak, bo potem mam w pracy nieprzyjemności. Jak się rozłączałam po 20 minutach, ze nie mogę juz rozmawiać, dzwoniła znów po dwóch godzinach i pytała się czy teraz mogę. Ostatnio powiedziałam jej, że w ogóle nie mogę rozmawiać jak jestem w pracy, bo mam potem nieprzyjemności od kierownika. Nie pomogło i tak dzwoni. Dzwoni na zamianę na mój służbowy tel i komórkę, a ja naprawdę nie mogę tak długo rozmawiać w pracy i naprawdę mam potem nieprzyjemności. Do niej to niedociera. Doszło juz do tego, że przestałam w pracy odbierac służbowy telefon bojąc się, ze to znowu ona i z tego powodu też miewam nieprzyjemności, tyle że innego rodzaju. Dzwoni też popołudniami na komórkę, kiedyś, gdy przez 15 minut nie odbierałam, bo byłam w sklepie, miała o to pretensje. Jest naprawdę natarczywa. Raz nawet przepatrzyła moje smsy w telefonie -jestem tego pewna na 99,8% To się robi niezdrowe. Jak wyjeżdżałam na wakacje sama się prosila żebym jej wysłała kartke i przywiozła ładną pamiątkę. Było to dla mnie trochę niesmaczne, bo to takie dziwne, gdy ktoś sam się o to dopomina. Kartki i pamiątki daje sie komuś w dwód pamięci i sympatii, ale nie dlatego, ze ktoś sam się o to prosi. To powinno wyjśc od osoby, która daje. Sama mi ciągle mówi, że ma nadzieję być druchną na moim ślubie (i mówi to poważnie). Jak mój Ukochany przyjechał na kilka dni, bo mieszka na razie bardzo daleko, sama zaczęła się wpraszać, że przyjdzie do nas z winem. Do spotkania nie doszło, bo ja nie chciałam. Ona jest pare lat młodsza ode mnie, ma zupełnie inne spojrzenie na świat i mnóstwo wolnego czasu, przy czym niestety żadnych zainteresowań. Nie czyta książek, nie ma hobby... Ja tego czasu nie mam, pracuje i oprócz tego studiuje zaocznie. Poza tym poświęcam też czas swojemu Kochaniu i wieloletnim przyjaciołom, no i chciałabym też mieć czas na to co lubię robić, a jej towarzystwo na dłuższą metę mnie męczy. Nie miałabym nic przeciwko pogadać z nią, a nawet spotkać się z nią raz na jakiś czas, ale czuję się przez nią osaczona i przez to w tej chwili w ogóle nie mam ochoty na znajomosć z nią. Tylko jak się powinnam zachować żeby jej nie zranić? Ona gdy rozmawiamy, gdy do mnie pisze, jest naprawdę dla mnie bardzo miła, podejrzewam, ze mnie lubi i chyba naprawdę chce się ze mną zaprzyjaźnić. Problem w tym, że ja nie chcę az tak bliskiej przyjaźni. Podejrzewam, że to jest osoba, ktora nie ma bliskiej przyjaciółki i nie przed kazdym się otwiera, tak jak to zrobiła przede mną. Ale przecież nie mogę się zmuszać do przyjaźni z nią. Autentycznie drażni mnie jej nachalność, wpraszanie się i upominanie o wszystko. Gdy tak się próbuję dystansować, mam czasem wyrzuty sumienia, bo moze ona naprawdę jest samotna. Ale co ja zrobię, jeśli pomijając już nawet chęci, naprawdę nie wyrabiam czasowo i nie mogę spobie pozwolić na takie sptkania... No i jak sobie z tym poradzić, nie robiąc jej przykrości? Czasami sobie myślę, ze moze dobrze by było gdyby się na mnie obraziła, ale to nie jest rozwiązanie. Może ona potrzebuje bliskiej przyjaciółki, ale ja nie chcę i nie potrafię się z nią przyjaźnić. Wierzcie mi, przez to wszystko czuję się naprawdę osaczona, a równocześnie miewam wyrzuty sumienia, że tak ją odsuwam od siebie. Staram się być dla niej miła, ale naprawdę przez te jej telefony mam kłopoty w pracy i naprawdę nie mam czasu na ciagłe spotkania. Ech.... Witam! Mam 18 lat, jakiś czas temu zakochałam się w 19-letnim chłopaku z którym jestem w relacji fwb. Nie wiem jak go w sobie rozkochać a chciałabym być z nim w związku. Mimo, że jesteśmy w relacji friends with benefits to normalnego seksu jeszcze nie uprawialiśmy. On zawsze się o mnie martwi i troszczy. Potrafi przegadać ze mną cały dzień a nawet przez półtorej godziny dyskutować ze mną, żebym np. przestała palić, bo on się martwi o moje płuca. Co mogę zrobić, żeby on zapytał się mnie kiedyś o bycie razem? Rekomendowane odpowiedzi Gość Tulczyn Zgłoś odpowiedź Witam serdecznie! Jestem uczniem szkoły średniej. Mam pewien problem, którego rozwiązanie chciałbym tutaj odnaleźć. Około trzy lata temu miałem w życiu pewien miłosny epizod - zakochałem się w pewnej dziewczynie. Początkowo wszystko przebiegało w porządku. Niestety, okazało się, że dziewczyna zwyczajnie zabawiła się mną i moimi uczuciami. Dość ciężko to przeżyłem. Miłość do niej powoli zamieniła się w nienawiść. Z racji faktu, że nie należę do osób, które dadzą sobą pogrywać postanowiłem się zemścić. Długo by opowiadać, ale skończyło się na tym, że skutecznie się zemściłem. Ten "sukces" przypłaciłem pewnymi problemami zdrowotnymi. Po zakończeniu przedstawionej powyżej sprawy postanowiłem wystrzegać się w przyszłości zakochań/zauroczeń. Przez dwa lata doskonale mi się to udawało. Niestety, początkiem września zakochałem się w nowej koleżance z klasy. Broniłem się przed tym jak mogłem, jednak nie udało mi się to. Doskonale wiem, że nie mam jakichkolwiek szans na tą dziewczynę, mimo to ciągle wydaje mi się, że jest mną zainteresowana (co wyczytuję - zapewne błędnie - z durnych internetowych wskazówek nt. mowy ciała kobiet). Nie zamierzam o nią walczyć. Wiem, że po "dostaniu kosza" od niej (co na 99% by nastąpiło) wszystko potoczyłoby się jak lawina. Zniszczyłbym ją, a przy okazji także siebie (zapewne przypłaciłbym to problemami zdrowotnymi). Od dwóch tygodni podejmuję wszelkie działania, aby się odkochać. Do tej pory nie przyniosły one żadnego rezultatu. Próbowałem wielu rzeczy wyczytanych w internecie - niemyślenia o tej osobie, spalenia kartki z jej wadami i kilku innych pierdół. Jak zatem mogę się "odkochać"? Czy istnieje w ogóle jakiś sposób? Od razu mówię, że rady pokroju "zmień klasę/szkołę/miasto" mogę sobie wsadzić w d... Zmiana szkoły przed maturą nie wchodzi w grę i przez najbliższy rok będę musiał tą osobę oglądać. Jestem osobą o dość trudnym charakterze, zawszę muszę dostać to czego chcę. Dla świata wydaję się być osobą towarzyską, otwartą, wygadaną, nieco cwaniaczkowatą, jednak w środku jestem osobą o bardzo niskiej samoocenie, dręczoną wieloma kompleksami. Nikt z grona znajomych nie ma pojęcia o moich słabościach, duszę je w sobie. Proszę o pomoc dotyczącą metod "odkochania się". Z góry dziękuję i pozdrawiam ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Twoja historia jest najlepszym przykładem, że zemsta nie popłaca. Zastanów się, jakie uczucia powodują, że czujesz chęć zemsty. Po co się w nich kisić? Możesz łatwo się od nich uwolnić, aby odzyskać dobre samopoczucie. Przekonanie, że zawsze musisz dostać to, co chcesz, nie prowadzi do niczego dobrego. Postaraj się z nim zerwać. W przeciwnym razie jeszcze wiele w życiu się nacierpisz, a tego Ci nie życzę. Nie nakręcaj się myślą, że kogoś kochasz i musisz go mieć. Od zauroczenia do miłości daleka droga. Tak naprawdę wcale nie wiesz, jaki charakter ma dana dziewczyna, i czy byś się z nią dogadał w codziennym życiu. Czy hołduje tym samym zasadom co Ty. Czy znajdziecie wspólne zainteresowania itd. Jest tak wiele aspektów, które odgrywają tu istotną rolę. Nie warto się fiksować na danej osobie. Najpierw trzeba ją poznać i przy sprzyjających okolicznościach stopniowo budować relację. W kwestii koleżanki, która w Twoim przekonaniu jest poza Twoim zasięgiem… właśnie przez takie myślenie niektóre dziewczyny są same. Myślę, że możesz spróbować nawiązać z nią kontakt koleżeński. Czy coś z tego wyjdzie, okaże się z czasem. Nie ma sensu, abyś już teraz snuł prognozy i niepotrzebnie się nakręcał. Pozdrawiam! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Tulczyn Zgłoś odpowiedź Dziękuję za odpowiedź :) Trudno nie przyznać Ci racji, jednak jednym jest postanowić zmienić charakter, a czym innym to zrealizować. Jakie uczucia wywołują we mnie pragnienie zemsty? Przede wszystkim wszelkie porażki jakie ponoszę. Muszę się zawsze za nie odegrać. Żyję w atmosferze ciągłej walki o swoje, od zawsze byłem niepokorny. Nieodwzajemniona miłość również wzbudza we mnie pragnienie zemsty. Dlatego właśnie chcę zupełnie wykluczyć z mojego życia uczucia zauroczenia/zakochania. Pozdrawiam Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Kroniki Akaszy Zgłoś odpowiedź Jakieś chore podejście prezentujesz. Podejście psychopatyczne. Ty się raczej zastanów jak wyeliminować przykrą cechę odgrywania się. Tak bywa, że ludzie się rozstają, coś nie wychodzi. Jakby każdy chciał się z tego powodu mścić, to więcej ludzi siedziałoby w pudłach, niż jest na wolności. Wchodząc w nową relacje nie zakładaj z góry, że skończy się fiaskiem, bo tak dokładnie będzie. Widać jesteś chorobliwie zakompleksiony i przy tym wszystkim zadufany w sobie po pachy. Najmniejszy wyrządzony Ci ból musi być odpłacony. I to należy leczyć, albo to zwalczyć. Napraw to, bo jesteś zepsuty i wtedy myśl o związku...bo biedne wszystkie dziewczyny z którymi Ci nie wyjdzie. Zdajesz sobie z tego sprawę? Tak i nie. Nie chcesz się zakochiwać przez własny ból, a nie dlatego, że możesz kogoś skrzywdzić zemstą. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Przede wszystkim radziłbym Ci zmienić sposób postrzegania dziewczyn, które Ci się podobają. Obecnie, zdaje się, upatrujesz w nich swoją potencjalną zdobycz, którą chcesz za wszelką cenę upolować. Nie tędy droga. Każdy ma swój gust, Tobie podobają się pewne dziewczyny, inne nie. One mają podobnie, jednej się spodobasz, innej nie. Mścić się za to, to niegodziwość i kompletne nieporozumienie. Piszesz, że wszelkie porażki wywołują w Tobie pragnienie zemsty. To błędne podejście, bo nie zawsze można wygrywać, a porażki są wpisane w nasze życie. Wygrywać trzeba umieć, i to samo dotyczy przegrywania. Po tym, jak zachowuje się przegrany, poznasz jego wielkość lub płytkość charakteru. Chcąc cieszyć się uznaniem, szanuj innych i szukaj rozwiązań, w których wszyscy wygrywają. A rozterki i zawody miłosne… któż ich nie doświadczył. Także one są wpisane w życie większości z nas i doskonale znamy ten ból. Przewrócisz się, wstań, otrzep się i idź dalej. Nie należy się poddawać. Jeśli chcesz wykluczać coś ze swojego życia, to zamiast uczucia zakochania, weź na celownik pragnienie zemsty. Charakteryzuje ludzi pozbawionych wyższych wartości. Żyj w zgodzie z innymi, a osiągniesz znacznie więcej niż przez ślepą walkę. Pozdrawiam! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Tulczyn Zgłoś odpowiedź Dziękuję serdecznie za odpowiedzi. Mógłby ktoś jednak odpowiedzieć expressis verbis na postawione przeze mnie pytanie? Dotyczy ono tego, jak wyeliminować ze swojego życia uczucie zauroczenia/zakochania. Doskonale wiem o moim problemie, ale bez niego byłbym zapewne osobą cichą, "zwyczajną", z którą nikt się nie liczy. Czy nie chcę zakochać się ze względu na własny ból? Być może tak, ale korzyści z tego będą obopólne. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Wyeliminowanie zauroczenia określoną osobą nie jest łatwe i wymaga wiele pracy nad sobą. Musisz zmienić sposób myślenia o tej osobie. Nie idealizować jej, co robisz automatycznie, będąc nią zauroczonym. Możesz sobie wyobrazić, że z jakichś powodów jest niedostępna, więc szkoda Twoich wysiłków i energii. Uświadom sobie, że z tej mąki chleba nie będzie. Nie zmusisz kogoś siłą, aby z Tobą był. I musisz odganiać od siebie natrętne myśli o tej dziewczynie, wyobrażenia, co byście robili razem itd. Nie pławić się w tych myślach, lecz odganiać je, wiedząc, że w dłuższej perspektywie Ci szkodzą. Zamiast tego warto zainwestować czas w poszukanie osoby, która odwzajemni Twoje uczucia i z którą możesz znaleźć życiowe szczęście. Jeśli szukasz złotego środka, który niczym pastylka na ból usunie problem, wiesz, że takiego środka nie ma. Przynajmniej ja takiego nie znam. Ewentualnie tylko zmiana otoczenia, ale ten sposób sam znasz i, jak piszesz, w Twojej sytuacji nie wchodzi on w grę. Uwierz mi, że lepiej być osobą cichą, niż dawać o sobie znać agresją. Agresja to ślepa uliczka. Dobrze Ci radzę, lepiej nią nie podążaj. Pozdrawiam! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Tulczyn Zgłoś odpowiedź I sprawa sama się rozwiązała. Uciąłem sobie krótką pogawędkę z tym "obiektem mojej miłości" i okazało się, że jest to osoba w każdym calu pusta. Jak widać uroda w tym przypadku nie poszła w parze z intelektem. Miłość prysła... Owszem cośtam jeszcze czuję, ale myśl, że miałbym z tą osobą tworzyć związek przyprawia mnie o mdłości. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość smdkddh Zgłoś odpowiedź Być może masz potrzebę odreagowania braku uczuć w rodzinie, dlatego tak usilnie potrzebna ci jest więź uczuciowa. Sposobem na to jest założenie z góry kontaktów koleżeńskich bez angażowania się. Nawet jak pójdziecie na spacer to masz normalnie rozmawiać bez angażowania się. Za jakiś czas powstanie przyjaźń i dalej postępuj w ten sam sposób, bez angażowania się. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi musisz się na prawdę zastanowić, bo potem oboje mogą mieć do Ciebie pretensje, jak Ci nie uwierzy to ona Cie znienawidzi i może zrozumieć to tak jakbyś chciała z tym kolesiem być... on może się od Ciebie odwrócić za to że zniszczyłaś tak idealny (dla niego, bo robi co chce) związek chyba, że umówisz się z nią na taką bardzo szczerą babską rozmowę, poinformujesz ją przy tym że nie chcesz dla nich zle, tylko dobrze, sama miałaś problemy, bo zastanawiałaś się czy poinformować ja o tym, czy nie, że zle się z tymi informacjami czujesz, że gdybyś była na jej miejscu to byś chciała o tym wiedzieć, itd ;] "Siedzieliśmy z kolegą dwie noce z rzędu w pracy. Zadanie zostało wykonane, a my po pracy skoczyliśmy jeszcze na drinka i tak jakoś potoczyło" - przyznaje Magda (30 lat). W miejscu pracy spędzamy przeciętnie jedną trzecią swojego życia, dlatego nie dziwi nas fakt, że często zakochujemy się w koledze lub koleżance z tej samej firmy czy organizacji, w której pracujemy. Nie zawsze kończy się jednak happy endem. Wiele par początek swojej znajomości zawdzięcza pracy w tej samej firmie, a wyjazdy integracyjne często są doskonałą okazją do poznania partnerki/partnera W wielu przypadkach wspólne miejsce pracy sprzyja tzw. "biurowym romansom" "Nie wiem, co będzie, ale na ten moment mogę powiedzieć, że zaczęliśmy snuć plany na wakacje i w ogóle. Okazała się po prostu inna, niż myślałem" - mówi jeden z mężczyzn Ze względu na to, że pracy zawodowej poświęcamy tak wiele czasu, to naturalne wydaje się, że spędzamy go także z osobami, które z nami współpracują. Praca nad projektem, który wymaga zaangażowania, praca na tak zwanych deadlinach wyzwala emocje, które współodczuwamy z kimś, kto z nami blisko pracuje - jak się pojawia adrenalina, to łatwo się zakochać. - Pamiętam, że zaczęłam pracować w nowym miejscu - mówi Kamila (30 lat). - Nowi znajomi, nowe wyzwania. Rozstałam się wówczas z moim narzeczonym i jedynym skutecznym lekarstwem, żeby jakoś to rozstanie przeżyć, było rzucenie się w wir pracy. Nowe projekty, nowe wyzwania. I tak się stało, że musiałam z dnia na dzień opracować wielomilionowy budżet do jakiegoś ważnego projektu. Siedzieliśmy z kolegą dwie noce z rzędu w pracy. Zadanie zostało wykonane, a my po pracy skoczyliśmy jeszcze na drinka i tak jakoś potoczyło. On się we mnie zakochał, ja niestety nie byłam gotowa na nowy związek. W innym przypadku kto wie, może by coś z tego było. "Warto brać los w swoje ręce" Zdarza się także, że ludzie nie pracują razem, tylko w różnych działach. Spotykają się jednak na stołówce, firmowym barze, na korytarzu, w archiwum. Wymiana spojrzeń, krótka rozmowa czasami wystarczy, żeby ktoś nam "wpadł w oko". - Znam taką parę u nas w pracy. Ona pracowała w innym departamencie, ale często przychodziła do naszego działu, bo musiała załatwiać różne sprawy. I zawsze chciała, żeby te sprawy załatwiał mój kumpel Karol - wspomina Jarek (36 lat). - Po kilku miesiącach dostałem od niej wiadomość, że Karol bardzo jej się podoba. Nie powiem, zaskoczyła mnie jej bezpośredniość, ale przynajmniej wiedziała, czego chce od życia i od Karola. Powiedziałem mu, że podoba się Karolinie i żeby coś z tym zrobił. No w sumie trochę się wahał na początku, ale zaprosił ją na kawę i jakoś to się tak potoczyło później. Teraz już są małżeństwem. Jak widać, warto brać los w swoje ręce. Romans w pracy - Shutterstock Rozkręcając własną firmę Zdarza się także, że ludzie, którzy stają się partnerami w biznesie, stają się nimi również w życiu zawodowym. Jeden z mężczyzn opowiedział historię, jak wspólnie z koleżanką założył firmę. Ona była wtedy w związku, on też miał dziewczynę. Jednak wspólna praca nad rozkręcaniem wspólnego biznesu była tak absorbująca, że spędzali wspólnie nawet po kilkanaście godzin dziennie, także w weekendy. Mężczyzna przyznał, że najbardziej zbliżyły ich do siebie trudne sytuacje związane z prowadzeniem firmy. Najpierw przydarzyło im się włamanie i kradzież cennych przedmiotów z firmy, potem proces z klientem o wypłatę wynagrodzenia, w końcu oszustwo jednego z pracowników. Przyznał, że w takich chwilach pojawiały się bardzo silne emocje i zdawał sobie sprawę, że tylko on i jego wspólniczka rozumieją się bez słów, bo przeżywają to w taki sam sposób. Później przyznał, że oboje nie znaleźli wystarczającego wsparcia i zrozumienia we własnych związkach. Zaskoczyło ich nagłe uczucie, które ich połączyło. Dziś są małżeństwem, dalej oboje prowadzą firmę. Wyjazdy integracyjne Również wyjazdy integracyjne sprzyjają zakochiwaniu się. Wiele osób przyznaje, że to dobry moment na poznanie koleżanki lub kolegi z pracy z innej strony. W luźnej atmosferze, poza biurem łatwiej o to, by zobaczyć jak ktoś funkcjonuje "bez maski" zawodowej. - Na Magdę w ogóle nie zwracałem uwagi w pracy. Ot, sekretarka szefa, zawsze miła, uczynna, uśmiechnięta, życzliwa, no i ładna, muszę przyznać, ale wydawało mi się, że nie w moim typie. Mnie się zawsze podobały takie dziewczyny przebojowe, a nie tak zwane szare myszy - podkreśla Paweł (27 lat). - A tu szef poprosił, żeby to właśnie ona zorganizowała wyjazd integracyjny i powiem szczerze, że to, jak wszystko dopięła na ostatni guzik, jak to fajnie wypadło, zrobiło na mnie duże wrażenie. Zaczęliśmy rozmawiać przy kolacji, potem były tańce, basen i jakoś tak popłynęliśmy. Ale w fajny sposób. Teraz ciągle się z nią spotykam, nie wiem, co będzie, ale na ten moment mogę powiedzieć, że zaczęliśmy snuć plany na wakacje i w ogóle. Okazała się po prostu inna, niż myślałem i to mnie pozytywnie zaskoczyło. Ciąg dalszy artykułu pod infografiką... Gdzie najtrudniej znaleźć żonę w Polsce? [INFOGRAFIKA] - Polska Grupa Infograficzna / własne Uwaga na romans! Niektórzy przyznawali, że organizacja, w której pracujemy, to nie tylko miejsce, w którym możemy poznać przyszłego partnera lub partnerkę, ale także okazja do romansu niekoniecznie kończącego się "happy endem". Są osoby, które uważają, że praca zawodowa sprzyja romansom, także ludzi, którzy już są w związkach. To, co pojawia się w wypowiedziach tych, którzy przeżyli nieszczęśliwy romans w pracy, to przede wszystkim ostrzeżenia, że "nie warto takich przeżyć sobie fundować" – jak stwierdziła jedna z wypowiadających się na ten temat kobiet. Przyznała, że zakochała się w swoim szefie. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, wspólnie wyjeżdżali w delegacje. Historia bardzo klasyczna. On miał żonę i dwójkę dzieci. Ona była nieprzeciętnie atrakcyjna, dobrze wykształcona. Pojawiło się uczucie. Romans trwał półtora roku. Kobieta przyznała, że na początku wierzyła, że mogą być razem, że ją kocha i odejdzie od żony. Powiedziała, że wierzyła, że naprawdę się zakochał, ale zobowiązania wobec dzieci były silniejsze i został z rodziną, a ona zmieniła pracę. Żałowała, że ten romans przydarzył się w pracy, ponieważ bardzo ją lubiła, ale niestety sprawy się bardzo skomplikowały i nie mogła w niej zostać, ponieważ "musiałaby ponieść za duże koszty emocjonalne". Należy pamiętać, że strzała Amora może nas dosięgnąć zawsze i wszędzie, a przed wszystkim niespodziewanie dla nas samych. Również w miejscu pracy. Tym bardziej, że większość z nas spędza w nim bardzo dużo czasu. Wspólna praca zbliża, pojawia się sympatia, z dnia na dzień bliższe więzi. Czasem emocje wybuchają nieoczekiwanie. Praca to też dobre miejsce, aby przyjrzeć się potencjalnemu partnerowi. W jaki sposób się zachowuje? Czy jest otwarty, pomocny, życzliwy dla innych? Czy łatwo wpada w złość i irytację w trudnych sytuacjach, czy jest opanowany? To dobre pole do obserwacji. I te nasze spostrzeżenia często dużo nam mogą powiedzieć o osobowości, cechach charakteru czy wartościach drugiej osoby. Należy tylko uważać, z kim spędzamy wiele godzin, pracując przy wspólnym projekcie. Czy jest to sympatyczny kolega będący singlem, czy też ma już partnerkę. Niby serce nie sługa, ale jednak mamy wpływ na to, kogo wybieramy sobie na obiekt pożądania. Warto robić to z głową, bo jeśli romans nie przetrwa, czasem trudno jest pozostać w miejscu pracy ze względu na tak zwane koszty emocjonalne. Problem pojawia się wtedy, kiedy pracę bardzo lubimy, a musimy ją zmienić. Na szczęście życie pokazuje także wiele historii par, które praca połączyła na dobre i na złe. Chcesz się podzielić swoją opinią? Napisz: redakcja@ Źródło:

jak rozkochać w sobie koleżanke